"Teatr" wręczył nagrody

Dorota Kolak i Mirosław Baka laureatami Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza

Laureatami Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza za najlepsze kreacje aktorskie zostali Dorota Kolak oraz Mirosław Baka, aktorzy Teatru Wybrzeże, których nagrodzono za role Marthy i George'a w "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albeego w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Jury doceniło niesłychany aktorski koncert dwojga solistów, którzy nie po raz pierwszy stworzyli ze sobą duet.

„Aktorka i aktor ani na chwilę nie tracą ze sobą kontaktu. Nawet wtedy gdy na siebie nie patrzą, gdy jedno z nich znika ze sceny, czujemy, że drugie stale o nim pamięta, myśli o nim, towarzyszy mu. Jak grana przez nich postać nasłuchuje, wyobraża sobie, jest obok. Niesłychana więź ludzi, którzy nie potrafią wyrazić miłości inaczej jak tylko przez nienawiść znajdując swoje odbicie w grze, która jest jak psychodrama i seans telepatyczny. Świadomi każdego słowa i gestu, wyczuleni na to co wypowiedziane i niewypowiedziane, widoczne i niewidoczne, reagują na sto sposobów. Ona daje swojej postaci złość, wyrachowanie, siłę, ale też słabość, czułość i wulgarność. Żeby prawdziwy dramat Marthy przekazać w pełnym obnażeniu, twarzą przy podłodze. On przeprowadza swoją postać przez wszystkie odcienie ironii, kpiny, żartu, okrutnego i bolesnego sarkazmu, żeby prawdziwy dramat Georga przekazać w milczeniu, na kolanach nad elektryczną kolejką dla dzieci" – usłyszeliśmy w laudacji, którą odczytał Jacek Kopciński.

Nagrodę im. Konrada Swinarskiego jury miesięcznika przyznało litewskiemu reżyserowi Eimuntasowi Nekrošiusowi za inscenizację „Dziadów" w Teatrze Narodowym w Warszawie. W imieniu nieobecnego reżysera nagrodę odebrał jego syn – Marius Nekrošius, który stworzył scenografię do „Dziadów".

„Gdy już się opanuje zaskakującą topografię „Dziadów" w Teatrze Narodowym – nie tylko scenograficzną, ale choreograficzną i muzyczną - spektakl przestaje być pułapką i wciąga nas niepomiernie. Trzeba tylko zgrać się z niezwykłą melodią tego przedstawienia. A tworzą ją kształty, dźwięki, gesty, ruchy pojedynczych osób i całych grup, wreszcie ich mowa i słowa poety, wydawałoby się świetnie znane, ale tutaj nagle uderzająco nowe.

Wraz z litewskim scenografem i dramaturgiem reżyser skłonił Polaków do nowej, odkrywczej lektury narodowego arcydramatu. Przede wszystkim należy podziękować Eimuntasowi Nekrošiusowi za jego pracę nad „Dziadami", która jest mistrzowską lekcją interpretacji. Gdy zastanawiałem się nad nadrzędnym sensem tej interpretacji, cały czas krążyłem wokół 16 dołów jak cyrklem odrysowanych na scenie Narodowego. Aż wreszcie zrozumiałem, że są one znakiem zarazem grobu i braterskiej jaskini, do której co i raz zagląda w tym spektaklu eteryczna Maryla. Niezwykłej urody interpretacja „Dziadów" prowadzona przez litewskiego reżysera ma wymiar metafizyczny, co dziś jest niezwykle rzadkie w polskim teatrze" – podkreślał w laudacji Jacek Kopciński.

Nagrodą Specjalną jury uhonorowało Jana Englerta, dyrektora artystycznego Teatru Narodowego, za nadanie wyjątkowego kształtu obchodom 250. rocznicy powstania sceny narodowej w Polsce.

„Wysoko oceniamy program i styl Teatru Narodowego w Warszawie, czego wyrazem są nie tylko nasze recenzje, niekiedy oczywiście krytyczne, ale także drukowane na naszych łamach szkice i rozmowy. W jednej z nich nazwaliśmy Teatr Narodowy „szkołą myślenia". Sądzę, że nasz odbiór tej sceny zgadza się z intencjami jej twórców. W wypowiedziach drukowanych w dorocznej ankiecie „Teatru" Narodowy często wymieniany jest jako najlepsza scena w kraju. W tym roku wielu krytyków podkreśliło także wyjątkowy kształt jubileuszowego sezonu. Z okazji 250-lecia powstania sceny narodowej Teatr Narodowy wystawił trzy wielkie dzieła polskiego romantyzmu: „Kordiana", „Dziady" i „Pana Tadeusza". Każde z tych przedstawień stało się wydarzeniem artystycznym, co w wypadku wydarzeń jubileuszowych nie zawsze jest regułą. W przygotowanie jubileuszowego programu Jan Englert włożył całe serce, nie tracąc przy tym luzu i klasy. „250 lat Teatru Narodowego to nie są urodziny tatusia ani babci – powiedział w jednym z wywiadów – to podsumowanie dwóch i pół wieku udziału teatru w życiu publicznym, społecznym, politycznym" – podkreślał zasługi Jana Englerta redaktor naczelny „Teatru".

„Ci, którzy mnie znają wiedzą, że mam zwyczaj ironizować, siebie i rzeczywistość wokół, ale dzisiaj nie mam na to ochoty. To szczególny moment kiedy po wielu latach pracy urzędniczej jest się uhonorowanym przez krytykę, przez środowisko. Przyjmując tę nagrodę za rok jubileuszowy przede wszystkim chcę podziękować tym, którzy dowodzą, że siłą i istotą teatru jest zespół, a nie indywidualność dyrektora. Jeśli za coś powinienem dostać nagrodę, to właśnie za to, że, na moje szczęście, ten zespół w Teatrze Narodowym jest i funkcjonuje. Wiele dyskutuje się ostatnio o konkursach na dyrektorów – czy to powinien być twórca czy menedżer. Chcę podziękować dyrektorowi Torończykowi, który jest menedżerem, ale i wybitnym twórcą teatralnym jednocześnie. Przez 13 lat współpracy nie zdarzył nam się ani jeden konflikt. Jesteśmy przykładem tego, że nie ma reguły, jeśli chodzi o prowadzenie instytucji artystycznej, że jakiekolwiek szelki czy gorsety narzucone organizacji pracy twórczej nie mają najmniejszego sensu – to jest właściwy dobór ludzi we właściwym miejscu, otoczeniu i konkretnej sytuacji, w której się znajdujemy. Dziękuję zespołowi Teatru Narodowego, zwłaszcza aktorskiemu, który swoim zaangażowaniem, poświeceniem i oddaniem przekonał mnie, że warto jeszcze trochę popracować. Mamy w tej chwili zespół, rodzinę" – dziękował Jan Englert.

Redakcja przyznała także nagrodę 70-lecia pisma „Teatr" Krystianowi Lupie – największemu współczesnemu reżyserowi teatralnemu. W jego imieniu nagrodę odebrał Krzysztof Mieszkowski, były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, na scenie którego Krystian Lupa tworzył swoje przedstawienia.

(-)
Biuletyn Informacyjny ZASP
21 października 2016
Wątki
Nagrody

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...