Teatr w ogniu

"Pożar" - reż: Roberto Skolmowski - Wrocławski Teatr Lalek

W osiemnastowiecznej Austrii na dworach możnych austriackiego cesarstwa do dobrego tonu należało wystawianie oper. Często wystawiane były także opery marionetkowe. W tym czasie (1761-1790) na dworze Mikołaja Esterházego stanowisko nadwornego kompozytora i kapelmistrza piastował jeden z trzech klasyków wiedeńskich - Franz Joseph Haydn. To Haydn napisał dla księcia Mikołaja operę marionetkową "Pożar" (Die Feuersbrunst).

W Austrii i w Niemczech tradycja wystawiania tego gatunku zachowała się do dziś. W powojennej Polsce po raz pierwszy postanowił ją wystawić i wyreżyserować w prowadzonym przez siebie Wrocławskim Teatrze Lalek - Roberto Skolmowski.

„Pożar” to historia miłości pewnego kominiarczyka o imieniu Jaś Serdel (Hanswurst) do młodej i pięknej Colombiny. Historia pełna perypetii, barwnych incydentów i zwrotów akcji. Piękna, ale i kapryśna Colombina, mając do wyboru kandydata na męża bogatego i obracającego się na dworach Leandra oraz skromnego i biednego, choć zakochanego w niej po uszy Serdela, w swej kobiecej praktyczności oczywiście wybiera tego pierwszego. Jednak powodowany szczerą miłością Serdel nie daje za wygraną. Stosując najwymyślniejsze zabiegi, intrygi i sposoby mające na celu zniechęcić Colombinę do Leandera dopina swego, uzyskuje przychylność swojej ukochanej i wkrada się w jej miłosne łaski.

Barwne postaci operują rubasznym i prostym językiem właściwym gatunkowi. Przedstawienie jest bowiem połączeniem wielu gatunków muzycznego teatru - opery, opery komicznej, teatru jarmarcznego oraz farsy. Posiada także cechy komedii dell\'arte, jednakże najbliższe jest lekkiemu widowisku muzycznemu połączonemu ze śpiewem. Charakteryzuje się także cechami wodewilu - nieskomplikowanym librettem, zniekształconymi (na przykład przez zbyt intensywny makijaż) rysami postaci - co akurat w teatrze lalkowym jest elementem dość naturalnym. Opera balladowa czy plebejska znana była w osiemnastym wieku w Austrii jako singspiel. Uprawiał ją nie tylko Haydn, ale wielu kompozytorów jemu współczesnych z Mozartem na czele.

Taką też konwencję do swojej inscenizacji przyjął Roberto Skolmowski projektując przedstawienie „Pożar”. Do współpracy zaprosił muzyków wrocławskiej Orkiestry Leopoldinum, co w oczywisty sposób podniosło dźwiękowy walor spektaklu.

Oprócz znakomitych aktorów animujących - Anny Bajer, Patrycji Łaciny-Miarki, Aleksandry Ząb, Marka Koziarczyka, Tomasza Maśląkowskiego, Grzegorza Mazonia i Jacka Radomskiego - wystąpiła czwórka młodych operowych śpiewaków - Agnieszka Drożdżewska, Jerzy Butryn, Karol Kozłowski i Przemysław Borys, których talenty wokalne i jakość wykonania swoich partii spowodowały, że widz czuje się jak na prawdziwym operowym spektaklu.

Historia miłosnych zabiegów Jasia Serdela dzieje się w kolorowych na wzór jarmarcznych teatrów wymyślonych przez Monikę Graban i Radka Dębniaka dekoracjach. Marionetki ubrane sąw barwne i stosowne do epoki stroje, a wszystko to w pięknej sali Teatru Zdrojowego im. Henryka Wieniawskiego w Szczawnie Zdroju, gdzie odbyła się druga premiera.

Roberto Skolmowski poprzez swoje bogate reżysersko-inscenizacyjne doświadczenie posiadł rzadką umiejętność łączenia aktorstwa operowego i lalkowego z rozszerzoną formą plastyczną scenografii i kostiumów nie przekraczając jednak łatwej do przekroczenia granicy teatralnego kiczu. Szczególne niebezpieczeństwo stanowi właśnie wodewilowa forma przedstawienia, w której aż roi się od momentów kuszących do popełnienia jeszcze jednego kroku dalej, gdzie czyhają niesmak i śmieszność. 

W swojej artystycznej prowokacji Skolmowski jeszcze bardziej zbliża się do tej granicy. Podczas poszukiwania przez Serdela szlachetnego kamienia dochodzi do tajemniczego wybuchu. Pojawia się ogień i scenę spowijają gęste obłoki dymu. Po chwili jeden po drugim wybuchają pulpity znajdujących się na widowni muzyków i solistów paląc się żywym ogniem. Orkiestra jednak nie przestaje grać nawet wtedy, kiedy i na widownię dostaje się dym (na szczęście teatralny). Sytuacja jest tak sugestywna, że niektórzy widzowie zaczynają się niepokoić przezornie szukając wzrokiem drogi ewakuacji. Na szczęście ta scena kończy się ogłoszeniem przerwy. Po której historia zabiegów Serdela o aprobatę propozycji małżeństwa przez Colombinę szczęśliwie się kończy, podobnie jak pełne nieskomplikowanego uroku przedstawienie.

Owo precedensowe jak na spektakl lalkowy i operowy wydarzenie to śmiały eksperyment, którego – jak sądzę - nie bez obaw podjął się Roberto Skolmowski wraz ze swoim znakomitym zespołem Wrocławskiego Teatru Lalek i zaproszonymi artystami z Filharmonii Wrocławskiej. Na szczęście dla nich i oczywiście dla nas widzów wszystko odbyło się w granicach dobrego smaku, a publiczność wypełniająca piękną salę Teatru Zdrojowego miała niepowtarzalną okazję przeżyć historię wymyśloną przez Franza Josepha Haydna dla dworu księcia Esterházego dwieście pięćdziesiąt lat temu.

RK
Dziennik Teatralny
19 czerwca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia