Ucieczka do szafy

"Szafa" - reż: A. Nowicka - Teatr Barakah w Krakowie

"Szafa" to spektakl zbudowany przy pomocy bardzo prostych środków i przepełniony rzadko spotykanym autentyzmem. Niewiarygodnie kameralny i bardzo stonowany w formie, niesie w sobie jednak prawdziwą burzę emocji. Historia Żydówki ukrywającej się podczas wojny w drewnianej szafie ma emocjonalną siłę rażenia bomby atomowej.

Krótki, bo półgodzinny zaledwie spektakl grany jest w ciasnym piwnicznym pomieszczeniu; odczuwalny jest przejmujący, ciągnący od ścian chłód. Na podłodze szafa, w niej kilka walizek. Widzów może zmieścić się naprawdę niewielu (kiedy ja oglądałam przedstawienie, była nas czwórka), co wymusza bliskość i odbiera dystans, anonimowość.

Kompletny minimalizm formy w przypadku tak bolesnego tematu jednak okazał się strzałem w dziesiątkę.  

„Szafa” to genialny przykład tego, że siła przekazu naprawdę nie tkwi w epatowaniu brutalnymi obrazami i zupełnie nie musi polegać na zaskoczeniu. Spektakl udowadnia, że mówienie o rzeczach prawdziwie bolesnych musi odbywać się przy pomocy prostego języka; zbytnia kwiecistość osłabia raczej niż wzmacnia przekaz.  

Bardzo mocnym punktem spektaklu jest tekst, będący zestawieniem fragmentów utworów Hanny Krall, Olgi Tokarczuk i Juliana Tuwima. Słowa padające ze sceny są dramatyczne, ale jakby przechodziły przez ściśnięte gardło, co paradoksalnie dodaje im jeszcze siły.

Zupełnie niewiarygodny efekt przyniosło wykorzystanie wierszyka Tuwima „Lokomotywa” do opowiedzenia o transportach do obozów koncentracyjnyc. Bajkowy tekst nie niesie w sobie żadnego konkretnego przekazu, spisany na papierze byłby w tym kontekście po prostu niedorzeczny. Aktorka napełnia go jednak takimi emocjami, że widz sam dla siebie snuje tragiczną opowieść, oglądając oczyma wyobraźni obrazy znane z wojennych fotografii.   

Oczywiście, powodzenie każdego monodramu zależy głównie od kreacji aktorskiej wykonawcy.  I to faktycznie stanowi o główniej sile „Szafy”. Monika Kufel nie nadgrywa, nie ulega pokusie popadnięcia w przesadny dramatyzm, który mógłby zabrzmieć fałszywą nutą. Wręcz przeciwnie – emocje są jakby ściśnięte, przytłumione, przez co aż wibrują autentyzme. Każde słowo ma ciężar kamienia. Obserwowanie jak cały świat jednego człowieka kurczy się do rozmiarów drewnianego pudła z dwoma drzwiami, jak powoli znikają najbliżsi, jak strach powoduje, że każdy oddech staje się cichszy od szmeru buduje atmosferę, w której każdy głośniejszy dźwięk odbijający się od piwnicznych ścian brzmi nagle niemal jak wystrzał.  

Podsumowując, „Szafa” to propozycja niezwykła, operująca nad wyraz subtelnymi środkami wyrazu; dotykająca tematu trudnego, do którego próbowano już podchodzić na wiele różnych sposobów. Wymag jednak od widza skupienia i refleksji. Z całą pewnością nie jest to „kino familijne”; rozrywka niezobowiązująca, lekka i przyjemna.

Aleksandra Kamińska
Dziennik Teatralny Kraków
12 maja 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia