Ultimatum dla dziennikarstwa teatralnego

Należy natychmiast zatrudnić Autorytet!

Co rusz dowiadujemy się o nowych specjalizacjach i funkcjach, mamy miejskich Plastyków, Ogrodników i Pisarzy, w teatrze pojawili się ostatnio archeolodzy kostiumu. Zatrudnijmy więc Autorytet! Rozpiszmy konkurs, ustalmy oczekiwania i wybierzmy Sprawiedliwego.

Po jednym ze spektakli z tzw. głęboką troską zastanawialiśmy się w wąskiej grupie piszących o teatrze, jak potraktować to, co zobaczyliśmy, a ujrzeliśmy ewidentnie dzieło nieudane. To nierzadki dylemat komentatora kulturalnego: jak być uczciwym w stosunku do artystów, a jednocześnie przyjaznym i kulturotwórczym, jak być uczciwym wobec czytelników, zakładając, że ktoś, oprócz branży, w ogóle czyta recenzje teatralne, a nawet - jak być uczciwym wobec siebie. Różnie się takie dylematy rozwiązuje, jest kilka zwyczajowo przyjętych i społecznie akceptowalnych wariantów. 

Wariant I: miękko i unikowo 

Można skoncentrować się na dobrych stronach, choćby z historii (biografia reżysera), oszczędzać aktorów a ostrze krytyki zatrzymać na sformułowaniach: teatr nie dla każdego albo ten spektakl, mimo niedociągnięć, na pewno znajdzie widza.

Wariant II: odważniej, ale bez przesady

Nadakcentować dobre strony, co pozwala lekko zauważyć uchybienia. Można dodać, że ogólnie ciekawe, nowe doświadczenie. Aktorów konsekwentnie oszczędzamy.

Wariant III: odważnie, wstęp do ostatniej szarży 

Zauważamy plusy i minusy. Personalizujemy uwagi, pomijając oczywiście uwagi negatywne, jeśli dotyczą znajomych. 

Można też napisać całą, świętą prawdę. Jeśli zdarzy się to raz, mogą to odebrać jako wypadek, mamy szanse naprawić błąd przy najbliższej okazji. Ale jeśli stanie się częściej, zastosowane zostaną przez niektórych procedury wykluczenia: od pomijania i niezapraszania, po ostateczny ostracyzm. 

Żarty, żartami, ale są granice, po których przekroczeniu pisanie o kulturze staje się jednym z najstarszych zajęć na świecie, zwykłą transakcją handlową, wymianą "dóbr". Pal sześć, gdy za opiniowanie biorą się osoby nieobyte, niepotrafiące spojrzeć na dzieło polifonicznie, historycznie i wielokontekstowo. Są niechlujne, nie wykonują procesów myślowych, nie rozmawiają, nie słuchają. Pal sześć, gdy ci pajdokrytycy nie roszczą sobie pretensji do wieszczenia i wyrokowania. Niestety - wyrokują! Opiniują! Zbierają lajki na FB i rosną w swoich oczach na autorytety. A to jeszcze gdzieś ich podlinkują, ktoś zauważy i natchnie do kolejnego pisania! Groza? A jakże, ale taka ciasteczkowa, są gorsze przypadki. 

Zdarza się, że urągająca wszelkim zasadom i obyczajom relacja pojawi się w mocno oglądanym wydawnictwie. Zbierze sobie rzesze odbiorców, którzy mogą podejmować po takich enuncjacjach decyzje biletowe. Wszyscy, którzy są uczciwi i oglądali ewidentną wpadkę, wiedzą, że przeczytali nieuczciwą relację, ale nie zareagują. Nie wypowiedzą się publicznie, nie zaapelują o uczciwość i rzetelność, nie skrytykują kolegi. Demokracja zamienia się w pajdokrację, niszczymy gusty, zamiast je odważnie kształtować, oddzielając ziarna od plew, nazywając rzeczy po imieniu: jak ktoś napisał nieuczciwą lub świadczącą o braku przygotowania relację, to jest to trzeci rodzaj prawdy według Tischnera i tyle, a nie recenzja.

Można biadolić i narzekać, ale ja nie z tych. Co rusz dowiadujemy się o nowych specjalizacjach i funkcjach, mamy miejskich Plastyków, Ogrodników i Pisarzy, w teatrze pojawili się ostatnio archeolodzy kostiumu. Zatrudnijmy więc Autorytet! Rozpiszmy konkurs, ustalmy oczekiwania i wybierzmy Sprawiedliwego. Niezależnego od koterii, wynagrodzeń, prezentów i zaproszeń, stojącego na straży wartości, które były, są i będą. Bez względu na to, jak bardzo demokratyczni i zmęczeni będziemy. Gdy Autorytet obejmie obowiązki służbowe, to powinno wystarczyć jedno zmarszczenie brwi na bankiecie, by było wiadomo, w jakim tonie mają być relacje. A gdy ktoś się wyłamie, to upomnienie, a jak młody i niepoprawny to i w tyłek zaliczy od Autorytetu.

I dzięki temu nie trzeba będzie już frustrować się i stresować. Artyści odetchną, czytelnicy zaczną czytać i myśleć, pojawią się dyskusje i polemiki, których dziś nikomu nie chce się uprawiać, bo i po co. W teatrze po dominacji homo nastąpi dyktatura Autorytetu: bezpłciowa, ale z jajami.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
21 maja 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia