Taniec życia

1. RETRO/PER/SPEKTYWY: Chorea Festiwal Teatralny

Siódmy dzień Festiwalu RETRO/PER/SPEKTYWY różnił się od poprzednich umieszeniem w programie panelu dyskusyjnego, który rozpoczynał teatralne spotkania. Także zakończenie dnia było nietypowe, w MS Cafe odbyła się bowiem impreza festiwalowa połączona z koncertem zespołu Kamp! Jednak najważniejszym punktem programu był spektakl "Śpiewy Eurypidesa" w reżyserii Tomasza Rodowicza oraz parateatralny performance Elżbiety Rojek "Tańcząca linia"

Wydarzenie taneczno-wizualne „Tańcząca linia” ma swoją genezę w warsztatach o tym samym tytule, które w 2009 roku powołali do życia Daniel Bird i Elżbieta Rojek. Założeniem artystów było połączenie tańca i rysunku, któremu bez reszty oddały się dwie występujące dziewczyny. Prostokątną przestrzeń gry zamykały ściany, które stały się ekranami - wyświetlano na nich obrazy będące wizualnym przekształceniem scenicznych wydarzeń. Performance rozpoczynał się od narodzin dwóch postaci, które próbują wydostać się z materii, jaką powleczone jest ich ciało. W momencie, kiedy dziewczyny (jedną z nich była mała dziewczynka w różowej sukience) wydostają się na zewnątrz, rozpoczynają swój szaleńczy taniec. Z prawej strony znajduje się wydzielony, jasny pas gry, biała ściana, która wkrótce pokryta zostaje abstrakcyjnymi malunkami. Wykonawczynie zamalowują także białe prostokąty, na których stoją, starają się zapanować nad całą otaczającą je przestrzenią. Taniec, ruch i rysunek w połączeniu z wyświetlanymi na ekranach projekcjami składają się na interesujące widowisko, które jednak bardzo trudno zinterpretować. Elżbieta Rojek mówiąc o swoim projekcie tłumaczyła, że starała się wcielić w życie zasadę propagowaną przez Eisensteina, który postrzegał film jako sztukę nieustannej dynamiki, nieprzerwanej ciągłości. Zastosowanie tej zasady sprawiło, że strona formalna i wizualna tej wypowiedzi artystycznej była ciekawa, jednak pod względem przesłania performance nie był do końca czytelny.

Śpiewy Eurypidesa” Tomasza Rodowicza to kilkadziesiąt minut wciągającego ruchowo-pantomimicznego pokazu wzbogaconego o śpiewane bez chwili wytchnienia pieśni, które (obok granej na żywo muzyki) stanowią największą siłę przedstawienia. Jednak zdecydowanie nie jest to spektakl afabularny, opowiada on historię, w której można się dopatrzyć poetyckiej opowieści o ludzkim życiu - od narodzin aż do śmierci, do momentu, w którym ciało spocznie w ziemi. Bohaterkami są kobiety-bachantki, co odsyła nas do utworu będącego inspiracją spektaklu - „Bachantek” Eurypidesa. W śpiewach aktorów Teatru Chorea wyraźnie pobrzmiewają oskarżenia Penteusza, władcy Teb, który wydał walkę nowemu kultowi religijnemu uważając boga Dionizosa za oszusta zagrażającego porządkowi państwa, wprowadzającego chaos i zamęt wszędzie tam, gdzie się pojawia. Jednak nie jest to jedyny wątek przewijający się w przedstawieniu, którego niezwykle plastyczna forma sprawia, że jest ono wieloznaczne, prowokuje do różnych interpretacji, skłania do poszukiwań.

Śpiewający aktorzy tkwią w bezruchu. Dopiero pojawienie się starszego, nagiego mężczyzny wytrąca ich z uśpienia, sprawia, że muszą zareagować. Mężczyzna jednemu z bohaterów wskakuje na ręce, drugiemu kładzie się u stóp przy okazji zmuszając także kobiety do zmiany przyjętej wcześniej pozy. W kierującym ruchami postaci mężczyźnie możemy się dopatrzyć boga, który jest w stanie zmusić każdą z istot do zmiany postępowania. Śpiewane na głosy pieśni (starogreckie zaśpiewy zderzone z śpiewanymi po polsku fragmentami w tłumaczeniu Jerzego Łanowskiego) nie milkną ani na chwilę, a bohaterowie tworzą różne konfiguracje sprawiając, że przepływające przed naszymi oczami obrazy charakteryzuje niezwykła dynamika. Cztery pary, czyli wiszące do góry nogami kobiety z głowami opartymi o ramiona mężczyzn, przylegające placami do ściany są tak samo interesującym widokiem, jak trzy trójki śpiewających bohaterów poruszające się na różne sposoby, tworzące małe gromady, reprezentujące odmienny sposób widzenia świata. Oddanie przez taniec i ruch relacji panujących między bohaterami nie jest sprawą prostą, jednak aktorzy czują się w tej konwencji doskonale. W pamięć zapada ostatnia scena spektaklu - niebezpieczne, upojone nastrojem, pogrążone w ekstazie kapłanki Dionizosa tańcząc swój rozpasany taniec bawią się mężczyzną, zrywają z niego ubranie, wyrywają go sobie nawzajem przerzucając bohatera z rąk do rąk, odbierając mu siły i godność. Zmęczona ofiara bachantek pada bez ruchu, po czym jej ciało pokrywa spadająca z góry, sypiąca się na bohatera ziemia. Przedstawienie, które rozpoczęło się od sceny powoływania do życia, wprawiania istot w ruch, kończy się złożeniem bohatera w ziemi tworząc opowieść o ludzkim życiu, którego kres może nastąpić w każdej chwili.

Siódmy dzień upłynął pod znakiem tańca, artystyczne wypowiedzi taneczno-ruchowe były bowiem dominującym środkiem wyrazu w zaprezentowanych tego dnia widowiskach. Festiwal RETRO/PER/SPEKTYRY charakteryzuje nie tylko różnorodność form, ale także doskonały dobór prezentowanych przedstawień, które wiążą się bloki tematyczne - każdy dzień ma swój temat przewodni. Świadczy to o doskonałej organizacji i świadomym konstruowaniu programu Festiwalu, który w ciągu najbliższych dni z pewnością dostarczy widzom jeszcze wielu wrażeń.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
20 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia