Udany debiut
"Proces" - reż. Jacek Bała - Teatr Polski w Bielsku-BiałejZapoczątkowany w ubiegłym sezonie pomysł, aby na bielskiej, profesjonalnej scenie mogło mieć swój debiut najmłodsze pokolenie reżyserów sprawia, że w Teatrze Polskim dzieją się rzeczy ciekawe i nowatorskie. Po udanym, nagradzanym "Nowym Wyzwoleniu" Eweliny Marciniak, czas na ambitny "Proces" młodego reżysera krakowskiej PWST, Jacka Bały. Podobnie jak w przypadku sztuki Marciniak, także "Proces" został realizowany z udziałem Stowarzyszenia Centrum Sztuki Kontrast
Dopracowana pod każdym szczegółem scenografia, a więc, projekcje multimedialne – wyświetlana na początku przedstawienia zielona krata na czarnym tle, oraz wszystkie „poruszające się” elementy scenicznej rzeczywistości, czy wreszcie wszechobecne kamery, potęgujące poczucie osaczenia, braku możliwości ucieczki z sytuacji, w której znajduje się główny bohater, wydobywają wielopłaszczyznowość przedstawienia, (za pomocą tych wszystkich zastosowanych środków, również w sensie dosłownym) i sprawiają, że zagubiony w naszej współczesności Józef K. staje się tak bardzo bliski.
Fantastycznym zabiegiem okazało się to, iż ta poruszająca się sceniczna rzeczywistość, nie miała charakteru zamkniętego, w oddali widoczne było wyjście i to dosłownie. „Proces” Jacka Bały ma dla mnie ostatecznie bardzo pozytywną puentę.
Od pierwszych chwil sztuki, obecność kamer wprowadza niepokój, który konsekwentnie zostanie utrzymany do końca. Nasza możliwość obserwacji sceny z dwóch perspektyw, ta druga to właśnie nagranie z kamer w czasie rzeczywistym, potęguje uwikłanie Józefa K. w sytuacje, na które nie ma wpływu. Obecność kamer pozwala również na to, by móc przyjrzeć się bohaterowi z mikroskopową dokładnością, dostrzec jego grymas twarzy, a także jego rekcję na lęk i osamotnienie.
Pomimo tak wielu zastosowanych „efektów” nie mam wrażenia przesytu, albowiem są one koniecznym elementem sztuki.
Świetny Tomasz Drabek, w postaci Józefa K., jest z pewnością magnesem przedstawienia; od początku bardzo autentyczny w swojej roli, która ma się wrażenie, że została stworzona właśnie dla niego.
Przedstawienie Jacka Bały z założenia chce odejść od „politycznych” interpretacji „Procesu”, (udaje się to zrobić znakomicie) na rzecz próby zanalizowania lęku, samotności i zagubienia. Jest jak w labiryncie, w którym Józef K. poszukuje wyjścia, a napotyka ciągle na kogoś, kto tylko pozornie będzie starał się mu pomóc. Jak bardzo powierzchowne są to próby, możemy się przekonać choćby w chwili gdy swoją pomoc oferuje wuj, który tak naprawdę będzie się przejmował jedynie swoją nadszarpniętą rodzinnym procesem reputacją, czy podczas spotkania z Leni, przypominającą swoim wyglądem może trochę Marilyn Monroe, w bardzo ciekawej scenie, w której gubi ona swoją perukę. Problem można rozszerzyć dalej, osadzony we współczesności, niedojrzały Józef K. staje się symbolem współczesnego, zagubionego człowieka, który nie potrafi być autentycznie sobą.