Tolerancja bez refleksji

"Inteligenci" - reż. Radosław B. Maciąg - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Żyjemy w kraju, w którym pojęcie rodziny o jasno określonych zasadach przywołuje mimowolne skojarzenie z konserwatywnym małżeństwem z dwojgiem dzieci, które oczywiście nader szybko powinny wykształcić tożsamość dziecka z tzw. dobrego domu...

I w tym miejscu czytelnik oczekiwać może uwagi, że już w pierwszych minutach spektaklu zorientowałam się jak bardzo nie jestem wolna od takiego myślenia. To prawda – zorientowałam się, ale nieco później... Przedstawienie otwiera psalm śpiewany od pokoleń przez dzieci pierwszokomunijne. Skądinąd przewija się później jako jedyna muzyka w kluczowych momentach w życiu rodziny powodując dysonans pomiędzy tym co widoczne dla oczu i odbierane w formie dźwięku, bowiem rodzina przedstawia sobą znacząco odmienne stanowisko. Jedyny utwór – powtarzany podczas rozpoczęcia każdego aktu i jedyny dźwięk podczas zakończenia stanowią swoistą klamrę kompozycyjną (Katarzyna Krzewińska).

Przestronny salon, wysoki standard mieszkania, w którym dzieje się akcja, która zmienia swój bieg po przekroczeniu jego granicy przez któregokolwiek z członków rodziny – próg stanowiący dosłowny interior otwartości – paradoks. Dekalog na ścianie zakupiony w sieciówce – wyznaczający rodzinne normy. Tolerancja dla odmienności – poza odmiennością we własnym domu, zaburzona komunikacja wyrażona wyłącznie deklaratywnie „możesz nam o wszystkim powiedzieć". Rodzinne tajemnice i odrzucenie pod przykrywką wolności.

Gra aktorska (Sylwia Góra – Anna, Marek Tynda – Szczepan, Adam Turczyk – Łukasz, Monika Chomicka – Szymaniak – Bożena), a także kostiumy (Dominika Nikiel) i ruch sceniczny (Karolina Rentflejsz) określające charter postaci, choć nie stereotypowe. Jasne światło podczas całego spektaklu ukazujące transparentność mieszkańców, które w pewnym momencie gaśnie...

Tytułowi inteligenci (reż. Radosław B. Maciąg) nie odzwierciedlają liberalnego, czy wręcz lewicowego światopoglądu – zdają się być jego dysfunkcyjnym uosobieniem. Skłaniają do refleksji nad przerysowanym pojęciem tolerancji bez refleksji. I nad pojęciem tolerancji warto się pochylić, a dokładnie nad jej etiologią w życiu każdej jednostki. Jako osoba o jasno określonym światopoglądzie uważam, że tolerancja wynikająca z wrażliwości i otwartości na drugiego człowieka, uwzględniająca potrzeby każdej ze stron czyni świat lepszym miejscem, w którym zmniejsza się przestrzeń dla okrucieństwa. Stąd też w pierwszej kolejności poddałam polemice wizję, którą zapewnił widzom reżyser.

Zdaję sobie jednak sprawę, że nie o takiej tolerancji mowa i pomimo przerysowania scenariusza – bez którego skądinąd fabuła zostałaby diametralnie spłycona i stała się po prostu miałka – że fanatyzm zdarza się w każdym środowisku, zamyka perspektywę prowadząc do nieuchronnej klęski – bez znaczenia od jego rodzaju. Poza tym czy o samej tolerancji mówimy – nie należy zapominać o braku akceptacji i miłości, która powinna stanowić bazę dla rozwoju rodziny. Stając w kontrze czy sama idea w jakimkolwiek innym kontekście niż rodzina nie wywołałaby podobnych rezultatów? I w ostateczności czy idea inna niż tolerancja nie wywołałaby podobnych skutków stanowiąc fundament dla samej siebie?

Czego, by nie pisać reżyserowi udało się skłonić widza do przemyśleń i skonfrontowania własnej wizji świata z obrazem przedstawionym, a chyba o to właśnie chodziło...

Weronika Labandt
Dziennik Teatralny Trójmiasto
22 października 2022

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia