Taniec śmierci

"Sąd Ostateczny" - reż. Agnieszka Glińska - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza

"Sąd Ostateczny" Horvatha to jedna z rzadziej granych sztuk austriackiego dramaturga, który w 1936 roku zmuszony został przez niemieckich nazistów do emigracji i zakończył swój żywot dwa lata później w Paryżu, przywalony przez konar kasztanowca.

Agnieszka Glińska w Teatrze Studio, zaprawiona już w bojach z twórczością autora "Wiary, nadziei, miłości", rezygnuje z historycznych i politycznych konkretyzacji. W pozornej prostocie pomysłu scenograficznego, efektownie nawiązującego do senno-lunatycznej atmosfery, spotykamy bohaterów, którzy albo nie potrafią odnaleźć się w małomiasteczkowej społeczności, albo też nie potrafią rozpoznać samych siebie. Jedni za wszelką cenę próbują dopasowywać się do otoczenia, obwarowując się w swojej drobnomieszczańskiej egzystencji, inni stają się oportunistami albo nieznośnymi filistrami. Glińska buduje zapadające w pamięci studium duszy głównych bohaterów, nie zapominając jednak do końca, że ich losy w dużej mierze zdeterminowane są czynnikami również zewnętrznymi. Choć dla widza najważniejsze ma być to, co może się stać wspólnym doświadczeniem jego i bohaterów.

Glińska w przedstawieniu znakomicie prowadzi cały zespół aktorski, tworzący wiarygodne i żywe postaci. Podobnie jak w "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" w Ateneum to stanowi też o sile jej inscenizacji. Agnieszka Pawełkiewicz zaledwie z półcieni, bardzo naturalnymi środkami, buduje pełnowymiarową i intensywną dramatycznie postać nie pozbawionej żarliwości dziewczyny, która jednym pocałunkiem zmienia życie mieszkańców. Zresztą wszystkie postaci, nawet z pozoru epizodyczne, mają w tym spektaklu szansę, by naprawdę zaistnieć i wzbudzić zainteresowanie widzów. Nawet bohaterowie szkicowani grubą kreską (Paweł Wawrzecki) czy jaskrawością emocji (Dorota Landowska) przystają do delikatnej, poetyckiej, chwilami tragikomicznej materii spektaklu. W ten sposób wykreowana na scenie rzeczywistość w półtonach i oskarżycielska wymowa całej historii nabiera zbliżającej się do mitu świeżości i bezpretensjonalności. Gdzieś głęboko ukrytych, melancholii i zwątpienia, wglądających w człowieka, w przepaście, które można odkryć w ludzkich duszach, w teatralnym rytuale żyjących z umarłymi.

Wiesław Kowalski
Teatr dla Was
11 stycznia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...