Udana pierwsza edycja

1. Festiwal Monodramu "MONOwMANU"

I Łódzki Festiwal Monodramu zorganizowany przez Teatr Mały w Manufakturze dobiegł końca. Ostatniego dnia Festiwalu mieliśmy okazję obejrzeć doceniony przez jury monodram "Novecento" w wykonaniu Dominika Nowaka z Teatry Nowego w Krakowie, a także zrelaksować się podczas "Ćmy", czyli spektaklu muzycznego z elementami monodramu promującego autorską płytę Jacka Stefanika. Jednak najistotniejszym punktem wieczoru było ogłoszenie werdyktu i wręczenie nagród.

Dominik Nowak spektaklem „Novecento” zamykał konkurs na najlepszy monodram, który od sześciu dni odbywał się w łódzkim Teatrze Małym. Krakowskie przedstawienie opowiada historię pianisty, który urodził, się dorósł i zmarł na statku Virginian (płynący nim emigranci porzucili dziecko w skrzynce po cytrynach), ani razu nie schodząc na ląd. Muzyk podjął takie próby, ostatecznie jednak nieznany świat przerażał go na tyle, że nigdy nie postawił stopy na suchym lądzie. Jednak nie można powiedzieć, że Danny Boodmann T.D. Lemon Novecento - bo tak nazwał owego pianistę marynarz, który go przygarnął - nie wiedział nic o ludziach, bowiem „świat przepływał przed nim, a on obserwował i kradł mu duszę”. Historię życia Novecento poznajemy z ust grającego na trąbce członka pokładowej orkiestry Tima Tooleya (Dominik Nowak), którego wizerunek a la Elvis (złoty łańcuch, charakterystyczna biała marynarka ze złotymi zdobieniami, czarne skórzane spodnie i ciemne okulary momentalnie przywodzą na myśl skojarzenia z osobą Presleya) oraz dziwne, chaotyczne ruchy i brak skupienia sprawiają, że z każdą chwilą coraz trudniej uwierzyć w opowieść. A może to zmyślona historyjka mająca na celu zwrócenie na siebie uwagi? Może to kolejny wypróbowany przez niespełnionego artystę sposób, by zaistnieć przed publicznością? Bohater siedzi na krześle przy obskurnym stole, z lewej strony, na podwyższeniu z dwóch dużych głośników stoi rozłożysta paprotka, natomiast za plecami mężczyzny znajduje się różowa firana, coś w rodzaju wysokiego parawanu pełniącego funkcję ściany zamykającej przestrzeń. Kiczowaty wystrój pomieszczenia oraz utrzymany w tej samej stylistyce strój narratora sprawiają, że historia Novecento, który stanął w szranki z twórcą jazzu i swingu Jellym Rollem Mortonem, wydaje się mało wiarygodna. Tim przemawia do mikrofonu, mimo, że doskonale go słychać, momentami bełkocze, za chwilę jego słowa toną w histerycznym śmiechu. Bezsilność wobec talentu Novecento i nieporadność widoczna w sposobie przywoływaniu faktów z życia pianisty sprawiają, że narratorowi coraz trudniej brnąć dalej. Nie potrafi znaleźć słów, które trafnie oddałyby minione wypadki, dlatego co chwilę opowieść się urywa. Kiedy kończy mówić zarówno widzowie, jak i opowiadający czują ulgę. Tim zabiera okulary i wychodzi. Osiąga jednak cel - osoba narratora zapada w pamięć na równi z bohaterem opowieści. 

Wieczór, a tym samym cały Festiwal, uwieńczył spektakl muzyczny z elementami monodramu promujący autorską płytę Jacka Stefanika „Ćma”. Muzykę napisał sam Stefanik, natomiast autorami tekstów są Wojtek Oleksiewicz i Jacek Sut. Prezentowane utwory składają się na kolejne etapy podróży w krainę brzmień nawiązujących do tradycji najwybitniejszych twórców polskiej XX-wiecznej muzyki rozrywkowej. Autorzy wśród swoich inspiracji wymieniają nazwiska takie jak Świetlicki, Soyka, Maleńczuk. Jacek Stefanik określa tę płytę jako „próbę zapisu wrażeń z ostatnich kilku lat. To historia miłości do kobiet, zdrad, romansów i knajp”. Na scenie widzimy dwie kobiety i dwóch mężczyzn - każdy z muzyków ubrany jest na czarno. Za chwilę rozpocznie się koncert, w którym udział wezmą instrumenty takie jak kachon (hiszpańska nazwa to cajon; skrzynia perkusyjna, z której dźwięk wydobywa się poprzez uderzanie w nią dłońmi), kontrabas, dwie gitary i głos Jacka Stefanika, który opowie o swoich licznych miłościach - nie tylko do kobiet. Występ aktora to połączenie koncertu z monodramem. Publiczność zostaje oczarowana poczuciem humoru artysty, który roztacza wizję trasy koncertowej po Niemczech i Francji, w związku z czym przemawia do widzów w obu obcych językach dziwiąc się, że jego dowcipy nie spotykają się ze zrozumieniem ze strony polskiej publiczności. Zarówno piosenki, jak i humorystyczne wypowiedzi sprawiają, że Jacek Stefanik błyskawicznie zyskuje sobie sympatię widzów. 

Najdłużej oczekiwanym punktem wieczoru było ogłoszenie werdyktu jury. Decyzja była wyjątkowo trudna, bowiem spektakle prezentowane podczas I Łódzkiego Festiwalu Monodramu reprezentowały zbliżony, bardzo wysoki poziom. W zmaganiach udział wzięło siedem przedstawień konkursowych - z Łodzi, Krakowa, Wrocławia, Warszawy i Gdańska. Ostatecznie jury wybrane spośród publiczności  pod przewodnictwem Emilii Lesiak przyznało 3 nagrody:

1. Wielka Ekologiczna  Nagroda Publiczności (rower składany firmy Dahon) - laureat Tomasz Boruszczak z Łodzi za monodram „Aria dla Algernona” wg tekstu „Kwiaty dla Algernona”  Daniela Keyes’a w reżyserii Andrzeja Czernego, produkcja: Śródmiejskie Forum Kultury w Łodzi.

2. Nagroda Specjalna Jury - Spinka Manufaktury - laureatka Izabela Noszczyk z Łodzi za monodram „Shirley Valentine” Willy’ego Russell’a w reżyserii Roberta Czechowskiego, produkcja: Scena Poczekalnia Kalisz - Łódź.

3. Nagroda Specjalna Jury - Spinki Manufaktury - laureat Dominik Nowak z Krakowa za monodram „Novecento” Alessandro Baricco w reżyserii Ivo Vedrala, produkcja: Teatr Nowy z Krakowa.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
13 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia