Teatr publiczny umożliwia istnienie innych form teatru

Rozmowa z Krzysztofem Kutarskim

Dziś mamy do czynienia z niewątpliwą zapaścią kulturową. Najgorsze, że przegrywamy bój o młodzież. Brak szerokiej edukacji kulturowej, budowania wzorców przez szkołę stawia przed nami wyzwanie, aby różnymi metodami starać się dotrzeć do młodych ludzi.

Polityka programowa i zarządzanie:

Agnieszka Michalak: Jak definiuje Pan profil swojego teatru?

Krzysztof Kutarski: - W sposób ewolucyjny zmieniamy profil teatru. Odpowiadając na zapotrzebowanie widzów, a także stawiając sobie ambitny plan dotarcia do nowych bez utraty dotychczasowych, chcemy w większym stopniu wystawiać to, co immanentnie łączy się z pojęciem „teatr muzyczny" – czyli wprowadzamy do repertuaru w większym stopniu musicale i komedie muzyczne. Jednak chcę się skoncentrować na wyszukiwaniu tytułów będących perełkami często – niesłusznie – zapomnianymi. Przykładem niech będzie odkurzenie Machiavellego z muzyką Jerzego Wasowskiego i librettem Marka Grońskiego. Naszym docelowym „nowym" widzem jest młodzież akademicka. Pamiętajmy, że Lublin to miasto akademickie. Rzesza stu tysięcy studentów nie może być pomijana jako grupa docelowa naszej oferty. Cieszy mnie to, że już widzimy pierwsze symptomy, że ta strategia się sprawdza. Jednocześnie utrzymujemy w repertuarze spektakle operowe (La Traviata, Carmen, Straszny dwór, Cyrulik sewilski) stanowiące dorobek ostatnich kilkunastu lat. Utrzymująca się wysoka frekwencja na tych spektaklach dowodzi, że w Lublinie jest wielka grupa publiczności, która chce obcować z operą. Nie zapominamy także o miłośnikach operetki. I ci widzowie odwdzięczają się liczną obecnością na naszych spektaklach. Warunek jest jeden – żadnych kompromisów co do jakości – tak na etapie produkcji, jak i wykonania. Widz instynktownie i natychmiast wyczuwa chałę.Krzysztof Kutarski

Jak scharakteryzowałaby Pan program swojego teatru?

Teatr Muzyczny w Lublinie jest jedyną placówką tego rodzaju w regionie. Stąd repertuar, jaki prezentujemy jest bardzo szeroki. Od bajek muzycznych, poprzez spektakle baletowe, komedie muzyczne, operetki, musicale aż po opery. Repertuar uzupełniają koncerty – w ostatnim okresie zaczęliśmy lubelskiej publiczności prezentować muzykę filmową w formie koncertów uzupełnionych przez te środki wyrazu, którymi dysponuje teatr, a nie dysponuje np. filharmonia (np. wizualizacje, efekty świetlne, inscenizacje, itp.)

Czy struktura organizacyjna teatru wpływa Pana zdaniem na poziom artystyczny prowadzonej instytucji?

Nie. Jest odwrotnie. Zakładając, że celem teatru jest prezentowanie spektakli bez oszukiwania, czyli pełnymi zespołami – to jakość określa zasoby, czyli m.in. strukturę i kulturę organizacyjną.

Czy i jak zmienia się struktura organizacyjna w Pana teatrze (nowe funkcje: dramaturg, edukator, specjalista od grantów etc.? Z czego to wynika? Czyje role stają się dziś ważniejsze (dramaturg, marketingowiec, PRowiec, osoba odpowiedzialna za pozyskiwanie środków), a czyje odchodzą na plan dalszy (garderobiane, technika)?

