Twoja, moja, nasza wspólna wyspa

"Wyspa" - reż. Agnieszka Płoszajska - Teatr Kameralny w Bydgoszczy

Taki musical narodzić się może tylko z emocji, wrażliwości i doskonałych warsztatów artystów. Głosy a capella, a do tego pętle i plamy dźwiękowe tworzone na żywo z pomocą loopera. Libretto zaskakujace bogactwem wątków. Szum morskich fal otaczających wyspę unosi wysoko na swych grzbietach aktorstwo, a reżyseria udowadnia, że można stworzyć dzieło, które na zawsze pozostanie w sercach widzów.

Wyspa Kinnan konstruuje dziewczęcą rzeczywistość i marzenia. Jest miejscem ogniskującym w sobie pojedyncze losy jej mieszkanców jak i całej społeczności. Jest babcią, matką, przyjaciółką, ale i miejscem spotkań z wieloma innymi postaciami. Jest osamotnieniem i duchowością, poznawaniem i doświadczaniem. Tutaj ziemskie życie splata się z kosmosem i światem baśni.

A w narracji tego musicalu pojawiają się wszystkie dzisiejsze problemy, z jakimi od niemal roku konfrontują się młodzi ludzie. Bo spektakl zaprasza widzów powyżej dwunastego roku życia. I mówi o tym wyjątkowym „czasie", który wymaga od starszego pokolenia przede wszystkim zrozumienia problemów, jakie przeżywają młodzi oraz ich współodczuwania. Ten międzynarodowy musicalowy hit, skomponowany przez Finna Andersona z librettem Stewarta Meltona bardzo zyskał na wartości dzięki tłumaczeniu Poli Sobaś-Mikołajczyk, która dała mu duszę współczesnej polskiej młodzieży. I to zarówno w warstwie myśleniowej, osobowościowej, jak i językowej. Brawo!

Reżyserka Agnieszka Płoszajska w mistrzowski sposób skonstruowała na bydgoskiej scenie spektakl, w którym to pierwiastek dziewczęcy i kobiecy porządkuje świat, jego sens, moralność oraz tłumaczy celowość podejmowanych decyzji i działań. Dawno też nie widziałam w teatrze dla młodych widzów tak idealnie zorganizowanej przestrzeni, oddziałującej wszystkimi swoimi elementami, mającej swą wewnętrzną moc, a której harmonię tworzą wszystkie elementy spektaklu. Co więcej, reżyserka dwóm młodym aktorkom powierza wykonawstwo kilku ról postaci w różnym wieku. Ta niezwykła transformacja zaskakuje fantastyczną interpretacją, znakomitym warsztatem pozwalającym na wykreowanie odmiennych typów kobiet, a jednocześnie daje szansę na doświadczanie razem z widzami różnych etapów w życiu człowieka i jego pozycji rodzinnej, społecznej czy zawodowej.

Julia Witulska w wiodącej roli kilkunastoletniej Eilidh, mieszkającej razem z babcią na wyludniającej się wyspie Kinnan oraz jeszcze w kilku innych wcieleniach, urzeka wrażliwością oraz niezwykle subtelnym wyczuciem. Jej dziewczęcy urok wspiera rozterki przeżywane przez Eilidh oraz współodczuwanie położenia młodego wieloryba wyrzuconego na brzeg. Odzwierciedla jej stosunek wobec wszystkich, którzy ją otaczają. Wspaniale wygrywa wszystkie przeżywane emocje. Warto podkreślić, że jest to bardzo interesujący aktorsko debiut Julii Witulskiej na scenie. Z kolei Katarzyna Domalewska w interpretacji głównej postaci starszej od Eilidh, Arran urzeka dojrzałością, niekiedy dystansem, doświadczeniem, ale także i osobowością. W rolach babci czy matki Eilidh, odkrywa swoje aktorskie możliwości poprzez różnicowanie postaci charakterystycznymi dla wieku gestami czy sposobem zachowywania się. A przy tym, fantastycznie moduluje głos. Chociaż, w roli babci porywa widzów jej żywiołowością i poczuciem humoru.

Ale to nie wszystko. Przedstawienie jest muzyczne. Agnieszka Płoszajska mając ogromne doświadczenie w tej materii, proponuje najnowszy jej produkt, czyli „new musical". Musical, w którym aktorki śpiewają i tworzą muzykę na żywo. A „melodyczna ścieżka" spektaklu osadzona jest w wyspiarskim klimacie Europy Północnej, opartym na szkockiej muzyce ludowej. Katarzyna Domalewska i Julia Witulska z niezwykłym wyczuciem komponują muzyczną warstwę spektaklu, który w istocie wypełnia całą przestrzeń sceniczną. I jeśli do tego dodamy ich śpiew, także i a capella, który w partiach solowych i w duecie jest niezwykle barwny i przyjemny w brzmieniu, to można mówić o brawurowym misrzowskim wykonaniu. Świeżość głosów obu aktorek współgra nie tylko z tworzoną muzyką, ale także z kreowanymi stanami emocjonalnymi, podejmowanymi decyzjami, czy prowadzonymi narracjami granych postaci.

Warto w tym miejscu powiedzieć, że Hanna Woźniak, która sprawuje kierownictwo muzyczne i przygotowała wokalnie Katarzynę Domalewską oraz Julię Witulską, stworzyła idealnie brzmiący „świat muzyki", który z pewnością nie tylko baśniowo zaczaruje młodych widzów, ale też i zafascynuje ich techniką tworzonego brzmienia.

Razem z muzyką idealnie współgrają również projekcje multimedialne autorstwa „Esy Floresy" czyli Urszuli Morgi i Bartosza Mikołajczyka. Stworzenie wieloryba, czy fal morskich lub koloru morskiej toni, a także granatowego gwieździstego nieba nad wyspą tworzy przestrzeń do uruchomienia wyobraźni u widzów oraz klimat baśniowości. A bazą takiej atmosfery jest scenografia Mariusza Napierały. Piasek, skrzynki, deski raz to tworzą nadmorską plażę, innym razem posłanie, to znów siedziska. Idealnie oddają północny minimalizm i surowość. A kostiumy? I tutaj Mariusz Napierała nadaje im uniwersalność odwołując się do nadmorskiego kolorytu. I to w barwie, i w kroju. Kostiumy doskonale współbrzmią z każdą kolejno odtwarzaną postacią.

I plakat do spektaklu autorstwa Joanny Rusinek. Jest zieleń i jest tonacja wschodu lub zachodu słońca. I dwie postaci. To Arran i Eilidh. I jest jeszcze wiatr, którego powiew kieruje włosy i sukienki w tę samą stronę. I to jest jeden z symboli, zapowiadających spektakl, a których widzowie odkryją w nim jeszcze więcej. Bo jest to przedstawienie stworzone z poetyki muzyki, słowa i plastyki.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
15 marca 2021

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia