Tragiczny dancing

"Nocleg w Apeninach" - reż: Michał Zadara - Teatr Współczesny w Szczecinie

Jednoaktówka z muzyką Stanisława Moniuszki i librettem Aleksandra Fredry "Nocleg w Apeninach" nie należy do powszechnie znanych dzieł autora "Zemsty".

Tym bardziej że jest to operetka, a przecież Fredro przyzwyczaił nas do komedii w klasycznym stylu. Michał Zadara, który od kilku lat skutecznie realizuje w swoim postmodernistycznym stylu teksty niekoniecznie współczesne, wystawił Fredrę na scenie szczecińskiego Teatru Współczesnego, angażując do współpracy, już po raz drugi, lidera grupy Pogodno Jacka "Budynia" Szymkiewicza. Efekt tej nieco ekscentrycznej fuzji? Operetka interwencyjna w dancingowym klimacie. 

Fabuła utworu jest błaha. Oto młody Włoch Antonio w przypływie niespodziewanego gorącego uczucia zamierza porwać Rozynę z rąk oprawcy Fabricja, który otrzymał ją od swego pracodawcy. Dziewczyna, chociaż traktowana jest jak towar, boi się o swojego oprawcę i broni go. Jak to tłumaczy sam reżyser, Fredro opisał w całej tej pogmatwanej relacji syndrom sztokholmski, który w psychologii określa dwuznaczną więź między katem a ofiarą. Fabricjo to nie obleśny typ tylko pod względem psychologicznym mężczyzna pogmatwany, który sam nie wie, co zrobić ze swoim atrakcyjnym "prezentem". Rozhisteryzowana Rozyna początkowo nie wykazuje żadnych objawów bycia nieszczęśliwą. To co banalne powoli nabiera poważniejszego wymiaru, ale... do czasu. To operetka, więc muzyka jest tutaj drugim ważnym bohaterem. Zadara umieścił fabułę w polskiej knajpie gdzieś na zapleczu świata. Powagę sytuacji wytrąca zespół muzyczny, który w tandetnym discopolowym stylu objaśnia nam wszelkie zawiłości. 

"Nocleg w Apeninach" Zadary w swym kontrolowanym szaleństwie (pamiętacie "Na gorąco" reżysera, gdzie spektakl celowo wymyka się spod formalnej kontroli?) podąża za myśleniem w stylu Witolda Gombrowicza, do czego reżyser się przyznaje, za jedną z inspiracji podając "Operetkę". Więc jeśli komuś bliskie jest takie myślenie, ten odnajdzie się w uwspółcześnionym Fredrze. Kto jednak jest przyzwyczajony do dzieł w stylu "Zemsta" zrealizowanych w ten sam sposób co zawsze, może się mocno rozczarować spektaklem. Dancingowy blichtr z trudnym związkiem w tle - który jednak kończy się upragnionym happy endem, Rozyna zostaje uwolniona z rąk Fabricja - to prawdopodobnie danie nie dla każdego. Ci jednak, co w formie czysto teatralnej nie odnajdą siebie, niech wysłuchają piosenek Budynia. Świetne aranżacje jednego z najlepszych tekściarzy w kraju to osobne perełki. Czekać tylko należy, aż wyjdzie płyta z piosenkami z "Noclegu" nagrana przez aktorski zespół Współczesnego. 

*** 

Premiera we Współczesnym miała jeszcze jeden aspekt obok artystycznego. Otóż były dyrektor naczelny sceny na Wałach Zenon Butkiewicz otrzymał honorowy tytuł Gryfa Zachodniopomorskiego. To za 15 lat wytężonej pracy, by uczynić wspólnie z Anną Augustynowicz Teatr Współczesny jedną z najważniejszych scen w Polsce.

Aneta Dolega
Kurier Szczecinski
28 października 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia