TOP 5 filmów, które zachwyciły redakcję „Zwierciadła"

21. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty - 2021

Magazyn „Zwierciadło" od wielu lat matronuje Nowym Horyzontom, a na stronach czasopisma (i w sieci, i w druku) znajdziecie m.in. teksty publicystyczne i wywiady z gośćmi oraz gościniami festiwalu. Dziś polecamy Waszej uwadze zestawienie TOP 5 filmów z tegorocznego programu NH.

Ruszył festiwal Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Można na nim oglądać aż 230 filmów z całego świata. Oto festiwalowa topka, pięć wybranych tytułów z tegorocznego programu, które szczególnie polecamy.

Ta edycja tego jednego z największych i najważniejszych filmowych wydarzeń w naszej części Europy, będzie wyjątkowa z wielu powodów. W zeszłym roku festiwal odbywał się w warunkach mocno niekorzystnych, ale jednak się odbył, nawet jeśli tylko w wersji online, połączony z siostrzanym American Film Festivalem. Dając widzom poczucie, że dobre kino było, jest i będzie.
Na dobry początek proponujemy zwierciadlane TOP 5, piątkę filmów, które zrobiły na nas duże wrażenie i które rekomendujemy.

„Annette"
Na premierowym pokazie w Cannes część widzów wychodziła ostentacyjnie z kina, część złożyła reżyserowi Leosowi Caraksowi hołd długimi owacjami na stojąco. Co takiego jest w „Annette", że ten film albo się kocha albo się go nienawidzi? Jest tu, wymieniając chronologicznie, wielka miłość, narodziny dziecka, zbrodnia (niejedna) i pokuta. Są filmowe zapożyczenia, inspiracje, zabawa filmowymi konwencjami. Są też, jak przystało na musical, piosenki, które napisali weterani sceny muzycznej duet Sparks. W obsadzie najgorętsze obecnie aktorskie nazwisko, czyli Adam Driver w duecie z Marion Cotillard, jest tu także imponująca wizualna oprawa. Całość spina wyobraźnia Leosa Caraksa, reżysera, który kręci rzadko, ale kiedy już coś nakręci, krytycy dyskutują o tym latami. Nas „Annette" zaintrygowała do tego stopnia, że 20 sierpnia po pokazie filmu na festiwalu organizujemy debatę z udziałem ekspertów i publiczności. Uprzedzamy, emocje mogą sięgnąć zenitu.

„Bo we mnie jest seks"
Bardzo trudno jest opowiadać na ekranie o ikonach, osobach, o których, wydawałoby się wiemy jeśli nie wszystko to wiele. Ryzyko jest duże, o czym świadczy choćby niedawne zamieszanie wokół serialu „Osiecka". „Bo we mnie jest seks", film o Kalinie Jędrusik zaskakuje, bo reżyserka Katarzyna Klimkiewicz mistrzowsko ominęła właściwie wszystkie pułapki czyhające na twórców filmowych biografii. Jak? Nie chcę za wiele zdradzać, dość powiedzieć, że to film oryginalny, zaskakujący, muzyczny (!), z absolutnie niezrównaną Marią Dębską w roli Kaliny. Nie uwierzycie, jak doskonale można tę postać zagrać, dopóki nie zobaczycie tego na własne oczy.

„Początek"
Pełnometrażowy debiut Gruzinki Dei Kulumbegashvili. Jego nieśpieszny rytm może być zwodniczy, zderzono go bowiem z historią, która nie daje spokoju. Yana jest żoną Davida stojącego na czele zboru Świadków Jehowy w jednym z gruzińskich miast. Miejscowi nie chcą u siebie tej wspólnoty, robi się niebezpiecznie. David nie chce się poddawać, wyjeżdża załatwiać dla zboru fundusze i wsparcie, Yana zostaje. I chociaż punktem wyjścia jest tu atak na mniejszość religijną, „Początek" opowiada o kobiecym losie. Przejmująco, wnikliwe, bez upiększeń, nawet jeśli wizualnie jest to film wyjątkowo piękny.

„Truflarze"
Dokument niby niepozorny, a z dużą siłą rażenia. Kamera skierowana jest na dwóch nie najmłodszych już bohaterów, którzy od zawsze zajmują się zbieraniem trufli – najcenniejszej białej odmiany. Oglądamy także psy uczestniczące w tych „polowaniach", to współpracownicy i najwierniejsi przyjaciele. Razem pracują tak, jak to robiło się dawniej, tylko czy we współczesnym, nastawionym na jak największy i najszybszy zysk świecie jest jeszcze miejsce dla tradycyjnych truflarzy? Film nakręcony z czułością i empatią, dlatego też prawdopodobieństwo wzruszeń podczas seansu jest wysokie.

„Historia mojej żony"
Węgierka Ildikó Enyedi – laureatka Złotego Niedźwiedzia z 2017 roku za „Duszę i ciało" i bohaterka nowohoryzontowej retrospektywy z roku 2018 – tym razem wzięła się za ekranizacje książki: głośnej powieści nominowanego do literackiej Nagrody Nobla Milána Füsta. Mamy lata 20. XX wieku, kapitan żeglugi wielkiej zakłada się z kolegą, że poślubi pierwszą kobietę, która wejdzie do kawiarni. Po czym w drzwiach ukazuje się Lizzy. Problem w tym, że to wybranka raczej nie przystająca do ówczesnego wyobrażenia idealnej żony. Kino kostiumowe, kręcone z rozmachem, ciekawy obraz tamtych czasów plus świetna Léa Seydoux w roli Lizzy.

Tym razem można spotkać się wreszcie na żywo – choć przygotowano także odsłonę Nowych Horyzontów w wersji online – i jest sporo do obejrzenia.

Zofia Fabjanowska-Micyk
Zwierciadlo
17 sierpnia 2021
Wątki
KINO

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...