Taniec z batami

"6 feet deeper" - 1. Międzynarodowy Festiwal Teatru Formy

Scena wydaje się niesłychanie mała. Kwadrat o wymiarach nie większych niż trzy metry na trzy, pokryty został pozornie cienką warstwą piasku. Widz niebywale blisko został "spędzony" na tą swoistą arenę, stoi ciasno na ściśle wyznaczonych podestach, otaczających instalację z piasku, nakazane ma pilnowanie swojego miejsca, nie ruszanie się, nie podchodzenie bliżej. Światło gaśnie.

Z piasku pomału wynurzają się kobiece dłonie, spokojnie, jakby dane im było po setkach lat ponownie wyjrzeć na świat. Cisza, skontrastowana ze wcześniejszą opowieścią, słyszaną z głośników, staje się nie do zniesienia. Białe lecz nie jasne światło, które nastąpiło tuż po jaskrawych animacjach multimedialnych, odbitych na piasku, teraz doskonale wyciąga każdy najmniejszy ruch, choć niejednokrotnie wprawia widza w niepewność, czy rzeczywiście to co widzi jest realnym ruchem, czy tylko złudzeniem wywołanym przez grę światła i cienia na piasku. W pewnym momencie, z powolnego ruchu wyłania się kobieta. Ubrana na biało, o ognisto rudych włosach i mocno uszminkowanych ustach, zaczyna tańczyć taniec country, który z upływem czasu, wraz ze zmianami muzyki i projekcjami multimedialnymi pod stopami aktorki, przeradza się w taniec z biczami.

Maren Strack, autorka i jedyna aktorka tego widowiska, powołała do życia legendę Calamity Jane, kobiety prawiącej się w zawodzie cowboya, która jako jedyna przedstawicielka swojej płci, jeszcze za życia osiągnęła sławę, a po śmierci przeszła do historii. Czy sama Maren, na tyle opanowała technikę strzelania z bicza, by być jej godną, współczesną następczynią? Z pewnością tak, bo bicze w jej dłoniach wprawione w taniec, niejednokrotnie wraz z taktami muzyki „wystrzeliwały” rytm, wtórując tanecznym krokom artystki, i ku zdziwieniu i przerażeniu widzów, cięły powietrze tuż nad ich głowami.

Spektakl, czy raczej widowisko bogate jest w multimedialne środki wyrazu. Prócz opowieści o Calamicie, którą słyszymy jako głos z offu, wzorach, różach wiatru malujących się za pomocą rzutnika na piasku, muzyki, która często przeradza się z melodii country w szumy wiatru i głębokie, momentami psychodeliczne dźwięki, widz został poczęstowany małą lekcję fizyki, którą udzielał (również z offu) męski głos, tłumacząc zjawisko trzaskania bicza.

Sama fabuła jednak wydaje się być nieco „naciągnięta” pod samą artystkę, która na tle znanej cowboyom legendy, zrobiła swój prywatny show z biczami. Opowieść o Calamicie Jane, zdaje się być tylko pretekstem do popisów, pochwalenia się dość nietypową umiejętnością. Bo oczywiście, jest się czym chwalić. Celne trzaskanie z bicza w wizualizacje raz przed, raz za artystką, czy gaszenie nim żarówek, niewątpliwie wymaga ogromnej precyzji i lat ćwiczeń. Jednak przy próbie połączenia tego z, w pewien sposób, metafizycznymi obrazami, mającymi przedstawiać legendę kobiety-cowboya, dodatkowo połączonej w pierwszej części spektaklu z mitem Róży Jerychońskiej, ni to bogini, zaklętej w zmartwychwstającej, pustynnej roślinie, pojawia się jakiś zgrzyt, jakaś nieszczerość.

Spektakl z pewnością stanowi ciekawe widowisko, o charakterze nie do końca znanym polskiej publiczności. Przybliża klimat Dzikiego Zachodu, tłumaczy niejako jego prawidła, wzbudza ciekawość i (za pomocą biczów) niepewność, jednak w towarzystwie innych przedstawień prezentowanych na tegorocznym festiwalu Forma, może wypaść nieco blado. Na pewno jednak wart jest zobaczenia.

„6 feet deeper” - koncepcja, instalacja, choreografia, występuje: Maren Strack. Koncepcja, dramaturgia: Max Schumacher (Post Theater). Instalacja, wideo: Hiroko Tanahashi (Post Theater). Dźwięk, odgłosy: Max Bauer.

Karolina Skrzyńska
Dziennik Teatralny Kraków
22 listopada 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia