Trzy poziomy fikcji

"Umiłowania" - reż.:Ewa Ignaczak w Teatrze Stajnia Pegaza

"Umiłowania" - najnowszy monodram Teatru Stajnia Pegaza - to opowieść o miłości. Nie należy się jednak spodziewać rzewnego love story, spektakl w reżyserii Ewy Ignaczak zadaje ważne pytania o miłość boską i ludzką, o przypadek i milczenie Boga.

"Umiłowania" - najnowszy monodram Teatru Stajnia Pegaza - to opowieść o miłości. Nie należy się jednak spodziewać rzewnego love story, spektakl w reżyserii Ewy Ignaczak zadaje ważne pytania o miłość boską i ludzką, o przypadek i milczenie Boga.

„Umiłowania” to dość luźna adaptacja powieści „Sybilla” szwedzkiego noblisty Para Lagerkvista, opowieść o wieszczce, która zakochuje się w mężczyźnie i rodzi mu dziecko. Reżyser konsekwentnie przeciwstawia miłość ziemską i boską, ukazując nietrwałość i jednej, i drugiej. Nie jest to jednak rzewna historia, klasyczne love story, ale precyzyjny, chwilami wręcz zimny spektakl, stawiający pytania o milczenie Boga, rolę przypadku w życiu, poddający w wątpliwość możliwość całkowitego oddania się miłości.

Reżyser Ewa Ignaczak mnoży w swoim przedstawieniu warstwy teatralnej fikcji. Przede wszystkim mamy Aktorkę, która przygotowuje się do odegrania całej historii. Grająca w "Umiłowaniach" Sylwia Góra wchodzi na scenę pytając publiczność, czy się spóźniła, rozgrzewa się i odgrywa (a właściwie parodiuje) fragmenty m.in. z "Hamleta" Szekspira czy "Matki" Witkacego. Co ciekawe, wszystkie te niewielkie etiudy odnoszą się do relacji matki i dziecka. Aktorka buduje dystans w trakcie całych "Umiłowań", głośno zastanawia się nad sposobem odegrania uczuć i chwali scenografię. Na drugim poziomie obserwujemy Narratorkę (Sybillę - jak w powieści Lagerkvista - już w starszym wieku?), która opowiada historię wieszczki. I wreszcie samą Sybillę, miotaną sprzecznymi uczuciami.

Ignaczak używa skromnej scenografii i niewielu rekwizytów. Na scenie mamy niewielkie podwyższenie - drugą scenę. Aktorka korzysta tylko z żółtej sukienki, prześcieradła, dzbanka z wodą i sztucznych kwiatów. Reżyser wspaniale - korzystając tylko z tych skromnych środków - mówi językiem teatru, buduje znaczenia precyzyjnie i jednoznaczne. I tak na przykład: woda wylewając się przez dzióbek dzbanka - w scenie miłosnej - kojarzy się w ejakulacją, rozlana na scenie woda po chwili staje się rzeką.

Grająca w spektaklu Sylwia Góra to aktorka zawodowa. Widać to na pierwszy rzut oka, świetnie wychwytuje niuanse tekstu i swoich postaci, bardzo dobrze gra ciałem i spojrzeniem. Pozostaje tylko czekać na kolejne realizacje duetu Ignaczak/Góra. Bo pierwszy efekt ich współpracy to wyśmienite, mądre i subtelne przedstawienie.

Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
7 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia