Upadek Krynicy

XLVII Festiwal im. Jana Kiepury

Z Krynicy dochodzą wieści niepokojące. Pomijam złorzeczenia, lamenty i żale licznych zwolenników Bogusława Kaczyńskiego, któremu odebrano prowadzenie Festiwalu Kiepurowskiego. Często powtarzam moim kolegom po fachu, że najczęściej pozbawiają nas stanowisk nie wtedy, gdy toniemy w marazmie, lenistwie, licznych błędach i wpadkach. Wyrzucani jesteśmy zwykle po rozkręceniu koniunktury, rozkwicie zainicjowanych zjawisk i wywindowaniu ich najwyżej, jak tylko można

Detronizowani jesteśmy pod byle pozorem. Często w drodze nagonki, nasyłanych kontroli, organizowanych protestów, donosów, anonimów i pomówień. Ponieważ zawiadujemy zwykle przedsięwzięciami dobrze prosperującymi, stanowimy łakome i cenne łupy dla licznych czyhających. Są wśród nich rozgorączkowani kandydaci z tzw. młodego pokolenia, powracający z nieudanych karier zagranicznych "światowcy", nieudani artyści, różnej maści cwaniacy kochający sztukę bez wzajemności, mitomani i tupeciarze. Wśród nich nie brakuje przegranych, niesprawdzających się byłych polityków. Ostatnio otworzono przed nimi szeroko drzwi konkursowe - z nieprecyzyjnymi kryteriami, przypadkowymi i niekompetentnymi jurorami oraz werdyktami niezobowiązującymi decydentów do niczego.

Tylko ostatnio w ten sposób pozbyto się pod różnymi pretekstami takich fachowców jak: dyrektorzy Opery na Zamku w Szczecinie, Warszawskiej Opery Kameralnej, Filharmonii w Wałbrzychu, Teatru Śląskiego w Katowicach, Muzycznego w Poznaniu, Fredry w Gnieźnie, Współczesnego we Wrocławiu. Trwa proces wykańczania Ewy Pilawskiej w Łodzi, Jacka Głomba w Legnicy, Pawła Łysaka w Bydgoszczy.

Dyrektorów festiwali może zdymisjonować zaiste byle kto: burmistrz, wójt gminy, a pewnie nawet rozsierdzony meloman, rozwścieczony kuracjusz lub... podchmielony przechodzień. Zwykle twórcy i dyrektorzy festiwali nie mają żadnych umów, gwarancji ani ochrony. Będąc z natury rzeczy entuzjastami, mają za to pełną ufność w uczciwość włodarzy terenów festiwalowych, współpracowników i uczestników podejmowanych przedsięwzięć. O naiwności!...

O Bogusława Kaczyńskiego się nie martwię. Zamiast leczyć rany zadane mu w Krynicy, przeniósł idee Kiepurowskie na całą Polskę. Niekończący się cykl tych wydarzeń odbywa się pod hasłem "Przystanek Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury w drodze. Warszawa - Kraków - Łódź - Toruń - Wieliczka - Katowice - Poznań". Wielkie widownie, nadkomplety publiczności, atrakcyjni wykonawcy i On - złotousty, w świetnej formie, z fascynującą narracją o Kiepurze, polskiej tradycji operowej, ciągle budujący w naszej kulturze coś nowego.

Tymczasem o Krynicy nieustannie mówi się, że bałagan, zacieranie śladów po Kaczyńskim, zalew chałtury i bylejakości oraz zanik wspomnień o patronie festiwalu. Nie uwierzyłbym, gdyby nie telewizyjna retransmisja koncertu "Bitwa tenorów na róże" (sic!).

Podająca się za śpiewaczkę operową z karierą zagraniczną nowa krynicka dyrektorka Alicja Węgorzewska plotła trzy po trzy, wzbudzając podejrzenie, że o Kiepurze nie ma zielonego pojęcia. Tomasz Kammel, który przed przyjęciem tej propozycji powinien napić się wody święconej, co chwilę ganił publiczność, że za mało bije brawa. Tenorzy - prócz Tomasza Kuka - śpiewali jak wrony po grypie. Dwie rokokowe damy cały czas stały nieruchomo po bokach estrady, trzymając w rękach wykute z żelaza róże, co wzbudzało na przemian obawy i współczucie. Orkiestra nie wychodziła poza poziom - młodzieżowy, a dyrygent robił, co mógł, a przynajmniej tego wieczoru mógł niewiele.

Z tą "bitwą na róże" to zawracanie głowy. Pomysł został skopiowany (o czym nie wspomniano) z corocznych turniejów tenorowych na dziedzińcu Zamku w Szczecinie. Tylko że tam nie czterech, a kilkunastu tenorów śpiewało dużo lepiej. Warcisław Kunc świetnie prowadził orkiestrę, a publiczność różami wyraźnie wskazywała kolejność laureatów, a nie - jak w Krynicy - rozdzieliła niemal identyczną ilość kwiatów, liczonych podejrzanie szybko.

Na pocieszenie pragnę wyrazić przekonanie, że Krynica podniesie się kiedyś z tego upadku. Ale na pewno nie pod kierownictwem tej kiepskiej dyrektorki.

Sławomir Pietras
Tygodnik Angora
10 września 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia