Trzy premiery "Wyzwolenia" Wyspiańskiego w miesiąc

Rok temu ten tekst nie był tak aktualny jak dzisiaj

W ciągu czterech tygodni trzy polskie miasta gościć będą nowe "Wyzwolenie". Skąd ta popularność dramatu Wyspiańskiego? - Zmusza nas do tego natłok tematyki narodowej. Wyspiański prowadził bardzo niepopularny wywód, dla tak pospolitego narodu jakim są Polacy - mówi Krzysztof Garbaczewski. - Jeszcze rok temu ten tekst nie był tak aktualny jak dzisiaj. To "Wyzwolenie" jest o tym, że wciąż nie potrafimy się wyzwolić i tkwimy w tych okowach - dodaje Krzysztof Jasiński.

Wyspiański śni się po nocach polskim reżyserom. Wciska im przed oczy "Wyzwolenie". Idź, rób! Wieszcz nawiedził Krzysztofa Jasińskiego, Radosława Rychcika i Krzysztofa Garbaczewskiego. Poeta ma wyobraźnię, poeta ma pomysł! Kraków, Olsztyn i Warszawa. Zaczęło się tam, gdzie w 1901. Wyspiański wciąż niespokojna dusza. Nic zresztą dziwnego, bo jego dramat aktualny jak diabli. To podkreśla też każdy z przywołanych reżyserów, ale też każdy z nich doszedł do tego na swój indywidualny sposób. Ku oburzeniu pozostałych i dla zaskoczenia widza.

Legendarna prapremiera "Wesela" w 1901 roku. Wyspiański otrzymuje wieniec z symboliczną liczbą 44, nawiązującą wprost do "Dziadów" Mickiewicza. Czwarty wieszcz narodowy - wołają - a Wyspiański w tym samym roku wystawia "Dziady" w całości. Co też niedawno, tak swoją drogą, zrobił Zadara. Przypadek? Wyspiański dwa lata później idzie krok dalej. Wystawia "Wyzwolenie", na konia protagonisty sadza mickiewiczowskiego Konrada. Tym samym zdobywa Kraków i Teatr im. J. Słowackiego. 114 lat później, w tym samym miejscu, również po głośnym wystawieniu "Dziadów" pojawia się Radosław Rychcik i reinterpretuje klasyka.

Non stop afisz

Jest 11 lutego 2017 roku. Na scenie Konrad, występujący w roli Belfra. Lekcja z Salingerem w tle i z "Buszującym w zbożu". Temat szkolnej edukacji. Relacja uczeń-nauczyciel. Na drugim planie teatr zagłady. "Czy wyzwolenie zawsze wiąże się ze śmiercią? Co właściwie znaczy "wyzwalać"? Przywrócić wolność, niezależność? Uwolnić z czegoś krępującego ruchy, spowodować nagłe uzewnętrznienie się? Pozbyć się jakiś cech, uczuć? Jest to na pewno doświadczenie oczyszczające. Podobnie jak wizyta w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Przed rozpoczęciem prób, z całym zespołem, właśnie tam pojechaliśmy. Konfrontacja z miejscem Zagłady poruszyła nas, obudziła głębokie emocje, dała początek kolejnym pytaniom na temat życia, śmierci i dokonywanych przez nas wyborów. To wszystko łączy się w impresje, które dają przebłysk innego świata - czytamy wypowiedź reżysera, w opisie spektaklu.

11 marca na scenie w Jaracza w Olsztynie Krzysztof Jasiński wystawi swoje "Wyzwolenie". To zamknięcie pięcioletniego etapu. Przypomnijmy, że reżyser w roku ubiegłym otrzymał Nagrodę im. Wyspiańskiego za tryptyk "Wędrowanie". Składa się na niego "Akropolis", "Wesele" i "Wyzwolenie", które pięć lat temu miało swoją premierę w Krakowie. Zdaniem dyrektora Teatru STU to właśnie wtedy, w 2012 roku zaczął się trend, który utrzymuje się do dzisiaj. Popularność Wyspiańskiego od tamtego momentu nie spada, a nieustannie rośnie. - Widzę głęboką aktualność w Wyspiańskim. Jak już bierzemy się za niego, to z góry wiemy, że tę współczesność tu znajdziemy. Tu nie mamy się zastanawiać jaki ma być Konrad, bo w tekście jest wszystko brutalnie zapisane. Jeszcze rok temu ten tekst nie był tak aktualny jak dzisiaj. Z dnia na dzień brzmi on coraz aktualniej, wobec sytuacji polskiej. To "Wyzwolenie" jest o tym, że my wciąż nie potrafimy się wyzwolić, i tkwimy w tych okowach - tłumaczy Jasiński. - Odwołałbym to do Polski szlacheckiej. Samo to, że on jest napisany w rytmie poloneza, narzuca pewien kanon, ale to niebywale aktualny tekst! - przekonuje dyrektor STU.

- Sięgamy dziś po Wyspiańskiego, bo zmusza nas do tego natłok tematyki narodowej. Chcemy się przyjrzeć tym klasykom. Wyspiański i w "Klątwie" i w "Wyzwoleniu" prowadził bardzo niepopularny wywód dla tak pospolitego narodu, jakim są Polacy. On bardzo radykalnie chciał ingerować w architekturę Wawelu, stawiać witraże w Katedrze. Widział tam antyczną krainę, podchodził do tego bardzo odważnie. A my dziś stawiamy pomniki, wszystko jest brzydkie, nieestetyczne. Wyspiański był artystą totalnym. Chciał uczynić ze swojej ojczyzny pewien rodzaj utopii. Patrzył na nią dużo szerzej. Wskazywał, że nasze korzenie sięgają dalej; że jesteśmy częścią Europy. Mimo że Polska wtedy nie istniała, to u niego ta wolność jest całkowita. On jest nią opętany! - dodaje Garbaczewski.

Klasyka nowa

Dwa pokolenia, trzech reżyserów. Starcie klasyka z nowym teatrem. Nie porównują się do siebie, różnie podchodzą do sprawy. Krzysztof Jasiński czerpie bezpośrednio z tekstu Wyspiańskiego. - Dialog z maskami nigdy nie był czytany głębiej. Nigdy. Szkoła krakowska to są błędne porównania. Metafora labiryntu jest chybiona. Jest wtajemniczeniem w los ludzki i o duszy polskiej mówi wszystko. W Olsztynie wszystko to wyostrzyłem. Nie z założenia, tylko dlatego że współczesność się wyostrzyła. To niebywałe, bo włączam telewizor i słyszę zapisane przez Wyspiańskiego zdania. Ten tekst jest profetyczny. Nie wolno go traktować jako pretekst - podkreśla Jasiński.

Dlaczego reżyser tak emocjonalnie reaguje na pomysły inscenizacyjne młodszych kolegów? - Ja pracuję nad tym tekstem całe życie. Mnie interesowało to dlaczego Osterwa tak wysoko to cenił. On tłukł mi do głowo te sensy. Co to jest? Zastanawiałem się. Rozczytywałem to przez długie lata. Ja zawsze chciałem wystawić ten dramat, ale nigdy nie byłem gotowy. Nie miałem zespołu. Dzięki Tauronowi, który został sponsorem, mogłem zebrać grupę aktorów, z którymi głęboko wchodziłem w te znaczenia - wspomina pracę nad tryptykiem "Wędrowanie". - Ten tekst jest wtajemniczeniem w duszę Polaka. To mickiewiczowski klucz, ale ta postać przecież stamtąd pochodzi. "Nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze" - cytuje poetę Jasiński.

Przedstawiciel nowego teatru i jeden z bardziej poszukujących polskich reżyserów Krzysztof Garbaczewski podszedł do arcydramatu bez przesadnej pokory, ale zgodnie z duchem autora. - Nasze "Wyzwolenie" będzie z jednej strony powołaniem do życia narodowych symboli i znaczeń, postaci Konrada, rozrzuconej na cały zespół. A z drugiej strony próba pewnej konstrukcji artystycznej. Kiedy to wszystko okazało się ze sobą spójne i aktualne, postanowiłem sięgnąć po "Wyzwolenie". Miejscem jest Polska, gdzie nieustannie bierzemy udział w wyciąganiu bebechów narodowych. Na tym gruncie próbujemy stworzyć własną utopię. Idąc za Wyspiańskim widzimy Polskę jako pewien mit. My staramy się pokazać ją taką jaka ona jest, nie taką jak się o niej mówi. Wtedy ten kraj wygląda tak, jakby go w ogóle nie było - tłumaczy Garbaczewski.

Z kolei Radosław Rychcik, robiąc z Konrada Belfra, i dając mu w dłoń "Buszującego w zbożu", daje nam sygnał, że porozumienie między pokoleniami, między różnie myślącymi twórcami, jest możliwe. Jak ono wypadło w czasie prób w Olsztynie? Czego od młodego pokolenia nauczył się Krzysztof Jasiński? - Uczę się jak funkcjonować w cyberświecie. Próbuję się w nim odnaleźć, bo tam przebywa młoda widownia. Trzeba się zastanowić, co było przed Playstation i po nim. To postrzeganie obrazkowe, które jest też u Wyspiańskiego i próbowałem w czasie prób to odnaleźć. A oni, z kolei, próbowali ze mną odkodować znaczenia ukryte w tym tekście. Dotąd teatr polski jeszcze tego nie zrobił. Nawet Swinarski, który poszedł za Słowackim i Konrada wsadził do domu wariatów, w tej scenie z maskami. Nie przeczytał tych znaczeń - mówi z wyrzutem Jasiński.

- Lokujemy akcję dramatu w kraju, który jest wolny. Tworzy się przez to konflikt wobec tego, co zapisał Wyspiański. Tamte mity stały się nieaktualne. Trzeba powołać nowe. Polska jest młodym krajem. Wszelkie gesty artystyczne na gruncie jego dramatów są bardzo wiarygodne, bo on był wiarygodny w dążeniu do wolności. Jego utwory są dużo bardziej współczesne, niż niejednego dzisiejszego dramatopisarza. Zrywanie czwartej ściany, odsłanianie kulis teatru, wpuszczanie reżysera czy inspicjenta na scenę - to wszystko są bardzo fajne gesty, które czynią z Wyspiańskiego artystę współczesnego - przekonuje Garbaczewski. Efekty jego pracy z zespołem artystycznym Teatru Studio w Warszawie poznamy już 12 marca, w ramach festiwalu Gorzkie Żale. Reżyser przekonuje, że wartości konserwatywne nie są mu obce i na gruncie sztuki warto podejmować dialog z osobami o odmiennych poglądach. Oby nadchodzące premiery tekstów Wyspiańskiego przyniosły bardziej rzeczowe dyskusje, niż te po premierzy "Klątwy".

___

Marzec z "Wyzwoleniem" Stanisława Wyspiańskiego:

- 11 marca 2017 – premiera w Teatrze Jaracza w Olsztynie. Reżyseria: Krzysztof Jasiński. Kolejne spektakle: 12-19 Marca, 21-22 marca.
- 12 marca 2017 – premiera w Teatrze Studio w Warszawie. Reżyseria: Krzysztof Garbaczewski. Kolejne spektakle: 14 marca.
- 24, 25, 26 marca – popremierowe spektakle w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie. Reżyseria: Radosław Rychcik.

Przemysław Bollin
Onet
13 marca 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia