Tu nawet pomnik papieża wzlatuje

rozmowa z Pawłem Passinim

Kogo byśmy wysłali na spotkanie z UFO? To pytanie o to, kto jest najlepszym człowiekiem, którego nie boimy się pokazać komuś z zewnątrz - mówi reżyser "U.F.O. Spotykacza".

Ewa Podgajna: Pokazał pan w swoim najnowszym spektaklu, że UFO jest tematem dla teatru, bo pytanie o "obcych" jest tak naprawdę pytaniem o człowieka. 

Paweł Passini: Ten spektakl próbuje pokazać problem, którego większość nie traktuje poważnie: co by było, gdyby jutro zapukał do drzwi zielony ludek. Ale przecież próba zastanowienia się, jak nas widać z zewnątrz, jest ciekawa dla naszej tożsamości.

Obraz Ziemi to najpierw fale radiowe. Słychać więc komunikaty radiowe z lat 30., przemówienia Hitlera. Jako obserwator nie miałbym ochoty na kontakt z taką cywilizacją. Kogo byśmy wysłali na spotkanie z UFO? To pytanie o to, kto jest najlepszym człowiekiem, którego nie boimy się pokazać komuś z zewnątrz. Czy to nie przerażające, że odpowiedź nie od razu przychodzi nam do głowy? 

Zauważyłem, że kosmiczna tematyka bardzo mocno zagościła ostatnio w Szczecinie. Projekt placów Oriona to bardzo ciekawe odczytywanie kodów ponakładanych na miejsca, w których bezrefleksyjnie funkcjonujemy [o tym, że pl. Grunwaldzki, Odrodzenia i Sprzymierzonych zostały zbudowane na wzór Pasa Oriona, tak samo jak piramidy w Gizie, są przekonani astrolodzy Małgorzata i Edward Gardasiewiczowie. Według ich teorii architekci wolnomularze przy projektowaniu placów wzorowali się na gwiazdozbiorze Oriona - red.]. Przecież dużo ciekawiej porusza się rondami myśląc, że to są place Oriona.

Jak przyjechałem do Szczecina, to pierwsze, co pomyślałem - że tu jest bardzo pięknie. Ale zaraz zauważyłem, że tu wszystkie pomniki są uskrzydlone. Pomnik Grudnia \'70, Ptaki Hasiora, pomnik na Jasnych Błoniach. Nawet pomnik papieża jest tu wzlatujący.

Teatr jest dla pana miejscem spotkania. Dlaczego tak wyjątkowym?

- Teatr tym się różni od innych mediów, że działa bezpośrednio i natychmiast. Na sali, w ciszy siedzą ludzie i cierpliwie słuchają tego, co ma im do powiedzenia drugi człowiek. Nawet w życiu, zazwyczaj kiedy rozmawiamy, towarzyszy temu gwar, muzyka, inne czynności.

Ale czy pan nie bombarduje tego kontaktu multimediami?

- Mówiąc o teatrze multimedialnym zazwyczaj mamy na myśli, że w spektaklu pojawiają się projekcje wideo. Teatr, który ja robię, jest teatrem postmedialnym. Nie sięgam do mediów jako fajerwerków, by rzucić widza na kolana. My chcemy odzyskać pewną przestrzeń z doświadczenia widza, którą każdy ma, bo przechodząc ulicą, mijamy ściany telewizorów, świetlnych reklam, telebimów. Stąd też moje eksperymenty z neTTheatre [Passini stworzył pierwszy na świecie teatr internetowy - red.]. Człowiek jest przecież uwikłany w taki przepływ komunikatu. Czy Hamlet "być albo nie być" mówiłby dziś do czaszki? Czy raczej do opalizującego ekranu komputera? 

Teatr ma tendencję, żeby pozwalać się traktować jako taka bardziej dostojna sztuka, a te całe multimedia - jako coś zbędnego. Tylko że to jest już częścią naszej kondycji. Dzisiejszego człowieka kształtuje zalew informacji tak samo jak ludzkie dramaty.

Był pan jurorem niedawnego Przeglądu Teatrów Małych Form Kontrapunkt. Jaki obraz teatru wyłonił się z festiwalu?

- Jury było bardzo różnorodne, np. Zenon Butkiewicz, który formułuje kształt polskiego teatru przez decyzje jako pracownik Ministerstwa Kultury, i aktor Jacek Polaczek, postać niesamowitej klasy. Werdykt był próbą zmierzenia się z naszym myśleniem o teatrze. Zaskakujące było to, że wszyscy byliśmy jednomyślni uznając spektakl "HamletMaszyna" za najbardziej autorską formę wypowiedzi. Oczekuję przede wszystkim, żeby teatr był autorski. Jeśli ktoś nie mówi od siebie, tylko powiela schematy, to jest nadużycie.

Zaskoczył mnie brak eksperymentu, nowatorstwa, pomysłowości. A jak już dostaliśmy te pomysły, to one się okazały zaskakująco mało odkrywcze, jak na ośrodki o tak dużych możliwościach, które nie muszą walczyć o widza i przetrwanie, bo są dotowane. One nie powinny być miejscami, w których się robi rozrywkę, tylko takimi, w których się poszukuje. Zaskakujące było więc dla mnie, że Teatr Współczesny w Szczecinie okazuje się być bardziej eksperymentującym i poszukującym niż Teatr Studio w Warszawie czy Stary w Krakowie.

Mam też wrażenie, że Kontrapunkt ma już taką rangę, że powinien formułować swój własny charakter i smak. Bo najgorsze jest, jak się próbuje robić the best of czy showcase, jeśli nie jest się superbogatym festiwalem.

Ewa Podgajna
Gazeta Wyborcza Szczecin
25 maja 2009
Portrety
Paweł Passini

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia