Thriller z morałem

"Jekyll & Hyde" - reż. Sebastian Gonciarz - Teatr Muzyczny Poznań

Doktor Jekyll tuż przed przemianą śpiewa: This is is the moment. Chciałoby się powiedzieć: to jest moment, od którego zaczyna się nowa historia Teatru Muzycznego w Poznaniu. To nie pierwszy musical w niemal sześćdziesięcioletniej jego historii, ale pierwszy zrealizowany nowymi środkami: z użyciem sceny obrotowej, świateł, które dotąd poznaniacy mogli podziwiać tylko na dobrze wyreżyserowanych koncertach i nagłośnienia wszystkich wykonawców.

"Jekyll & Hyde" Franka Wildhorna nie jest najpopularniejszym musicalem wszechczasów. Publiczność, wychodząc z teatru, nie nuci przeboju, chociaż od pięknych piosenek aż się w nim roi. Sięgając po romantyczną nowelę Roberta Louisa Stevensona Doktor Jekyll i pan Hyde kompozytor świadomie zdecydował się na muzyczny eklektyzm, ale potraktował go twórczo. Muzyka znakomicie charakteryzuje postaci, różnicuje klimat i nastrój w zależności od miejsca akcji.

Doktor Jekyll wiedzie spokojny żywot naukowca i pragnie znaleźć lekarstwo, które ulży pacjentom szpitala psychiatrycznego. Ale kiedy nie dostaje zgody na eksperyment medyczny z chorymi - podejmuje decyzję, że podda się jemu sam.

Historia, którą oglądamy w musicalu, odbiega znacznie od literackiego pierwowzoru. Tam Hyde jest seryjnym mordercą i nie zważa, kogo morduje. Tu morduje najpierw tylko członków rady nadzorczej, którzy nie wyrazili zgody na testowanie jego leku. Każde kolejne morderstwo demaskuje hipokryzję, jakiś grzech szanowanych obywateli, jest wyjątkowo wymyślne i perfidne. Ale eksperyment wymyka się spod kontroli. Hyde uświadamia sobie, że już nie ma dla niego powrotu do szlachetnego doktora, którym był kiedyś.

Reżyser Sebastian Gonciarz wykorzystał wszystkie dostępne w poznańskich warunkach chwyty, aby powstał thriller z domieszką komedii romantycznej, wpisując losy głównego bohatera w trójkąt miłosny. Starał się nadać mu nieco bardziej nowoczesny wygląd, w czym pomogły Agata Uchman (scenografia i kostiumy) oraz Paulina Andrzejewska (choreografia). A z całej historii płynie proste przesłanie: w każdym człowieku mogą koegzystować dwie natury: zła i dobra, co dobitnie udowadnia swoją kreacją wokalną i aktorską Janusz Kruciński. Jego subtelny głos, delikatny, czuły (Jekyll) w ułamku sekundy staje się drapieżny, mocny i ciemny, momentami rockowy (Hyde). Wystarczy też, że Kruciński rozpuści włosy, włoży długi płaszcz i staje się natychmiast kimś zupełnie innym. Jest wiarygodny zarówno jako Jekyll, jak i Hyde.

Emma i Lucy to w musicalu Wildhorna postaci wobec których musi się określić tytułowy bohater. Nie mają wiele do zagrania, ale mogą zaśpiewać kilka pięknych piosenek i przejmujący duet, w którym się nie widzą. Emma jest subtelna, poetycka, niczym muza. Lucy pozostaje bliżej życia. Obie kochają, obie tęsknią. Marta Wiejak (Lucy) i Edyta Krzemień (Emma) zostały idealnie zestrojone głosowo z charakterem swoich bohaterek i na premierze zaśpiewały zjawiskowo.

Jest jeszcze jeden bohater tego musicalu: dyrygent Piotr Deptuch i orkiestra, którą uskrzydlił. Przychodząc do poznańskiego teatru z trochę innego świata muzycznego, wydobył z orkiestry musicalowe brzmienie, szlachetność frazowania. Grze nadał świetny rytm, a nade wszystko lekkość.

Stefan Drajewski
Ruch Muzyczny
22 listopada 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia