Trzy życia Robinsona

"Robinson" - aut. Anna Andraka - reż. Robert Drobniuch - Śląski Teatr Lalki i Aktora "Ateneum"

Motyw podróży to niewyczerpane źródło inspiracji dla twórców wszelakiej maści. Muzyków, malarzy, poetów, pisarzy. Symbol sugestywny, wymowny, bardzo plastyczny, pobudzający wyobraźnię zarówno ulotnością, jak i dosłownością skojarzeń.

Kiedy reżyser bierze na warsztat „Robinsona", rzecz wydaje się w miarę przewidywalna, choć interpretacje twórców są przecież także po to, by zaskakiwać. W przedstawieniu Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach rzecz dzieje się zgodnie ze znanym schematem. Podczas sztormu tonie statek, którym podróżuje główny bohater. On, jako jedyny z załogi, uchodzi z życiem wyrzucony na brzeg nieznanej, bezludnej wyspy. Młody człowiek, właściwie jeszcze dziecko. I tak oto wielka morska przygoda przerasta jego najśmielsze oczekiwania. Kończy się, choć zarazem zaczyna na nowo – na wyspie, na której spędzi lata. W samotności, oddaleniu, oczekiwaniu na możliwość powrotu. Na myśleniu o prostych, codziennych rzeczach z przeszłości, które na tej wyspie się nie zdarzą, bo nie mogą się zdarzyć.

Tylko on i wyspa. On i ona. Więc twórcy uczynili z niej postać, która jest nie tyle tłem wydarzeń, co ich uczestnikiem. Od niej się uczy życia, korzystając z tego co mu oferuje. Jest mu wsparciem jak drzewo, które uspokaja, gdy je przytulamy. Jest jego przewodniczką, odpowiedzią na to, jak przetrwać. Jak się wyżywić, gdzie znaleźć schronienie przed groźnymi zwierzętami. Jak akceptować nowe życie, na które – jak się okaże – będzie skazany przez kilkanaście lat.

Kiedy powróci do domu, uratowany przez załogę przepływającego statku, nie będzie już żyła jego matka. Co oczywiste, tak jak i on zmienił się także świat, który kiedyś opuścił, od którego uciekł. Rozstajemy się z Robinsonem w momencie, gdy wiadomo, że będzie musiał poznawać go na nowo. Rozpocząć kolejny etap życia. Ten „po wyspie". Naturalna kolej rzeczy, a widz zostaje z przekonaniem, że poradzi sobie tak jak poprzednio.

Twórcom udało się wiele pokazać, uruchomić tyle skojarzeń, odnośników do tekstu, do wydarzeń, które na scenie nie zostały pokazane. Między innymi poprzez plastykę scen nawiązujących do przeszłości, a nakładających się na teraźniejszość wydarzeń. Doskonała prosta scenografia z – jakby naturalnie wpisanym w nią – ruchem scenicznym aktorów. Sceny nakładają się na siebie czytelnie, nie gubiąc, nie zamazując różnic czasowych. Tym zabiegiem osiągnięto dostęp do emocji i przemyśleń bohatera na temat tego, co się wydarzyło. Michał Skiba jako Robinson – bardzo dobra rola. Pozostali aktorzy również. Doskonale budują intensywny kontekst całej historii – świetna scena burzy, którą tworzą na jednym wielkim żaglu. Do tego dochodzi spójnie skomponowana gra świateł i muzyka.
I to wszystko na tej niewielkiej scenie.

Sztuka napisana przez Annę Andrakę, na zamówienie Teatru Ateneum, powstała na motywach XVIII-wiecznej powieści podróżniczej Daniela Defoe, opowiadającej o przygodach rozbitka Robinsona Crusoe.

Urszula Makselon
Dziennik Teatralny Katowice
6 października 2022
Portrety
Robert Drobniuch

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia