Uwikłani w samsarę

"Samsara Disco" - reż: Agnieszka Olsten - Teatr Polski we Wrocławiu

"Iwanow" Antona Czechowa został w "Samsarze Disco" skojarzony z "Życiem owadów" Wiktora Pielewina bardzo zgrabnie. Spektakl Agnieszki Olsten odsłania przykrą prawdę o kondycji egzystencjalnej bohaterów. Uwikłane w skomplikowane relacje postaci lgną do "światła" niczym owady - bezładnie, w mechanicznym, bezrefleksyjnym ruchu.

Przedstawienie otwiera scena tańca, w tle słyszymy „Gołębi puch” Lombardu. Ruch sceniczny w tej partii trudno właściwie nazwać tańcem, aktorzy poruszają się w sposób chaotyczny, biegają w nieuporządkowany sposób po drewnianym podeście, wypełniającym niemalże całą scenę. Ten obraz „przebrzmiewał” będzie w dalszych wydarzeniach, korelował z doświadczeniami postaci.

Osobliwe zajście pozwoli na usytuowanie bohaterów w konkretnym położeniu. Stają się wędrowcami, uczestniczą w samsarze. Szukają odmiennych światów, ale wędrówka nie wydaje się przynosić ukojenia, wprost przeciwnie, bohaterowie odtwarzają wciąż na nowo te same schematy, zdają się być więźniami własnego losu.

Iwanow (Michał Majnicz) usiłuje odseparować się od tego, co mu ciąży – małżeństwa z Anną (Sarą – Kasia Strączek). Trwa w marazmie, nowy związek nie przynosi ukojenia. Brnie w kolejną relację, która nie wnosi zmian, przyczyniających się do poprawy bytu bohatera. Towarzyszą mu nieustannie podobne dylematy.

Duża metamorfoza dokonuje się natomiast w świadomości (eksponowana także w wyglądzie) kochanek Iwanowa. Sasza (Natasza – Dagmara Mrowiec) z cichej, nieco zamkniętej dziewczyny staje się kobietą zdolną do wielu poświęceń w imię uczucia, w razie potrzeby walczącą o nie. Jej kreacja już na wstępie jest bardzo wyrazista, mocno kontrastuje z charakterami innych bohaterek. Po transformacji nie traci swojego indywidualizmu, zdaje się jednak posiadać nieco więcej cech wspólnych z pozostałymi kobietami.

Nowa „kobiecość” Saszy konstytuuje się przez związek z mężczyzną, po przemianie staje się w pewnym sensie „uprzedmiotowiona” – na scenę wkracza w skąpej sukience, sytuując się tym samym w pozycji obiektu seksualnego. Jej żeńskość (istotowość) wydaje się być realną jedynie wówczas, gdy stanowi przedmiot pożądania.

Z tego punktu widzenia odtrącenie staje się najgorszą ewentualnością. Musi prowadzić do destrukcji, osobowościowego rozpadu. Brak aprobaty w oczach ukochanego łączy się bowiem ze zniszczeniem budowanej na tak kruchych podwalinach tożsamości.

Anna, która z miłości do męża zdecydowała się na „wyparcie korzeni” staje się największą ofiarą tego systemu myślowego. Jedyną rolą, w jakiej potrafi się odnaleźć, jest rola drugiej „połówki” Iwanowa. W istocie trudno mówić o „połówce” – Anna wydaje się być jednostką, którego nie posiada autonomicznego statusu; określa się jedynie w relacji z mężem.

Wyraz skrajnej „symbiozy” stanowi zachowanie Babakiny (Mariny – Anny Ilczuk), gdy pojawia się w parze z Hrabią (Tomasz Wygoda). Bohater czuje się osaczony przez wybrankę, bliskie jest mu pragnienie choćby chwilowej alienacji. Na to jednak ukochana nie godzi się, dlatego też nie zwalnia partnera z komensalistycznego uścisku.

Przedstawienie Olsten zrealizowane jest w sposób spójny, obecność poszczególnych scen nie jest bezzasadna. „Kontrapunktowe” wydarzenia dynamizują całość, czynią również spektakl przyjemniejszym w odbiorze. Tym jednak, co decyduje o wielkości widowiska, jest jego niebanalność, nagromadzenie dużej ilości symboli i wątków skłaniających do głębszych refleksji oraz mistrzowska gra aktorska, zwłaszcza w kobiecym wydaniu.

Dobrosława Marszałkowska
Dziennik Teatralny Wrocław
4 czerwca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia