Upalna farsa w dobrym tonie

projekty: LOT, Wakacjny Przegląd Przestawień, Lato w Malarni

Najgorsze jest pierwsze zdanie. Wyzbycie się stresu, gdy wszyscy są zrelaksowani i patrzą na ciebie w krótkich spodenkach z plamą po topniejącym lodzie; gdy wpadają spóźnieni i wychodzą przypadkowi widzowie; gdy widać zmęczenie upałem tych, którzy siedzą na schodach. Ale czego nie robi się dla, tym razem niekoniecznie pieniędzy, a idei przede wszystkim. Idei wakacji z teatrem

W całej swojej naiwności w jakimś stopniu trzeba mówić o wyższych wartościach, kiedy porusza się temat „wakacji z teatrem”. Jak się powinno wydawać, sceny przez dwa miesiące odpoczywają od publiczności i vice versa. Przerwa, nabranie dystansu i świeżości jest potrzebna. Jednak jak bardzo? Już dawno minęły czasy, kiedy po zakończonym w czerwcu sezonie artystycznym drzwi teatrów były głucho zamykane. Obecnie wzrasta liczba miejsc otwartych całorocznie. Przyczyny ekonomiczne na pewno mają swoją rację bytu, ale myślę, że także coś więcej. Bardzo aktywnie na tym polu działają na Górnym Śląsku środowiska: katowickie i chorzowskie. Pozwoliłam sobie na analizę działań w ogóle, niż na recenzowaniu poszczególnych spektakli i „spektakli”. Rozróżnienie jest potrzebne, ponieważ wakacje charakteryzują się swoistą specyfiką luzu i relaksu. Stąd tez pytanie: dlaczego i teatr nie mógłby pozwolić sobie na małe skoki w bok i odejść od klasyków, nierozwiązywalnych problemów egzystencji etc.? Złośliwi mogą pokusić się o komentarz, że niektóre sceny o te kwestie nawet w sezonie nie zahaczają, jednak jest to opinia przesadzona.

Zmienia się podejście do teatru jako miejsca dla wybranych, przesadzonych intelektualistów czy też pracowników urzędów, którzy \'z urzędu\' dostają bilety bilety. Coś ze stereotypu zostaje, owszem. Jednak widać zmiany, szczególnie na tzw. scenach wakacyjnych. Z jednej strony wynika to z repertuaru i cen biletów (lub ich brak), ale z drugiej, osoby mające awersję do teatru m.in. przez wyjście do teatru całą szkołą, przekonują się na nowo, gdyż dostają taką szansę.

Doskonałym tego przykładem jest działanie Letniego Ogrodu Teatralnego, który w tym roku świętuje 14. urodziny. Jest się czym pochwalić. Nie jest to tylko kwestia dopasowania repertuaru do znanej Teatrowi Korez publiczności, zaproszenia Atura Andrusa czy znanego wszystkim kabaretu Hrabi. W rozmowie z Agnieszką Rybicka, która pracuje przy organizacji LOT-u już od 7 lat, było bardzo często podkreślany fakt ciężkiej całorocznej pracy; myślenia nad tym, czym by zaskoczyć stałych widzów LOT-u, a czym przyciągnąć nowych. Jednak nie prostymi zabiegami typu dobre nazwisko, które nie pociąga za sobą uniesienia spektaklu. W czym tkwi sukces? Na pewno w podziale przedstawień na trzy nurty, gdzie na afiszu każdy znajduje swoje miejsce. Szczególnie ważny jest jeden nurt skierowany na dzieci - kształcący młodego widza, wyrabiający w nim wrażliwość teatralną. W pewnym sensie każdy dobrze dobrany spektakl jest inwestycja, która powinna się zwracać w perspektywie wielu lat. Zwolenników ma także niedzielna scena kabaretowo-muzyczna. Osobiście, mając dosyć przepychanek w „kabaretach” telewizyjno-festynowych, scena w podcieniach CKK daje możliwość oddechu chociażby przy Katarzynie Groniec, która łączy temat piosenki aktorskiej z konwencją stricte teatralną. 

Na pewno więcej powodów do narzekania na repertuar można spotkać przy afiszach Sceny w Malarni, która w tym roku, po trwającym trzy lata remoncie, otworzyła swoje podwoje - wpierw na powitanie Sławomira Mrożka i dwie premiery, zaś w wakacje na "Lato w Malarni". Dzięki temu letniemu projektowi Malarnia wreszcie odżyła; dzięki zespołom teatralnym, które miały możliwość zagrania w warunkach zawodowej sceny, mogły więc rozpocząć rodzaj konwersacji z szersza publicznością. Co więcej - scena w Malarni nie zobowiązywała do krawatu i stonowanych garsonek. Była potwierdzeniem dla często młodych aktorów, że ich praca ma sens. Choć czasami brak braw na trzecie wyjście zza kulis po spektaklu stanowił rodzaj zwrócenia uwagi, że ten sens jest, ale trzeba dalej pracować. Okazało się także, iż jest potrzeba wśród ludzi na otwartą scenę również w porze wakacji. Odzwierciedleniem tego były przede wszystkim bilety, czy może lepiej ich brak. Scena może pomieścić 100 osób, a często zapraszała dodatkowo nawet 40 widzów. Nie mówiąc już o przypadkach walki nie tyle o miejsce, co po prostu o wejście (i siadania gdzie się da). I mimo nerwów i różnych słów padających po usłyszeniu: „Przepraszamy, ale nie ma już miejsc” każdy teatr chciałby mieć takie sytuacje w sezonie artystycznym! 

Teatr stał się integralną i potrzebną częścią programu wakacyjnego odpoczynku. Potwierdza to również Aneta Głowacka z Teatru Rozrywki w Chorzowie. Tam również były obchodzone 14. urodziny Wakacyjnego Przeglądu Przedstawień. Okazuje się, że pytania o bilety na sierpniowe spektakle pojawiają się już w maju. Przegląd ten potwierdza także pewien wyjątek od reguły - że widzowie chcą oglądać nie tylko znane twarze i lekki repertuar, że stać ich na ambitniejsze tytuły. W tym roku zostały zaprezentowane trzy spektakle z afisza Teatru Polskiego z Bydgoszczy, który do lekkich nie należy (m.in. „Trzy siostry”). Czternastoletnia frekwencja mówi sama za siebie. Teatr kroczy w dobrą stronę i  już teraz planuje czym zaskoczyć w następne wakacje. Przewrotnie na moje pytanie o potrzebę odpoczynku od aktorów odpowiedziała Aneta Głowacka, pytając mnie „czy rzeczywiście widzowie są tak bardzo zmęczeni teatrem, że muszą od niego odpoczywać w wakacje?” Odpowiedź nasuwa się sama!

Agnieszka Niewdana
Dziennik Teatralny Katowice
23 sierpnia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...