Bardzo szerokie pytanie. Można by felieton napisać. Teatr, jaki znamy, jest organizacją, na którą składają się setki lat doświadczeń pokoleń „ludzi teatru". Nie znosi on też rewolucji. Dziś trudno powiedzieć, by jakiekolwiek funkcje – a co za tym idzie – osoby lub zespoły je wykonujące mogły zostać po prostu odrzucone. Na pewno, w dzisiejszych czasach, kiedy WIDZ JEST KLIENTEM, A SPEKTAKL JEST TOWAREM na pewno należy położyć nacisk na wzmocnienie działów i osób odpowiedzialnych za promocję i sprzedaż. Teatr jest przykładem instytucji, którą należy rozpatrywać w modelu 5 P, a nie 4 P. Tym piątym elementem marketingu mix są ludzie. Bo to oni tworzą dzieło i to oni występują na styku instytucji z widzem. Oczywiście, wszelkie stanowiska niezwiązane bezpośrednio ze sceną pełnią rolę służebną w stosunku do tejże. Z drugiej strony także artyści, dla dobra instytucji i jej misji, „schodzą z piedestału" po to by np. uczestniczyć w konferencji prasowej, sesji fotograficznej, spotkaniach z widzami itp. Jesteśmy w końcu zespołem ludzi, których łączy wspólny cel. Warunek sukcesu w długim okresie jest jeden – wszyscy muszą być absolutnie przekonani, że to, co produkujemy, wystawiamy i sprzedajemy ma faktycznie wysoką jakość.

O ile etatów zmniejszył się lub zwiększył w Pana teatrze zespół aktorski w ciągu ostatnich pięciu lat? Z czego wynika zmniejszenie?

W teatrze muzycznym należy raczej rozpatrywać „zespół sceniczny" – czyli soliści, orkiestra, balet i chór. W tym zakresie zmiany nie są duże – w granicach 5%. Zmiany te raczej wynikają z przyczyn naturalnych (odejścia na emeryturę) lub indywidualnych decyzji artystów o zmianie pracodawcy. Zmniejszenie zatrudnienia, które w największym stopniu dotyka chyba zespołu solistów, wynika jednak ze zmieniającej się formuły działalności tego typu instytucji. Chcąc zaproponować absolutnie najlepszą jakość prezentowanych spektakli i uniknąć dylematów obsadowych, lepiej jest do każdego tytułu zatrudniać solistów najbardziej odpowiadających pod każdym względem roli, którą mają kreować, niż szukać kompromisu i stać przed dylematami obsadowymi. Staramy się jednak stosować politykę zrównoważoną – podwójne obsady dzielone pomiędzy artystów doangażowanych i etatowych. Pamiętajmy, że dyrektor zawsze porusza się w zaklętym kręgu ograniczeń, możliwości i marzeń. Jeśli chodzi o pozostałe zespoły – staramy się, by były to zespoły stałe, które nawet przy największych produkcjach stanowią „trzon" – w miarę potrzeb wzmacniany artystami zatrudnianymi do konkretnych produkcji.

Czym się Pan kieruje, układając, planując repertuar? Realizacją swojego założonego programu, rozpoznanymi potrzebami publiczności...

Odpowiedź na to pytanie dzisiaj – kiedy teatr nie dysponuje swoją stałą pełnowymiarową sceną - jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze, musimy brać pod uwagę dostępność sal. Kiedy mamy do dyspozycji dużą salę – wystawiamy któryś z „dużych" tytułów. Pozostałe, mniejsze spektakle gramy, kiedy musimy występować na naszej „scence". Drugim aspektem jest na pewno sezonowość. Wiadomo, że najlepszy okres to miesiące od jesieni do wczesnej wiosny, czyli październik – marzec. Paradoksalnie staramy się w tych trudniejszych miesiącach proponować „samograje" – w naszym przypadku jest to np. Skrzypek na dachu. Ponadto, bierzemy pod uwagę „okoliczności kalendarzowe" – czyli takie daty jak 14 lutego, 8 marca, 1 czerwca, święta, rocznice itp., starając się zaproponować tytuły, które w jakiś sposób stanowią „kontekst" dla danego terminu.

Czy udaje się Panu realizować program zaakceptowany w chwili obejmowania dyrekcji?

Myślę, że co do imponderabiliów – tak. Jednocześnie w miarę upływu czasu rynek, przyzwyczajenia, czy sytuacja ekonomiczna się zmieniają. Należy na te zmiany reagować. Wydaje się, że to się udaje. Podpatrujemy także, co robią inne instytucje o podobnym charakterze i staramy się od nich uczyć.

Czy organizatora interesuje realizacja przyjętego na początku kadencji programu? Czy egzekwuje jego realizację?

Byłem powoływany jeszcze pod rządami „starej" ustawy i nie składałem wiążącego programu (po wejściu w życie zmian w ustawie po prostu „za porozumieniem stron" zmieniono okres powołania z „na czas nieokreślony" na „na czas określony" bez zawarcia umowy cywilno–prawnej). Stąd mam dość dużą swobodę w praktycznej implementacji zaproponowanego wtedy programu. Mojego organizatora interesują przede wszystkim wskaźniki mierzalne – stabilność finansowa, liczba widzów, wysokość wpływów.

Kim powinien być dyrektor instytucji publicznej? Czy musi być managerem? Dlaczego?

W zasadzie rola osoby odpowiedzialnej za program artystyczny powinna być oddzielona od osoby odpowiedzialnej za finanse, organizację, sprawy prawne itd. Oczywiście nie wykluczam sytuacji, że są osoby, które świetnie łączą obie te funkcje i powinna być możliwość ich łączenia, ale jako wyjątek od reguły, nie zaś reguła. Czyja funkcja powinna być przeważająca? Nie wiem. To są zawsze bardzo delikatne sytuacje, kiedy spotykają się dwie osobowości, ich ambicje... Dlatego – moim zdaniem – nie jest dobrym rozwiązaniem, kiedy organizator powołuje obie osoby. To musi być dobrze rozumiejący się tandem, który całą instytucję ciągnie w jednym kierunku. Stąd dobrym rozwiązaniem jest, jeżeli przy konkursie na dyrektora dopuszczone są takie właśnie „tandemy" i oceniana koncepcja jest ich wspólną koncepcja. Zresztą pamiętajmy, że są różne typy teatrów. Są teatry, które określiłbym „teatrami autorskimi", które bez swojego „guru" przestają istnieć i wtedy sytuacja jest jasna – naczelnym ma być tenże „guru", ale zawsze dobrze, by miał wsparcie w człowieku, który pomoże mu w sprawach finansowych i prawnych, zapewniając spokój twórczy.

Czy traktuje Pan teatr jako miejsce działań interdyscyplinarnych – swoisty dom kultury, w którym jest miejsce nie tylko na przedstawienia ale też na warsztaty, koncerty, wystawy, dyskusje, czytania? Czy te działania wynikają z rozpoznanych potrzeb i programu, czy są (przez kogo?) oczekiwane, narzucone? Czy te działania nie przytłaczają podstawowego zadnia teatru, czyli produkowania i prezentowania przedstawień? Czy te działania przekładają się na frekwencję? Jakie inne korzyści przynoszą?

Oczywiście – tak, ale w pewnym ograniczonym zakresie. Szczególnie podkreśliłbym konieczność rozszerzania misji kulturotwórczej i popularyzatorskiej o misję „edukacyjną". Dziś mamy do czynienia z niewątpliwą zapaścią kulturową. Najgorsze, że przegrywamy bój o młodzież. Brak szerokiej edukacji kulturowej, budowania wzorców przez szkołę stawia przed nami wyzwanie, aby różnymi metodami starać się dotrzeć do młodych ludzi. Po pierwsze, aby pokazać im inne, niż promowane przez media, wzorce zachowań, a po drugie – aby w miarę możliwości wyłapać osoby uzdolnione i zainteresowane karierą artystyczną i pomóc im w rozwoju artystycznym. Z drugiej jednak strony – mówię to z perspektywy Lublina, gdzie ruch kulturalny na poziomie domów kultury czy organizacji pozarządowych jest bardzo prężny – należy dążyć do zbudowania pewnego rodzaju symbiozy, a nie konkurencji w stosunku do tych organizacji czy instytucji. Modelowo – nasi artyści uczą w szkołach, domach kultury, prowadzą lekcje. Teatr daje im taką możliwość, ale także służy posiadaną infrastrukturą, archiwaliami czy innymi zasobami, które mogą być użyte. Te działania muszą być wynikiem porozumienia samych instytucji/organizacji. Bo tylko wtedy efekt będzie optymalny dla obydwu stron. Tego typu działalność nie będzie ograniczała realizacji działalności podstawowej teatru, jeżeli nie stanie się celem samym w sobie. Natomiast w średnim i długim okresie na pewno przyniesie teatrowi wielkie korzyści – tak pod względem podaży artystów już znających instytucję, jak i wzrost frekwencji – bo i my się możemy przy tym wiele nauczyć i dowiedzieć w zakresie oczekiwań publiczności w stosunku do nas.

Czy teatr współpracuje z innymi instytucjami, organizacjami? Jakie wynikają z tego korzyści? Jakie problemy?

Teatr Muzyczny w Lublinie współpracuje np. z uczelniami wyższymi. W sposób bardziej lub mniej sformalizowany mamy wpływ na program studiów, konsultujemy plany tworzenia nowych kierunków, wyrażamy swoją opinię co do szczegółowych rozwiązań stosowanych przez uczelnie (np. udało nam się przekonać uczelnie, aby rozszerzyły okres, w którym mogą odbywać się praktyki studenckie – dotychczas odbywały się one tylko w wakacje, co uniemożliwiało odbycie wartościowych praktyk w naszej instytucji). Współpracujemy także z zainteresowanymi także taką współpracą organizacjami pozarządowym, czego efektem jest organizacja lub współorganizacja wspólnych wydarzeń. Problemy w zasadzie nie występują, dopóki nie zaczynamy mówić o sprawach finansowych. Wynika to z różnicy w finansowaniu różnych instytucji czy organizacji. Staramy się więc, aby granica zadań finansowanych przez nas i partnera była jasno określona.

Festiwale/konkursy/przeglądy? Dlaczego Pan ich nie organizuje? W jakie inne akcje w mieście angażuje się teatr?

Nie organizujemy tego typu wydarzeń głównie ze względów finansowych. Z roku na rok trudniej pozyskać środki pozabudżetowe, te zaś przyznawane są głównie imprezom, które mają już jakąś historię. Natomiast staramy się angażować w wydarzenia organizowane przez inne podmioty. Przykładem niech będzie udział teatru w corocznie odbywającej się „nocy kultury" – wydarzeniu unikatowym w skali kraju, kiedy przez jedną noc społeczeństwo może bezpłatnie zapoznać się z ofertą kulturalną miasta. Teatr miał też swój udział w konkursie o tytuł ESK 2016, co zaowocowało w długim okresie nawiązaniem bardzo wielu ciekawych kontaktów.

Teatr / miasto /organizator

Jaką rolę spełnia teatr w tym mieście?

Jest to jedyna w promieniu 200 km placówka o charakterze teatralno–muzycznym. Oprócz roli oczywistej – prezentacji repertuaru, o którym wspomniałem na wstępie - uważam, że wielką rolą jest to, że pracownicy artystyczni teatru stanowią naturalną bazę kadrową dla kół, ognisk, szkół i uczelni o charakterze artystycznym.

Z jakimi problemami musi się Pan zderzać w Lublinie? (Bezrobocie? Brak ośrodków kultury? A może zbyt duża oferta kulturalna).

Podstawowy problem jest oczywisty – finansowanie. Jesteśmy instytucja „marszałkowską" zaś województwo jest jednym ze słabiej zurbanizowanych, czego wynikiem są niższe – w porównaniu do innych województw – wpływy własne. Poza tym nasz organizator jest zaangażowany finansowo w wielkie inwestycje infrastrukturalne, które są cywilizacyjną koniecznością i wynikiem zaniedbań dziesiątek lat. Drugim problemem jest to, że studenci (a jest ich ok. 100 000) jest to najczęściej młodzież napływowa z mniejszych ośrodków i nie ma wrodzonej potrzeby korzystania z oferty kulturalnej. Paradoksalnie problemem staje się także coraz większa liczba imprez kulturalnych o charakterze nieodpłatnym, finansowanych przez np. miasto. Zaburza to rynek i zmniejsza chęć ponoszenia odpłatności za spektakle oferowane przez instytucje takie jak teatr. Narastającym problemem jest także fakt, że coraz częściej mianem „kultury" określane są działania czy wydarzenia o charakterze stricte rozrywkowym.

Czy teatr to Pana zdaniem instytucja lokalna, pracująca dla konkretnego miasta, konkretnej publiczności?

Staramy się być instytucją „regionalną", obejmując swoim zasięgiem działania całe województwo. Czynimy to dwutorowo: z jednej strony poprzez docieranie ze swoją ofertą do mniejszych ośrodków i zapraszanie ich do naszej siedziby (co dotyczy głównie grup zorganizowanych, ale – coraz częściej - także osób indywidualnych), a z drugiej strony staramy się – tak często jak to możliwe – występować w takich miastach jak Puławy czy Chełm. Staramy się także być „ambasadorem" naszego województwa, występując też w całej Polsce.

Jak dziś zdobywać publiczność, zachęcić widzów do chodzenia do teatru? Jak utrzymać publiczność? Jak dziś budować publiczność? Jakie są Pana sposoby?

Trzy magiczne słowa – jakość, jakość i jakość. Trzeba dużych środków na pozyskanie nowego widza. Dużo mniejszych na tego, który odwiedza teatr po raz kolejny. Oczywiście szeroka gama działań promocyjnych, akcji lojalnościowych, dobór repertuaru – też mają znaczenie, ale jak napisałem – widza można oszukać raz. Jeżeli zobaczy słaby spektakl, trącący chałturą, więcej nie przyjdzie. Jeżeli przedstawienie mu się spodoba - przyjdzie znowu i przyprowadzi rodzinę i znajomych.

Czy organizator formułuje wobec teatru/ Pana jakieś oczekiwania? Jakie?

W sumie nie. Nasz organizator daje nam dużą swobodę jeśli chodzi o budowanie i realizację programu artystycznego. Oczywiście wymaga dwóch istotnych, z jego punktu widzenia, rzeczy – utrzymania minimum dyscypliny finansowej i unikania konfliktów w zespole.

Czy organizator wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec teatru?

Oceniam, że w miarę możliwości – tak. Nie zdarzyły się za mojej kadencji sytuacje nagłego zmniejszenia dotacji lub opóźnień w wypłacie jej transz. Kończy się w tej chwili remont i modernizacja sali Teatru Muzycznego, powstaje sala na 1000 osób z dużą, dobrze wyposażoną sceną. Dotacja jest jaka jest i zawsze mogłaby byś wyższa. Szczególnie istotnym problemem są niskie wynagrodzenia artystów, które stanowią powód frustracji części zespołu i utrudnia codzienną prace.

A czego Pan oczekuje od organizatora swojej instytucji?

Na pewno zwiększenia finansowania w zakresie wynagrodzeń osobowych – na poziomie porównywalnym do podobnych instytucji w kraju. Marzy mi się także, aby nasz Teatr był częściej narzędziem promocji miasta (w końcu tu mamy swoją siedzibę) i województwa. Na pewno frustrujące jest, kiedy np. na urzędowej gali repertuar operetkowy (na bardzo słabym poziomie zresztą) prezentuje „zespół" ściągnięty z innego województwa.

Jakiego typu kontroli podlega teatr?

Każdej. Tak naprawdę jako instytucja sektora finansów publicznych, podlega kontroli wszystkich instytucji – od Urzędu Marszałkowskiego, poprzez PIP, Urząd Skarbowy, NIK, RIO. Najbardziej kłopotliwe jest to, że teatr nie jest przedsiębiorcą, stąd mogą w teatrze trwać równolegle dwie (i więcej) kontroli. Zdarza się to na szczęście coraz rzadziej, ale jednak. Sytuacje takie dramatycznie dezorganizują nam pracę.

Z czego teatr jest „rozliczany" przez organizatora?

Jak mówiłem wcześniej – głównie stabilność finansowa (nie mylić z dodatnim wynikiem finansowym!) i coś, co nazwałbym „spokojem w zespole". Oczywiście takie aspekty, jak liczba spektakli, frekwencja, jakość recenzji składają się także na całościową ocenę działalności.

Czy to „rozliczenie" uwzględnia także ocenę działalności artystycznej?

Myślę, że tak. Szczególnie, że słabe spektakle przekładają się na niską frekwencję i co za tym idzie – słabe wyniki w obszarze „wymiernym" czyli takim, który można opisać wskaźnikowo.

Teatr publiczny

Jaką rolę dziś powinien pełnić teatr w życiu społeczno-kulturalnym?

Teatr to pojęcie bardzo szerokie, szczególnie z punktu widzenia roli, jaką powinien pełnić. Powinny istnieć teatry repertuarowe służące prezentacji klasycznego dorobku dramaturgicznego. Powinny także brać na siebie możliwość prezentowania tekstów i sztuk współczesnych, często skierowanych do węższej publiczności. Teatry niszowe, offowe winny byś miejscem, w którym rodzą się nowe trendy i podlegają pierwszej, krytycznej ocenie tak publiczności, jak i recenzentów. Powyższy, bardzo skrótowy opis dotyczy także teatrów operowych czy muzycznych. Jednak bez względu na sposób funkcjonowania, finansowania, czy prezentowanego repertuaru teatr winien szukać i znajdować swojego odbiorcę. Bo bez widza, publiczności nie ma teatru.

Czy rola teatru publicznego (dotowanego z publicznych pieniędzy) różni się od roli teatrów inaczej zorganizowanych, teatrów prywatnych, prowadzonych przez stowarzyszenia, fundacje?

Paradoksalnie to istnienie teatru publicznego umożliwia istnienie innych form teatru. To teatr publiczny dla 99% publiczności jest pierwszym teatrem, z którym młody człowiek ma kontakt. Tam poznaje praktyczną definicję teatru. Poza tym w wielu przypadkach to teatr instytucjonalny stanowi naturalną bazę kadr dla innych form teatru. Aktorzy, artyści zatrudnieni w teatrach publicznych są zatrudniani w innych instytucjach na umowę o dzieło. Taki układ jest korzystny dopóki z symbiozy nie zamieni się w pasożytowanie.

Jakie są wady funkcjonowania publicznej instytucji artystycznej?

Związanie mnóstwem przepisów wynikających z faktu, że teatr publiczny jest instytucją sfery finansów publicznych. Podleganie wszelkim rygorom prawnym w mocno przeregulowanym otoczeniu. Możliwość marnotrawienia środków publicznych na kompletnie nietrafione projekty przy braku uzależnienia wynagrodzenia ich twórców od ostatecznego efektu. Spotykane przypadki wpływania polityków i urzędników na prezentowany repertuar.

Jakie są zalety funkcjonowania publicznej instytucji artystycznej?

Swoboda twórcza gwarantowana przez stałe finansowanie, pewność zatrudnienia rzeszy artystów, którzy mogą czas wolny przeznaczać na inne formy działalności kulturalnej. Przedłużenie mecenatu państwa.

Czy warto zachować w Polsce model teatru zespołowego, repertuarowego?

Warto. Model ten stanowi unikatową wartość. Niemniej należy zastanowić się, czy skala jest właściwa. Może – w długim okresie należy rozważyć większe zróżnicowanie form działalności? Pytanie tylko, kto miałby o tym decydować.

Czy istnienie teatrów innego typu zagraża temu modelowi? Czy wpływa na jego zmianę? W jakim aspekcie?

Istnienie teatrów innego typu nie zagraża modelowi teatru publicznego dopóki, dopóty państwo będzie skłonne pełnić rolę mecenasa. Inne modele teatru (offowe, komercyjne) wnoszą większe zróżnicowanie w ofercie dla widza z jednej strony, zaś z drugiej strony wypracowują one pewne modele funkcjonowania, które, przynajmniej częściowo, mogą być zaimplementowane w działalności teatrów publicznych.

Czy obserwuje Pan jakieś tendencje w tym obszarze?

Na pewno widoczny jest wzrost świadomości zarządzających teatrami publicznymi w zakresie konieczności pracy promocyjnej, dbałości o poziom spektakli, troski o widza i budowania z publicznością relacji długofalowych. Z drugiej strony, większa różnorodność oferty kulturalnej powoduje, że większa część społeczeństwa jest w stanie znaleźć i wybrać taką formę uczestnictwa w kulturze, która jest dla niej odpowiednia. Wzrost kompetencji kulturowych ma szansę doprowadzić do zahamowania pauperyzacji intelektualnej społeczeństwa.

Agnieszka Michalak
www.250teatr.pl
20 czerwca 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...