Trwa katowicki festiwal

"Samsara Disco" - XII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje

XII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej rozpoczęło w niedzielę przedstawienie wrocławskiego Teatru Polskiego, na którego scenie Agnieszka Olsten zrealizowała spektakl pt. "Samsara disco".

To spektakl autorski, choć jego kanwą są dwa znane utwory: dramat Antoniego Czechowa "Iwanow" i współczesna powieść Wiktora Pielewina "Życie owadów". Reżyserka, przy współpracy Bartosza Frąckowiaka, z fragmentów obydwu utworów stworzyła wypreparowaną z czasu i przestrzeni opowieść o ludziach niezdolnych do emocji i uczuć, a przede wszystkim zakneblowanych poczuciem bezsensu życia. 

Ten spektakl wart jest obejrzenia dla jednej sceny, pozornie wyłamującej się z histerycznego niepokoju, generowanego przez wszystkie postacie. To scena przedśmiertnej rozmowy Anny (Katarzyna Strączek) z Iwanowem (Michał Majnicz), w której niekochana kobieta obnaża całe okrucieństwo pozostawania w nieudanym małżeństwie. Z jej cichej rezygnacji wyłania się - poniekąd poza tekstem - prorocze przekleństwo. Związek dwojga ludzi nie może być wyrachowaną spekulacją, bo jeśli nią jest, przynosi piekło nie tylko stronie krzywdzonej, ale i krzywdzicielowi. Rzecz w tym, ze Iwanow tę prawdę zna, ale wejdzie do piekła po raz drugi, bo taki jest jego wybór. Bo sam sobie daje zgodę na bycie człowiekiem bez zasad. A po nim wejdzie tam wielu innych, aż po współczesność. 

W pospektaklowej dyskusji Agnieszka Olsten powiedziała, że sztuka Czechowa była lampą oświetlającą jej tekst Pielewina. Wydaje się jednak, że Czechow pozostaje w tym przedstawieniu Czchowem (z sukcesem), zaś cytaty z Pielewina wmontowane zostały w całość nieco na siłę, bez czytelnego dla widza uzasadnienia. Brzmią zresztą manierycznie i nie wnoszą wiele do naszego rozumienia świata. To oczywiste, że mechanizm zdrady, ludzkiego wyrachowania, ale także podświadome szukanie światła tkwią w każdym z nas; bo taka jest natura ludzka. 

Rozbicie struktury sztuki Czechowa ma sens, podkreśla bowiem uczucie alienacji wszystkich bohaterów. Problem w tym, że pomysł reżyserki nie przekłada się na konsekwentne działanie sceniczne. Spektakl sprawia wrażenie nadto wyspekulowanego, a zaprojektowany przez realizatorów zmienny rytm wcale nie jest teatralnym znakiem nudy, w jakiej od lat tkwią bohaterowie. Ciągnące się w nieskończoność dmuchanie balonów wcale nie robi na nas większego wrażenia niż zrobiłoby, trwając o połowę krócej. 

Takich pustych miejsc jest we wrocławskim spektaklu więcej, co osłabia jego emocjonalna temperaturę.

Wyraziście i przekonująco wypadła natomiast opozycja kobiecość-męskość, w obiegowym może, ale przecież psychologicznie prawdziwym, rozumieniu. Kobiecość - to tęsknota za miłością i bliskością, choćby okupionymi upokorzeniem. Męskość - to dominacja i atawistyczna obrona przed uzależnieniem od partnerki (dwie świetne sceny miłosne; identyczne, choć przeżywają je inni bohaterowie).

"Samsara disco" to przedstawienie grane ostro, ekspresyjnie, z wyraźnym zróżnicowaniem postaci. Wdrapujący się na drewnianą pochylnię ludzie mają w sobie desperację, ale nie mają już nadziei. Ich marzenia to tylko kamień Syzyfa...

***

We wtorek w programie: "Panny z Wilka" według J. Iwaszkiewicza, w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego z Teatru Polskiego w Poznaniu. Spektakle o godz. 17 i 20 na scenie Teatru Śląskiego. Bilety są jeszcze do nabycia.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
16 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...