Trzeba opanować ten rozgardiasz

rozmowa z Janem Nowickim

70 lat. Jeden z najbardziej znanych polskich aktorów teatralnych i filmowych. Synem Jana Nowickiego i Barbary Sobotty jest aktor Łukasz Nowicki. Wiele lat Nowicki związany był z Martą Meszaros. Od 16 maja 2009 jego żoną jest Małgorzata Potocka, prowadząca teatr tańca Sabat.

Jan Nowicki gościł ostatnio w znanej kieleckiej szkole "plastyku". Mówił tam, że bardzo lubi Kielce. - Mam tu przyjaciół: boksera Leszka Drogosza, piłkarz Cracovii Ryszard Sarnat stąd pochodzi, Brożkowie. I tu jest fajny prezydent, mój kumpel. Nam opowiedział też o swoich najbliższych planach. 

Lidia Cichocka: * Za kilka dni kończy pan 70 lat. Czy już pan wie, jak pan spędzi urodziny? 

Jan Nowicki: - Najchętniej w ogóle bym ich nie obchodził, ale już moja Gośka postara się żebym je spędził. 

* Nie lubi pan imprez? 

- Nie o to chodzi, ale to będzie w Warszawie, najprawdopodobniej w teatrze Sabat, w towarzystwie artystów scen warszawskich, bo ci z Krakowa pewnie nie dojadą. Tak to jest jak się mieszka w trzech miejscach naraz. Bo ja teraz jedną 

nogą w Krakowie, drugą w Warszawie i jeszcze na wsi. Tak nie da się żyć. Ja nie wiem gdzie mam koszulę, zwierzęta są na wsi. To nie jest dobra sytuacja. Panuje straszny rozgardiasz, nad którym ciężko zapanować, ale trzeba to zrobić. 

* Ma pan jakiś pomysł? 

- Tak, chcę się zaangażować do teatru w Płocku, tylko oni coś się ociągają. 

* Dlaczego w Płocku? 

- Bo tam mają dobry teatr, filharmonię, restaurację Pod Strzechą, gdzie można napić się lokalnego piwa. Mają mądrą młodzież, która chce coś robić. To mądre, małe miasto. Duże miasta są okropne do mieszkania. Zwłaszcza dla starszych ludzi. Mają świetnego szczypiorniaka, a ja jestem fanem szczypiorniaka, więc się dobrze składa. 

* Na wiosnę zaangażował się pan bardzo mocno w promocję filmu Jacka Bławuta "To jeszcze nie wieczór" o mieszkańcach domu aktora 

weterana w Skolimowie. Udało się nim zainteresować publiczność? 

- Udało, mimo że producent - polska telewizja nic w tym kierunku nie zrobiła. Film obejrzało ponad 100 tysięcy osób, więc skutek jest. 

* Czy pana ślub z Małgorzatą Potocką, teraz w wieku 

69 lat, to taki ciąg dalszy przesłania z tego filmu? 

- Nie chcę mówić o swoim ślubie. Każdy się żeni, kiedy mu się podoba i każdy się rozwodzi, kiedy mu się podoba. Mnie się akurat udało przeżyć niemal 

70 lat w kompletnej wolności i bardzo sobie to cenię. 

* To pomówmy o pracy. Ciągle dużo pan pracuje. Także pisząc. Przygotował pan kolejną książkę? 

- Nie książkę. Książki to pisał Lew Tołstoj i Dostojewski. Moje to są książeczki. Przez lata pisałem przecież felietony do "Gazety Krakowskiej", zebrałem to teraz i wydaję w postaci książkowej. To będzie czwarta moja pozycja, będę ją 

promował na targach książki w Krakowie, nosi tytuł "Powrót do domu". To zbiór krótkich form, bo przecież teraz ludzie nie chcą czytać długich. W przygotowaniu jest już kolejna. 

* Kiedyś zapowiadał pan, że napisze dziennik z ostatnich lat życia mężczyzny. 

- Nie, nie chcę tego robić, chociaż gdybym coś takiego napisał rozeszłoby się w milionowym nakładzie. W zasadzie mam tę książkę w głowie, ona ma tytuł "Dwie olimpiady", ale nie napiszę jej, bo nie mam kiedy. 

* Gdyby nie był pan aktorem zostałby pan pisarzem? 

- Fakt, że te moje książki cieszą się wzięciem. Piszę też kolędy, piosenki i one podobają się ludziom, więc przyznaję, że zastanawiam się czy dobrze zrobiłem wybierając zawód aktora. 

* Ale marzył pan o tym by być aktorem? 

- Kiedy byłem mały? Nie, wtedy nie wiedziałem co to znaczy być aktorem. Mieszkałem w małej miejscowości. W biedzie i jeśli czegoś 

chciałem to najeść się. Ale złożyło się tak, że jestem ak-torem. Trafiłem na wspaniałe czasy, ciekawych ludzi. 

* Na przykład Piotra Skrzyneckiego, do którego pisał pan listy? 

- Piotr był dla mnie człowiekiem wyjątkowym. Kochałem go. Potem po jego odejściu nie mogąc sobie poradzić z jego nieobecnością zacząłem pisać do niego listy, a potem odpowiedzi na nie. Tak powstała seria "Z obłoków na ziemię". 

* Pracuje pan jak zwykle bardzo dużo. 

- Tak, a teraz piszę coś całkiem innego. To musical "Powrót wielkiego Szu", który zostanie wystawiony w teatrze Sabat. Zbyszek Książek pisze do niego piosenki. Premiera w lutym lub marcu. Poza tym jeżdżę bardzo dużo. Także ze spektaklem "Z obłoków na ziemię", bo uważam tę pracę za sensowną. 

- Dziękuję za rozmowę.

Elżbieta Cichocka
Echo Dnia
30 października 2009
Portrety
Jan Nowicki

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...