Uśmiechy dzieci

7. Chorzowski Teatr Ogrodowy

Ponad setka najmłodszych miłośników teatru wraz ze swoimi rodzicami zawitała w czwartek, 15 sierpnia, do Sztygarki, by świąteczne wolne popołudnie spędzić w kolorowym świecie bajki, w ramach drugiej już Dziecinady, która na dobre wpisała się w program Chorzowskiego Teatru Ogrodowego.

Teatr jest dla dzieci rzeczywistością wyjątkową, w której dosłownie wszystko może się zdarzyć. W dzisiejszym, nie ukrywajmy, mocno skomputeryzowanym świecie bardzo ważne jest, aby kształtować wyobraźnię dziecka już od najmłodszych lat. Bo przecież nie lada fantazji potrzeba, aby uwierzyć, że ten smok z papieru może być autentyczny, a tamta pani na scenie jest najprawdziwszą królewną. W teatrze świat wyobraźni nie ma żadnych ram. Tylko i wyłącznie od nas zależy, gdzie i czy w ogóle znajdą się jego granice. I to właśnie najprawdziwsza magia... teatru oczywiście!

Ale do rzeczy! Tegoroczną Dziecinadę składającą się tradycyjnie z dwóch części zainaugurował jedyny i niepowtarzalny Teatr PIKI ze Słowacji, zabierając nas w pełen przygód świat cielaczkowej rodzinki. Spektakl „muBajka" okazał się nie tylko odpowiednią propozycją dla najmłodszych widzów, ale za sprawą drugiego dna sprawił, że i na ustach dorosłych niejednokrotnie pojawiał się szczery uśmiech. Bo słowacka „muBajka" brawurowo zagrana po polsku to przede wszystkim pełen profesjonalizm, dobra zabawa, humor i nieoczekiwane zwroty akcji. A przy tym pokaz niesamowitych zdolności aktorskich, możliwości interpretacyjnych i bezgranicznej koncentracji, bo przecież granie dla najmłodszej widowni i to w plenerze stwarza ryzyko, że nie wszystko pójdzie zgodnie ze scenariuszem i zamysłem reżysera.

Po teatralnej uczcie, jaką zapewnili nam aktorzy Divadlo PIKI przyszedł czas na drugą część Dziecinady, na którą złożyły się różnorodne warsztaty artystyczne, bo teatr to przecież połączenie słowa, plastyki, muzyki, gestu i ruchu. I tak jedni poszli rysować i kolorować, inni śpiewać i wystukiwać rytm a jeszcze inni przy specjalnie przygotowanych stanowiskach tworzyli dekoracje do spektaklu, w którym za chwilę wszyscy wspólnie mieli zagrać. I wreszcie nadszedł ten moment, kiedy to uczestnicy Dziecinady mogli wejść na scenę, stanąć w świetle reflektorów i poczuć się prawdziwymi aktorami. Scena zapełniła się kolorowymi świnkami, które z pomocą prawdziwej wróżki (w tej roli Ewa Reymann, aktorka Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Atemeum) sprawiły, że zły smok stał się potulny jak baranek. Ot i taki to finał!

I ktoś być może zapyta, czy warto organizatorom imprezy „bawić się" w to całe dziecinadowe zamieszanie? Kto był i widział, nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości. Oczywiście, że warto! Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jak najbardziej trzeba! Trzeba, bo widząc zadowolone i uśmiechnięte twarze najmłodszych teatromanów nie można marzyć o bardziej trafnej nagrodzie za cały ten trud. Więc jak? Widzimy się za rok? Ja będę na pewno!

Anka Miozga
Sztajgerowy Cajtung
16 września 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia