Uczucia na zakręcie

"Eugeniusz i Tatiana – Zakręt" - reż. Pia Partum - Opera na Zamku w Szczecinie - foto: Piotr Nykowski - mater. prasowe OnZ

Miłość, zazdrość, tęsknota, żal, spotkanie kochanków kłótnia przyjaciół - to wszystko wydobyła na pierwszy plan Pia Partum tworząc spektakl "Eugeniusz i Tatiana – Zakręt" na motywach "Eugeniusza Oniegina" Piotra Czajkowskiego.

Pia Partum zrezygnowała ze scen zbiorowych słynnej opery "Eugeniusz Oniegin" z powodów pandemicznych. Postawiła na kameralny spektakl z piątką solistów na scenie. To oznaczało w zasadzie przewrócenie całego "Oniegina" do góry nogami i wydobycie z niego szczególnych treści, tych najgłębszych, i wyeksponowanie ich na pierwszy plan. Pomysł okazał się całkiem udany, bo powstało widowisko uniwersalne, pozbawione XIX-wiecznych naleciałości, skupione na tym, co jest niezmienne, czyli na uczuciach.

Tatiana kocha Eugeniusza, Eugeniusz nie kocha Tatiany. Leński kocha Olgę, Olga kocha Leńskiego. Eugeniusz nie kocha Olgi, ale z nią flirtuje. Olga kocha Leńskiego, ale daje się ponieść flirtowi z Eugeniuszem. Leński przyjaźni się z Eugeniuszem, ale zrywa tę przyjaźń rozczarowany. Takie trójkąty i czworokokąty emocjonalne dominują w spektaklu wyreżyserowanym przez Pię Partum. Sytuacje, które się zdarzają bez względu na miejsce i czas, bo ludzkie uczucie są niezmienne. Ludzkie charaktery powtarzalne. Powody, dla których ludzie postępują tak, a nie inaczej, także są powtarzalne.

Otóż piękna młoda kobieta, nieśmiała, niepewna siebie, marząca o wielkiej miłości poznaje światowca, eleganckiego, czarującego, i zakochuje się w nim. On się nią bawi, ale nie odwzajemnia uczucia. Takich dziewcząt spotkał wiele. Są dobre właśnie do zabawy, ale nie do życia. Do życia w ogóle kobiety nie są mu potrzebne, bo po co? Tak jest dobrze. Wielki zryw przychodzi dopiero wtedy, gdy po latach spotyką tę samą kobietę, jako żonę innego. Piękną, bogatą i światową. I wtedy ona go już nie chce. To dopiero wyzwanie. Czy Eugeniusz ją naprawdę kocha, czy tylko nie może się pogodzić z porażką? Dla niego nie liczy się miłość, ani przyjaźń, co pokazuje relacja z Leńskim. Zdrada przyjaciela, flirt z jego ukochaną to dla Eugeniusza kolejna zabawa. Pozbawiony empatii, skupiony na sobie, samotny i ostatecznie przegrany typ, jakich wielu. Wszystko to wyśpiewane przez piątkę solistów.

Mnie przede wszystkim zachwyca Pavlo Tolstoy jako Leński. Wokalnie i aktorsko prezentuje najwyższy poziom. Również Lucyna Boguszewska jako Tatiana wypada bardzo dobrze. Tomasz Łuczak świetnie gra Oniegina, zblazowanego, znudzonego życiem nowoczesnego młodzieńca. Wokalnie trochę nierówno. Najlepiej wypada w najbardziej emocjonalnych partiach, kiedy musi pokazać prawdziwe uczucia.
Uniwersalność tego spektaklu podkreśla scenografia i kostiumy. Przenosimy się w jakieś nieznane, nieokreślone miejsce i czas. Zagubiona autostrada, a w tle piękna przyroda, chociaż niezbyt przyjazna człowiekowi - deszcz, mgła, wiatr, zimno. I odlatujące ptaki. I dwa samochody na poboczu. Kochankowie przyjeżdżają nimi na spotkanie, a potem odjeżdżają. Ważną rolę odgrywa tutaj monitor z wizualizacjami. To tam oglądamy nieodgadnione przestrzenie.

Pia Partum miała trudne zadanie - jak pociąć "Eugeniusza Oniegina" bez szkody dla sztuki. Wybrnęła z tego zadania bardzo dobrze. Równie trudne zadanie miał Jerzy Wołosiuk odpowiadający za muzykę. Zrezygnował z orkiestry symfonicznej na rzecz zespołu kameralnego i zaaranżował muzykę tak, że wcale nie mamy wrażenia, że czegoś nam brakuje. Muzyka jest przejmująca, emocjonalna, jak u Czajkowskiego, pięknie ilustruje wydarzenia na scenie i towarzyszy im jako szósty bohater.

A co do orkiestry symfonicznej, to pojawia się na chwilę. Kiedy Oniegin wsiada do samochodu, zapala papierosa i włącza muzykę z radia. Przez chwilę możemy poobcować z muzyką symfoniczną. To bardzo udany zabieg.

Pani reżyser zdecydowała się na inne ciekawe zabiegi dźwiękowe. Wprowadziła naturalne odgłosy do spektaklu. Ptaki, wiatr, ruch uliczny. Dzięki temu, jeśli jesteśmy na jakimś pustkowiu, jest to głównie pustkowie emocjonalne głównego bohatera.

Trudno było sobie wyobrazić, że można to przedstawienie zrobić w taki sposób i zyskać bardzo dobry efekt. A jednak eksperyment się udał.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
8 marca 2021
Portrety
Pia Partum

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...