Teatr jest najtrudniejszą ze sztuk stworzonych przez człowieka

Najbardziej oczekiwanym gościem tegorocznego Festiwalu są widzowie… - z profesorem Jerzym Limonem rozmawia Joanna Barska.
Panie profesorze, wśród licznych nagród znajduje się Złota Żyrafa, nadana przez miesięcznik “Styl Życia”. Żyrafa, bo – jak podano – “ma największe serce, sięga wzrokiem daleko, wyrasta ponad przeciętność i daje sobie radę w trudnych warunkach. W trudnych warunkach i przez wiele lat powstawał pomysł zrekonstruowania unikatowego budynku gdańskiego teatru elżbietańskiego... W trudnych warunkach wciąż jesteśmy, nie używałbym tu czasu przeszłego (śmiech). Im dalej, tym większa odpowiedzialność. Rzeczywiście, plan na wiele lat, ale przypomnę, że The Globe budowano dwadzieścia pięć lat. Myślę, że my również zmieścimy się w tych szekspirowskich granicach ćwierci wieku. Nie będę opowiadał teraz o wszelkich trudnościach, które wciąż istnieją. Niektórym nie podoba się idea naszego teatru, mamy problemy ze zdobyciem wszystkich funduszy. Samo wyposażenie teatru jest bardzo drogie, nie możemy na iść na całość, musimy na początek obrać wersję skromniejszą. Nie mniej w ciągu tego roku nastąpiły duże postępy. Sam budynek nie jest jednak rekonstrukcją par excellence, lecz projektem dość rewolucyjnym. Czym Renato Rizzi podbił serca jury? Międzynarodowe i zupełnie niezależne od Fundacji, co od razu podkreślam, jury, było jednomyślne. Tak jak pani mówi, projekt jest rewolucyjny, wizyjny, na miarę architektury dwudziestego pierwszego wieku. Sama rekonstrukcja teatru ma w sobie coś dziwnego, bo co mamy rekonstruować – elżbietański budynek? To jest niemożliwe choćby ze względu na przepisy przeciwpożarowe czy ewakuacyjne, zresztą, żaden aktor nie zgodzi się na grę w teatrze, gdzie brak bieżącej wody i toalety (śmiech). Taki skansen mógłby stać się – jak Biskupin – swoistą ciekawostką turystyczną, ale nie żywą instytucją artystyczną. Można pójść na rozwiązanie połowiczne, to znaczy udawać, że jest się w budynku szekspirowskim, jak w The Globe w Londynie, gdzie wszystkie przepisy są przestrzegane (jest tam nawet sztuczne oświetlenie, choć oficjalnie mówi się, że go nie ma). Ale nawet jeśli przyjmiemy takie rozwiązanie, niemożliwe jest odtworzenie całego procesu przedstawienia sprzed czterech wieków. Weźmy chociaż grę aktorską. Pomijając to, że nie wiemy, jak to wtedy funkcjonowało, zastanówmy się, czy taka forma przemawiałaby do współczesnego widza czy będzie jedynie śmieszyła (pomijając kwestię fonetyki elżbietańskiej, zupełnie niezrozumiałej dla dzisiejszego odbiorcy). Wierna rekonstrukcja inscenizacji elżbietańskiej szybko okazałaby się fiaskiem. Przestrzenią dialogu z tradycją czy kulturą staje się właśnie Festiwal Szekspirowski. Dzieła Stratfordczyka stają się kanwą, na której można budować własną opowieść. Przypomnijmy, że na Festiwalu gościliśmy reżyserów, dla których Szekspir stał się próbą oswojenia rzeczywistości politycznej. Mam tu na myśli sytuację Rumunii, Rosji po rozpadzie ZSRR czy Izraela... Reżyser jest twórcą przedstawienia. W dzisiejszym teatrze substancja przedstawienia, jego materialność, ukształtowanie tej materii jest bardzo ważne. I tutaj język jawi się nam jako jeden z komponentów. Od dawna przestał więc to być teatr literacki, stając się teatrem reżysera. Ta strona indywidualna i substancjalna jest tu najważniejsza. Przedstawienia, o których pani mówi, oparte są głównie na sztukach nieposiadających konkretnego kontekstu politycznego. Proszę zauważyć, że jeżeli mamy do czynienia z jakimkolwiek politycznie nacechowanym tekstem, na przykład Miazgą Andrzejewskiego, staje się on coraz mniej zrozumiały dla kolejnych pokoleń. Szekspir nigdy nie popełnił sztuki, która angażowałaby się – a przez to ograniczała – w bieżącą politykę. I dlatego można je dowolnie formować i nadawać nowe znaczenia. Gra aktorska, charakteryzacja czy przywołanie aluzji wizualnej (choćby do drobnomieszczaństwa lub stalinizmu) tworzy kontekst przestrzenny dla tekstów, wykraczający poza intencję dramaturga. Niekiedy takie spojrzenie bywa bardzo twórcze, jak w przedstawieniu, które widziałem w Anglii, gdzie połączono Doktora Faustusa Marlowe’a ze współczesnym tekstem dotyczącym środowiska artystycznego Londynu. Dzisiejsi reżyserzy nie przejmują się raczej tekstem dramatu, tworząc dzieło oryginalne. Pytanie tylko, czy jest ono rzeczywistym wydarzeniem artystycznym czy jedynie wypadkową mody... W tym roku pierwszy raz w historii Festiwalu gościć będziemy artystów z Japonii. Niezwykłe jest, że szesnastowieczny pisarz angielski stał się inspiracją i zdobył popularność w kraju o tak odmiennej kulturze. Oczywiście, Szekspir jest niezwykle uniwersalny, co można przyrównać do popularności niemych filmów Chaplina, jaką zdobyły wśród Aborygenów (śmiech). Okazuje się, że nie tylko w Australii, ale i w Afryce, na wyspach Polinezji ludzi śmieszy to samo. Co w sztukach Szekspira może więc sprawiać tamtejszym artystom największą trudność? Myślę, że barierą nie do przeskoczenia jest poezja, która jest nieprzekładalna. W językach Dalekiego Wschodu nie ma form poetyckich, które by umożliwiły przekład sztuk szekspirowskich. Dlatego w tych krajach istnieją jedynie przekłady prozatorskie. Poezja japońska to kilka znaków, w których jest wszystko, esencja świata. Niemożliwe jest rozpisanie tego na dialogi. Zapytam w takim razie o nasz odbiór zjawiska tak egzotycznego jak teatr No. Czy polscy odbiorcy są w stanie przebić się przez kokon tradycji europejskiej i dostrzec w nim coś więcej, niż atrakcyjne widowisko? To już zależy od wiedzy i kompetencji. Japoński teatr, jak zresztą wszystkie teatry Dalekiego Wschodu, to przestrzeń niezwykle skonwencjonalizowana. Nie można wymagać, by wszyscy widzowie wiedzieli, że odpowiedni sposób chodzenia po scenie oznacza, że aktor brodzi w wodzie, że – jak w teatrze chińskim – długość rękawa ma swoje znaczenie, tak jak i odległość stopy od podłoża. W tych przedstawieniach wszystko jest znaczące, kiedy aktor siada na stołku, nie oznacza, że odpoczywa, lecz ukazuje upływ czasu. Stołek staje się więc swoistą metaforą zegara. Kto jest najbardziej oczekiwanym gościem tegorocznego Festiwalu? Widzowie (śmiech). Na pewno ciekawym akcentem będzie teatr japoński oraz Hamletmachine, choćby dlatego, że – przynajmniej w Trójmieście – nie był jeszcze wystawiany, a jest bardzo ładnie plastycznie zrobiony. Podobać może się też Wiśniewski, chociaż wiem, że w kręgach młodego teatru w Polsce kryterium wieku stało się kryterium zasadniczym (śmiech). Mówił pan o upolitycznieniu współczesnej dramaturgii... Upolitycznienie jest dla mnie śmieszne, bo walczy z komercją, przy czym marzeniem większości tych młodych twórców jest sukces komercyjny. Teatry offowe stały się mainstreamowe i walczą z władzą, która je karmi. Absurd. Polskie upolitycznienie jest sztuczne i wyznaczane przez modę. Zazwyczaj jest pan niezwykle liberalny w swoich sądach. Ciekawi mnie, jak daleko musi pójść artysta, by wywołać pana irytację? Daleko iść nie trzeba, wystarczy się rozejrzeć (śmiech). Nie mogę znieść bezmyślności i nieporadności, bezmyślne naśladowanie bez jakiejkolwiek refleksji to są najgorsze wady polskiego teatru. Jeden podgląda drugiego, a potem mamy wzajemne oskarżenia o plagiat. Dzieło sztuki – każdej sztuki – musi samo siebie uzasadnić, wytłumaczyć swój kształt i formę. I to jest dla mnie jedyny wyznacznik, choć wiem, że można go odrzucić, jako akademicki estetyzm (śmiech). Przy czym mówimy tu o teatrze, a więc najbardziej skomplikowaną ze wszystkich sztuk, ponieważ materią teatru jest wszystko, czym człowiek dysponuje, włącznie z mediami i innymi sztukami, które na scenie zatracają swoje systemowe cechy, podporządkowując się regułom teatru. Magia i piękno teatru polegają na umiejętnym wykorzystaniu tej całej materii, twórczego połączenia. Na scenie przedmioty zaczynają znaczyć dużo więcej, niż poza nią. Na koniec chciałabym zapytać jeszcze o Europejską Sieć Festiwali Szekspirowskich i jej działania, szczególnie te skierowane do młodych ludzi. Rozwijamy program edukacyjny, który ma ukształtować młodzież świadomą sztuki, ma pomóc zrozumieć jej charakter. Teatr, jak już wspomniałem, jest najtrudniejszą ze sztuk stworzonych przez człowieka i dlatego wymaga pewnych działań edukacyjnych. W szkołach uczą, jak czytać literaturę, natomiast jak czytać teatr już nie. Szkolenia nie tylko obejmą całoroczne programy dla szkół trójmiejskich i spoza Trójmiasta, ale również warsztaty międzynarodowe, łączone z festiwalami z różnych krajów. Myślę, że atrakcyjny dla młodego człowieka byłby wyjazd na Festiwal Szekspirowski do Niemiec, Rumunii czy na Węgry. W niedalekiej przyszłości chcemy ukończyć ten projekt pod względem organizacyjnym i finansowym. Aspekt finansowy wydaje się tu kluczowy. Łatwo jest nakłonić do współpracy ludzi spoza “branży” teatralnej? Jak udało się już w początkach istnienia Fundacji Theatrum Gedanense zyskać przychylność księcia Walii? Z księciem akurat było najłatwiej (śmiech). Książe to jedyna osoba ze sfer, nazwijmy to tak, trudno dostępnych, która odpowiedziała na list człowieka praktycznie z nikąd. Natomiast jeśli chodzi o wsparcie, mamy całe grono takich osób. Dotarcie do nich zajęło kilka lat, często o wszystkim decydował przypadek, ale w ten sposób uzyskaliśmy grono sponsorów. Są to ludzie, należący do sfery biznesu, o niezwykłej inteligencji i zdolności strukturalnego widzenia świata – jako sieci zależności. Być może to właśnie umożliwia im zarządzanie większymi firmami. Nasz Gdański Teatr Szekspirowski jest malutką, ośmioosobową instytucją, a ja już mam problemy z zarządzaniem na tym poziomie (śmiech). Kiedy więc będziemy mogli obejrzeć spektakl w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim? Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w przyszłym roku powinniśmy ruszyć z budową. Jeśli tak się stanie, w ciągu dwóch lat teatr powinien powstać. Jest to też kwestia dofinansowania z Unii Europejskiej, ale liczymy na rok 2011/2012. Prowadzimy już działalność od wielu lat, także szanse są duże, trzeba trzymać kciuki. Teatr będzie wielofunkcyjny, scena nie tylko elżbietańska, ale i pudełkowa, włoska. Myślę, że cały budynek będzie można twórczo wykorzystać. Trzymam zatem kciuki i bardzo dziękuję za rozmowę. Dziękuję. Jerzy Limon - profesor Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Gdańskiego. Zawodowo interesuje się przede wszystkim angielskim dramatem elżbietańskim. Inicjator powstania Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego (z jego inicjatywy co roku w Gdańsku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski), a także założycielem i prezesem Fundacji Theatrum Gedanense. XII Festiwal Szekspirowski.
Joanna Barska
Gazetka Festiwalowa
5 sierpnia 2008
Portrety
Jerzy Limon

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia