Teatr Polskiego Radia idzie swoją drogą

rozmowa z prof. Jerzym Limonem

Słuchowiska w założeniu festiwalowym musiały się mieścić w 30 minutach - 45 minutach, co zaobserwowałem. To rzeczywiście jest ograniczenie. To samo działo się w dyskusjach nad repertuarem Teatru Telewizji. Wchodzi wtedy w grę kwestia dokonania skrótu i pójścia na ugodę z wymogami "księgowych". Jeżeli twórca oponuje, wtedy nie ma możliwości "wpuszczenia" tego słuchowiska w obręb prezentacji festiwalowych.

Z profesorem Jerzym Limonem - teatrologiem, wykładowcą, anglistą, jurorem tegorocznego festiwalu Dwa Teatry – Sopot 2012 rozmawia Janusz Łastowiecki.

Janusz Łastowiecki: Jaki jest główny nurt poszukiwań twórczych w tegorocznych słuchowiskach?

Jerzy Limon: Dużo mamy adaptacji (mamy szekspirowskiego „Hamleta”, molierowskiego „Mizantropa”). Mniej jest oryginalnych słuchowisk, pisanych dla radia. Jeszcze mniej mamy awangardy radiowej, czyli teatru poszukującego.

JŁ: Mam takie wrażenie, że niektóre teksty są dobrane na siłę, aby każdy program Polskiego Radia miał swoją reprezentację. Zgodzi się pan ze mną?

JL: Decydują kwestie techniczne. Nie wszystko da się zaprezentować, bo zwyczajnie nie ma czasu. Są jednak ciekawe próby stworzenia powiastek radiowych. Mowa tu
o „Nic. Dzika mrówka. Adam i Ewa”. Nie jest to tylko spektakl „dziecięcy”, ale stanowi mądrą lekcję dla dorosłych.

JŁ: Mamy w tym roku realizację „Hamleta”. 25 lat Polskie Radio czekało na tę adaptację. Czy udało się twórcom wnieść coś nowego do tej historii, czego nie znamy. Czym się wyróżnia to nowe spojrzenie reżysera Modestowicza?

JL: Wydaje mi się, że jest świetnie zagrane. Było to na pewno karkołomne przedsięwzięcie i podziwiać należy wszystkich twórców od aktorów przez realizatora po reżysera, że udało im się zachować jednak koherencję fabularną. Tutaj przecież nie ma tego, co w teatrze żywego planu. Jak się Poloniusz chowa za kotarą – to trzeba radiowo pokazać. Mam wrażenie, że z tego wybrnęli dobrze i mogę tylko przyklasnąć. Jeśli chodzi o odczytanie, to jest trudno oczekiwać jakiegoś przełomu w poszukiwaniach szekspirowskich. „Hamlet” był już czytany na wiele sposobów. Miałem wielką frajdę jak słuchałem tego nagrania. Aktorzy świetnie ten tekst podają. To ogólnie mówiąc dobrze zrobiony spektakl.

JŁ: Jest też tekst bardzo odważny. Nieliczny wśród tych niekonwencjonalnych radiowo spektakli. To jest mój prywatny faworyt tego festiwalu, a mianowicie debiutanckie słuchowisko Moniki Powalisz „Koniec świata w Dębkach”.

JL: Tak i to było właśnie jedno z nielicznych słuchowisk, którego realizacja odchodziła od „sztampy”. Wychyla się z tego tradycyjnego słuchowiska. Było reportażowe, żywe. Interesujące.

JŁ: Gdybyśmy mieli szukać współczesnego Orwella - takiego, który potrafi wciągnąć słuchacza w ten radiowy nurt i pozwolić mu uwierzyć w to, co słyszy – to wyszło Powalisz.

JL: Dobrze, że jest ten spektakl. To było coś innego.

JŁ: Obserwuję scenę Teatru Polskiego Radia: tę scenę regionalną (dosyć skromną, ale na szczęście obecną) i tę ogólnopolską i zauważam brak pewnych tekstów. Liczyłem na wyróżnienie paru tytułów, których tu nie ma. Kierownik literacki Teatru Polskiego Radia przyznał mi, że chodziło tu o czas emisji tych spektakli. Wiele słuchowisk się tu nie zmieściło głównie ze względów technicznych.

JL: Poza wyjątkami, jak „Hamlet” czy „Molier” – słuchowiska w założeniu festiwalowym musiały się mieścić w 30 minutach – 45 minutach, co zaobserwowałem. To rzeczywiście jest ograniczenie. To samo działo się w dyskusjach nad repertuarem Teatru Telewizji. Wchodzi wtedy w grę kwestia dokonania skrótu i pójścia na ugodę z wymogami „księgowych”. Jeżeli twórca oponuje, wtedy nie ma możliwości „wpuszczenia” tego słuchowiska w obręb prezentacji festiwalowych.

JŁ: W jakim kierunku idzie teatr radiowy? Jako teatrolog porównuje pan pewnie go z teatrem scenicznym. Co wynika z tego zestawienia?

JL: Teatr Polskiego Radia nie idzie w takim tempie poszukiwań, jak teatr sceniczny. Teatr żywego planu z Polsce zrobił się różnoraki, poszukujący, coraz częściej kontrowersyjny. Radio artystycznie idzie swoją drogą.

JŁ: Zabrakło pewnych tekstów, które przełamywały bariery obyczajowe, jaskrawiej „celując” w konserwatywne widzenie rzeczywistości. Nie ma na festiwalu mocnej realizacji „Ciał obcych” Julii Holewińskiej czy „Pękniętej, obwiązanej nitką” Zyty Rudzkiej a także odważnej realizacji „Białego małżeństwa” Tadeusza Rożewicza.

JL: Nie ma tej całej problematyki, którą teatr sceniczny porusza – sprawy tożsamości płciowej, gender, relacji damsko – męskich, gejowskiego nurtu. Nie ma też co od razu oczekiwać takiej „otwartości”, potrzeba czasu. Teatr radia idzie osobną drogą i to jest też walor tych spektakli. Te tematy pewnie przyjdą prędzej czy później.

JŁ: Takie nagłe zwroty też nie robią dobrze. Potrzeba tutaj chyba płynnego, spokojnego przejścia mentalnego, przygotowania słuchaczy. Inwazje nigdy dobrze sztuce nie robią. Czy jakiś tekst jeszcze zwrócił Pana uwagę?

JL: Jest też Tomasz Man z „Moją Abbą”. Dźwiękiem stara się opisać różne stany psychiczne bohaterów. To też nieliczny przykład eksperymentów formalnych. Jednak przed festiwalem na temat osobistych preferencji nic nie powiem. Obowiązuje mnie festiwalowa tajemnica (śmiech).

Jerzy Limon - ur. 24 maja 1950 w Malborku – polski anglista, literaturoznawca, pisarz, tłumacz i teatrolog, doktor habilitowany, profesor zwyczajny Uniwersytetu Gdańskiego, kierownik Zakładu Historii Literatury i Kultury Brytyjskiej UG, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i ZAiKS, członek krajowy korespondent Polskiej Akademii Umiejętności, Wydział I Filologiczny. Absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Sopocie i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 20 stycznia 1993 uzyskał tytuł naukowy profesora w dziedzinie nauk humanistycznych. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim, po polsku i po angielsku. Promotor licznych prac doktorskich oraz recenzent prac doktorskich i habilitacyjnych. Autor ok. 80 artykułów i recenzji, drukowanych w Polsce, Wielkiej Brytanii ("Shakespeare Survey"), Niemczech i Stanach Zjednoczonych ("Shakespeare Quarterly"). Autor 120 haseł do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN. W jego dorobku są również liczne artykuły, eseje i szkice popularno-naukowe. Fundator i prezes Fundacji Theatrum Gedanense, która pragnie odbudować teatr „szekspirowski” w Gdańsku i organizuje coroczny festiwal teatralny. Współzałożyciel Sopockiego Forum Integracji Nauki Kultury i Sztuki - Sfinks. Wydał 9 książek i opublikował ok. 80 artykułów. Współpracował z pismem literackim "Migotania, przejaśnienia".
6 lutego 2006 odznaczony Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W 2011 odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Janusz Łastowiecki
Dziennik Teatralny
19 maja 2012
Portrety
Jerzy Limon

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...