TR Warszawa: Gorzej już być nie może!

Grzegorz Jarzyna opowiada o kryzysowej sytuacji TR Warszawa

Grzegorz Jarzyna opowiada o kryzysowej sytuacji TR Warszawa oraz o tym, że brak pieniędzy na działalność artystyczną sprawia, że środki przeznaczone na utrzymanie budynku i zespołu idą w błoto.

Skąd pomysł na to, by działalność TR Warszawa wspótfinansowato Ministerstwo Kultury?

- Ponieważ jesteśmy teatrem, który promuje polską kulturę. Niedawno byliśmy w Australii z"Nosferatu" na Adelaidc Festival, później na Rainbow w Petersburgu. Wybieramy się do Nowego Jorku na New Wave Festival, dostaliśmy zaproszenie do Hongkongu. Po Edynburgu wyliczyliśmy, ile trzeba by było wydać z budżetu Skarbu Państwa, gdyby Polska chciała sobie zrobić w Anglii promocję taką, jaką my zrobiliśmy premierą "Makbeta". Zsumowaliśmy koszt billboardów, powierzchni w gazetach, takich jak "Guardian", czas antenowy w BBC, wyliczyliśmy, ile razy padło słowo Warszawa, i wyszło nam, że kosztowałoby to 200 tys. funtów.

Minister Bogdan Zdrojewski stwierdził, że współprowadzenie TR Warszawa przez Ministerstwo Kultury to ostateczność. Czy ma pan jakiś plan B?

- Propozycja skierowana do ministerstwa jest planem B. Planem A jest finansowanie działalności artystycznej teatru przez miasto. Staram się nie pisać czarnych scenariuszy. Właściwie to plan C mamy teraz. Gorszą sytuację trudno jest mi sobie wyobrazić. Następuje dekapitalizacja teatru. Brakuje planów, umów, nie wypłaciliśmy wynagrodzeń pracownikom.

Nie podpisał pan nowego kontraktu zaproponowanego przez miasto, ponieważ jego warunki były pana zdaniem nie do przyjęcia. Co najbardziej przeszkadzało?

- Po pierwsze, od stycznia tego roku obowiązuje nowa ustawa, zgodnie z którą powinienem podpisać kontrakt. Tyle że miasto nic przedstawiło mi kontraktu. Jest dokument z listą moich obowiązków, a nie ma nawet minimum gwarancji finansowych. Kontrakt byłby wtedy, gdyby był podpisany np. na trzy lata i zapewniał kwotę, którą mógłbym dysponować i się z niej później rozliczyć. Poszedłem z tym problemem do Bogdana Zdrojewskiego i ministerstwo dyskutuje teraz z miastem, jak to rozwiązać. Drugi problem jest taki, że miasto daje nam środki, z których 95 proc. idzie na koszty stałe - eksploatację budynku, media, wynagrodzenia pracowników. Zostaje 5 proc. na promocję, na produkcję i eksploatację spektakli, mamy tylko 160 miejsc na widowni, więc wpływ z biletów nie jest duży i na nowe produkcje. Miasto daje nam 7 mln złotych, w stosunku do 2010 r. budżet został ścięty o prawie o 2 mln. Samorząd stosuje zasadę, że wylicza minimum potrzebne na utrzymanie budynku. Nie mamy pieniędzy na działalność artystyczną, fundusze przeznaczane na opłacanie 6O-osobowego zespołu idą w błoto.

Minister Bogdan Zdrojewski powiedział, że ofertę współprowadzenia TR Warszawa przez Ministerstwo Kultury odbiera jako komplement. Gdyż w latach 90. trend był odwrotny - wszystkie instytucje teatralne czy operowe chciały się znaleźć pod opieką miast, samorządów. Skąd ta zmiana?

- Ponieważ ministerstwo nie miało wcześniej takiego budżetu, jak ma teraz. W dużym stopniu to zasługa ministra Bogdana Zdrojewskiego. Więcej też pieniędzy płynie do kasy z loterii państwowej. W czasach kryzysu ludzie częściej próbują szczęścia w totolotku. A z drugiej strony samorządy mają coraz więcej innych wydatków i często popadają w długi.

Edyta Borkowska
Przekrój
13 czerwca 2013
Portrety
Grzegorz Jarzyna

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia