Teatralna Costa Concordia

czy konkurs na dyrektora Teatru Powszechnego będzie uczciwy

Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy konkurs na dyrektora Teatru Powszechnego będzie rzeczywiście uczciwy i wyłoni najlepszego kandydata. Dyrektor Janowski mówi, że będzie. Tymczasem warszawskie wróbelki ćwierkają, że wynik tego konkursu już jest znany w ratuszu (co też nikogo nie powinno dziwić)

Miasto Stołeczne Warszawa ogłosiło dzisiaj oczekiwany konkurs na dyrektora/dyrektorkę Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera. Jest to możliwe ponieważ w czerwcu 2014 roku kończy się kontrakt Roberta Glińskiego, który nie chce go przedłużać. Glińskiego w Powszechnym zainstalowała, oczywiście bez konkursu, znana miłośnicza sztuki Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Ten konkurs jest niezwykle ważny, ponieważ firmuje go swoim nazwiskiem świeży dyrektor Biura Kultury Tomasz Janowski, który miał wprowadzić nową jakość w zarządzaniu warszawską kulturą. Nowej jakości, co prawda jeszcze nie widać, ale może jeszcze nadejdzie. Znaczącą zmianą ma być samo ogłoszenie otwartego postępowania konkursowego, która to procedura była zupełnie obca zarządzającymi teatrami jak własnym folwarkiem dyrektorowi Markowi Kraszewskiemu i wiceprezydentowi Włodzimierzowi Paszyńskiemu. Dyrektorami bez konkursu, co warto przypomnieć, zostali także Tadeusz Słobodzianek, który zmasakrował Teatr Dramatyczny (już nie imienia Gustawa Holoubka) i Roman Osadnik, który postawił na nogi Teatr Studio (nadal imienia Witkiewicza).

Kandydaci na stanowisko dyrektorskie w Powszechnym mogą składać swoje oferty do 14 stycznia 2014 roku. Komisja, której skład zostanie ogłoszony 13 stycznia (3 osoby wyznaczone przez HGW, 2 osoby przez Bogdana Zdrojewskiego, 2 ze związków twórczych i 2 z załogi teatru) ogłosi swój werdykt 14 lutego (to chyba w związku z przedwyborczą polityką miłości stołecznego ratusza). Oczywiście finalna decyzja należy do Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nowy szef lub nowa szefowa obejmie teatr 1 września 2014 roku. Na jak długo? Decyzji jeszcze nie podjęto. Ustawa pozwala na widełki: 3 - 5 lat.

Wymogi wobec kandydatów nie są wygórowane i słusznie. Trzeba mieć wykształcenie wyższe i przez minimum 5 lat pracować na stanowiskach kierowniczych lub (także przez pięć lat) prowadzić projekty teatralne. Zgłaszać się mogą single i duety, potencjalni dyrektorzy mogą przystąpić do konkursu indywidualnie lub z zastępcą (zastępca może być ds. artystycznych, ale nie musi). Od zgłaszających się wymagane jest przygotowanie programowej i organizacyjnej koncepcji teatru, a wszystko to w ramach warunków, które stwarza miasto, a są one koszmarne. Dlaczego?

Po pierwsze, planowana dotacja dla teatru zostanie jeszcze bardziej obcięta. Powszechny ma dostać w przyszłym roku 7 milionów złotych, czyli 500 tys. mniej niż ma w tym. Ta kwota, według odchodzącego dyrektora, nie starcza nawet na pokrycie kosztów stałych. Oznacza to, że nowy dyrektor nie dostanie ani grosza na działalność artystyczną. Jeśli chce produkować premiery, to musi sobie znaleźć na nie pieniądze. Po drugie, w związku z niedawnym remontem swojej siedziby za unijną kasę, teatr jest zobowiązany do dawania minimum sześciu premier przy rocznej frekwencji, która nie może być niższa niż 52 tysiące widzów. Reasumując: Teatr Powszechny ma grać ja oszalały, ale bez pieniędzy. Jak to zrobić? Poprzez uwolnienie potencjału komercyjnego teatru - to receptura dyrektora Tomasza Janowskiego, który przypomniał, że w 2012 roku do stołecznych teatrów poszło 970 tysięcy widzów, z czego 250 tysięcy do Teatru Roma. To chyba coś znaczy, prawda?

Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy konkurs na dyrektora Teatru Powszechnego będzie rzeczywiście uczciwy i wyłoni najlepszego kandydata. Dyrektor Janowski mówi, że będzie. Tymczasem warszawskie wróbelki ćwierkają, że wynik tego konkursu już jest znany w ratuszu (co też nikogo nie powinno dziwić). Podobno nowym szefem Powszechnego ma zostać Paweł Dangel, były prezes Allianz Polska, sponsor Teatru Roma i Feliksów Warszawskich oraz, zdaje się, koleżka pani prezydent. Dangel jest absolwentem Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Moskwie, na początku lat 80. reżyserował w kilku teatrach i potem wyemigrował do Londynu, gdzie związał się z różnymi instytucjami finansowymi. Jeśli to prawda, to puzzle układają się w rzeczywiście sensowny w obraz. Skoro Powszechny ma być fabryką i zdobywać kasę na swoją statutową działalność u sponsorów, to pan Dangel nadaje się do tego znakomicie. Wykona parę telefonów do swoich znajomków, rekinów biznesu i zdobędzie środki na działalność teatru. Być może niedługo widzowie Powszechnego usłyszą przed spektaklem, podobnie jak w Teatrze Polonia, że premię sponsoruje Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, że Romeo i Julia są grani dzięki firmie Durex, a Zbrodnia i kara dzięki firmie Husqvarna. Tak mają wyglądać publiczne instytucje kultury w Warszawie pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jeśli to ma być ta wielka zmiana, to żal serce ściska.

A miało być tak pięknie. Na przedkonkursowej giełdzie pojawiło się bowiem sporo interesujących nazwisk: Pawła Łysaka - twórcy potęgi Teatru Polskiego w Bydgoszczy, Pawła Wodzińskiego - byłego dyrektora Teatru Polskiego w Poznaniu, Macieja Nowaka - byłego dyrektora Teatru Wybrzeże w Gdańsku i Instytutu Teatralnego w Warszawie, reżyserów - Michała Zadary i Grażyny Kani. Ale czy oni zdecydują się na powalczenie o teatr, w którym nie można podjąć żadnego artystycznego ryzyka? Którym trzeba kierować wyłącznie z exelowską tabelką w ręku? Costa Concordia czeka. Czy znajdzie się kapitan?

Mike Urbaniak
http://panodkultury.wordpress.com
7 grudnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia