To nie jest prosty sport

"Szwoleżerowie" - reż. Grzegorz Wolf - Studium Wokalno-Aktorskie w Gdyni

Żużel to nie jest prosty sport. To zajęcie dla szaleńców, wielu żużlowców kończy na wózku albo na cmentarzu, część nie wytrzymuje postawionej im poprzeczki i popełnia samobójstwo. To jednocześnie dziedzina sportu, w której Polacy zajmują czołowe miejsce.

Reżyser Grzegorz Wolf, który jest pedagogiem w Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej a na co dzień aktorem Teatru Miejskiego w Gdyni, poprzez narodowy sport pokazuje narodowe słabości i kompleksy. Obnażona zostaje także ciemna strona życia sportowców: nieustająca presja, brak prywatności i czasu na życie rodzinne. Tytułowi szwoleżerowie to trójka młodych mężczyzn uprawiających żużel. Mamy też byłych zawodników, prezesa klubu, inwalidę oraz exżużlowca-fryzjera, który próbuje swoich sił w spirytualizmie. Środowisko żużlowców tworzą również ich dziewczyny, trener drużyny oraz pani psycholog pracująca w klubie.

W "Szwoleżerach" szaleńców niezmiennie skręcających w lewo na miarę ironicznie zestawia się z etosem bohatera patriotycznego. Żużlowcy wpisują się w marny los bohaterów samobójców. Żądne heroicznej postawy społeczeństwo (kluby, narzeczone, kibice) , zapatrzone we wzorce romantyczne, na koniec czczą minutą ciszy młode ofiary sportowców. Żużel to swego rodzaju metafora polskości, poprzez związane z tym zawodem ciągłe ryzyko symbolizuje typowe podejście Polaka do życia.

Pierwsza akt to niewybredna komedia o środowisku żużlowym. Pojawia się wiele partii muzycznych mających charakter kabaretowo-dyskotekowy, a wszystko to dopełnione jest świetnie przygotowaną choreografią Michała Cyrana, zeszłorocznego absolwenta Studium Wokalno-Aktorskiego. Druga część spektaklu to ukazanie słabości zawodu żużlowca i rzeczywistości, która ich zabija. Problemy zdrowotne, kłótnie rodzinne, szukanie emocji i nieustannie towarzyszące pragnienie sukcesu i rywalizacji - to ciemna strona pozakulisowego życia zawodników.

Postaci kobiet jawią się na scenie jako przedstawicielki "słodkich idiotek" w strojach czirliderek eksponują swoje naturalne kobiece walory. Nie wszystkie rozumieją sport jakim jest żużel, ale za to są żywym dowodem na to, że kobieta jest nieodzowna dla żużlowca.Umowną scenografię tworzą dwa podesty stanowiące trybuny przykryte biało-czerwonym materiałem. Biało-czerwonych elementów jest zresztą bardzo dużo, wręcz za dużo. W centrum ustawiono motocykl wypożyczony przez klub żużlowy GKS Wybrzeże Gdańsk. Wszystko dosłownie i w przenośnie dzieję się dokoła motoru. Dodatkowo nad sceną wisi wielki napis "Memorial Fest".

ęzyk, jakim posługują się bohaterowie sztuki i sposób w jaki rozmawiają powodują, że odbieramy ich jako dość prymitywne jednostki, czasem wręcz karykaturalne. Zaskakująco słaby, bo przecież Artur Pałyga jest zwycięzcą zeszłorocznej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, jest tekst. Podobnie jest z psychologią postaci: niewiele dowiadujemy się o lękach, motywacjach i przeżyciach prawdziwego żużlowca. A przecież scenariusz nakreślający życie fikcyjnych postaci oparty jest na prawdziwych historiach.

Mimo słabszych i lepszych momentów, młodzi artyści ze Studium w solidny sposób zaprezentowali swoje umiejętności, szczególnie wokalne i taneczne, jedynie gra aktorska nie zawsze satysfakcjonowała, ale i w tym zakresie umiejętności można wyróżnić kilkoro absolwentów. Marcin Słabowski znakomicie prezentuje się w roli prezesa, świetny duet komiczny tworzy z nim trener Dawid Wojtkiewicz. Spośród żużlowców najbardziej wyróżnia się Tobiasz Cytrowski - w niezwykle obrazowy sposób pokazuje, jak krucha bywa psychika sportowca, którego odwaga szybko zamienia się w lęk.Nie mniej przekonujące są w swoich rolach dziewczyny, które od samego początku przykuwają uwagę widza. Genialna jest grająca psycholożkę Jolantę- Agnieszka Brenzak, która wykazuje niezwykły potencjał wokalny. Dużym zaskoczeniem dla widza jest Magdalena Borowiecka, wcielająca się w postać Sindirelli z parku maszyn i jej świetna interpretacja Summertime z repertuaru Janis Joplin.Na koniec dwie kolejne, ogromne pochwały. Pierwsza za wokalne przygotowanie młodych artystów dla Patrycji Goli i za choreografię dla wspomnianego już Michała Cyrana, którzy zdecydowanie przyczynili się do jakości spektaklu.

Magda Chalimoniuk
Gazeta Świętojańska
6 marca 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia