Train is bussiness

12. Festiwal Prapremier i Międzynarodowy Aneks

Obejrzałem "Firmę" z niekłamaną przyjemnością. Pewnie zdaniem niektórych to, czy krytykowi dobrze ogląda się przedstawienie, nie powinno mieć znaczenia dla recenzenckiej opinii. Liczy się w końcu chłodny obiektywizm. Poznańskie przedstawienie tandemu Strzępka/Demirski przypomina jednak słynnego "Był sobie Andrzej" z wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego.

Narracja jest tutaj prosta i dosadna. Duet przeplata w widowisku różne konwencje. Znajduje się zatem miejsce na historię gangsterską, wątki społeczne, jak i dramat rodzinny. A wszystko dopełnione słowotokiem i zgryźliwym humorem Demirskiego. Osoby, które znają twórczość S&D, nie powinny być zaskoczone. Tym, co wyróżnia "Firmę", jest relatywnie prosta fabuła. Tematem przedstawienia jest prywatyzacja polskiej kolei. Sprzedaży dokonuje pewna rodzina. Ale jest to familia wyłącznie metaforyczna. Zagadkowo brzmiące imiona (Kobieta Dwudziestolecia, Mężczyzna Doświadczany) kryją za sobą osoby sprawujące funkcje polityków i urzędników. I tak Wujek PRL (Aleksander Machalica) przedstawia się jako prokurator, który w przeszłości był prawdopodobnie majorem. Pasażerka (Małgorzata Łodej-Stachowiak) jest w rzeczywistości panią premier. Powiązania rodzinne podobne są do sieci, która łączy biznesmenów, tajne służby czy podległe im media. Prywatyzacja jest tutaj zbrodnią, która plami dłonie wszystkich w ten proces zaangażowanych. Takie chyba zbyt tendencyjne postawienie sprawy raczej nie zaskakuje, zważywszy na orientację polityczną tandemu. Chociaż w tym przypadku trudno odmówić im racji.

Spektakl otwiera piosenka "Nim wstanie dzień" Fettinga. Utwór pochodzi z ,,polskiego westernu", mowa oczywiście o filmie "Prawo i pięść". Złośliwość tej paraleli jest chyba oczywista. Niezłomna ,,firma" prze do przodu, nie zważając na żadne przeszkody. Skojarzenia z "Układem zamkniętym" Bugajskiego są jak najbardziej na miejscu. Dwóch mężczyzn - dziennikarz i skruszony urzędnik - starają się jednak nagłośnić całą sprawę. ,,Rodzina" idzie jednak do celu po trupach. Zastanawia natomiast postawa dziennikarza. Kolejne katastrofy kolejowe zbierają jego zdaniem zbyt małe żniwo ludzkich żywotów, by problem prywatyzacji dało się nagłośnić. Ten nieco makabryczny chwyt jest charakterystyczny dla S&D. Zakładam, że chodziło o ukazanie problemu uciszania spraw przez bandy biznesowe. Trochę to też jednak zalatuje oskarżeniem mediów o manipulacje. O wiele większą szarżą jest wypowiedź Kobiety Dwudziestolecia (Antonia Choroszy) o tym, że dopiero ,,tysiąc zgonów to byłoby coś". Samo śledztwo ciągnie się latami, przełomowe dokumenty mają zostać ujawnione dopiero po trzech dekadach.

Z układu nie można się wydostać, w dodatku obowiązuje w nim ścisła hierarchia. Poseł (Radosław Elis) zostaje pobity za próbę wyjścia przed szereg. Natomiast w sytuacji, gdy na nieogrzewanym dworcu zamarza dziecko, najlepiej oskarżyć matkę o niedopełnianie czynności rodzicielskich. Gdy pasażerowie tłuką się pociągami, elita lata samolotami. Nieprzypadkowo Korchowiec umieścił na scenie fasadę terminalu mazurskiego lotniska Szymany. Duet wybiega w niedaleką przyszłość i stawia swoją główną tezę: w 2020 roku zostanie tylko dziesięć ogólnokrajowych połączeń. Zakończenie mówi jasno, że na członków ,,rodziny" czekają sznury. Potraktować to jako wezwanie do rewolucji? Koniec końców, na wszystkich tych zagrywkach tracą zwykli pasażerowie, tu spersonifikowani w postaci Kobiety Spacerującej (Sława Kwaśniewska).

"Firma" jest przedstawieniem, które jasno wskazuje winnych zaistniałej sytuacji na kolei. Tendencyjność S&D jest w pewnych wypadkach aż nadto oczywista, ale nie da się jej uniknąć w teatrze publicystycznym. Poznańskie widowisko pokazuje jednak jedną z wad twórczości tandemu. Nie proponuje bowiem żadnych rozwiązań. Oczywiście, teatr nie jest miejscem na ekonomiczne debaty. Zwraca uwagę jednak, że wszystko znajduje tutaj swój z góry oczywisty finał. Polityczny kabaret rodem z Wandurskiego nie sprawdza się już tak, jak kiedyś. Jeśli przebrnąć przez nadmiar słów i krzyków, przez całkiem ciekawą formę, to co zostaje? Prosta historia o złych ludziach. Największy walor przedstawienia staje się wtedy jego największą wadą.

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
2 października 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...