Violetta w szopie

"Melancholia/Violetta Villas" - reż. Tomasz Wygoda - Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi

Tej sztuki nie chciał wystawić żaden teatr. Jej reżyser Tomasz Wygoda i dramaturg Agnieszka Olsten pukali do wielu drzwi i wszędzie słyszeli, że to bardzo interesujący pomysł, że się odezwą, a w finale rozmów "nie, dziękujemy". W końcu wsparli ich Zdzisław Jaskuła, dyrektor Teatru Nowego w Łodzi i Konrad Imiela, dyrektor Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu. Dzięki nim powstał spektakl, który grany jest w obu teatrach.

Tomasz Wygoda widzi w Villas tragizm wynikający z tego, że niemal wszyscy i zawsze zatrzymywali się na jej zewnętrzności. Dla wielu była idolką, ale wielu jej nienawidziło i wyśmiewało, a on podziwiał ją za to, co miała zapisane w głosie, czyli prawdę i wielką moc poruszania odbiorców. Reżysera i choreografa fascynowały w artystce pozorne sprzeczności, które powodowały, że wprawiała w drżenie serce dewotki i geje. Geje uwielbiali ją za kicz, przerysowanie, emocjonalność. Wygoda chciał, żeby jego spektakl był dla tych, którzy nie myślą tylko sercem, lecz także głową.

Gdy Villas wróciła z Las Vegas, poczuła, że z cudownego snu ponownie rzucono ją w polskie błoto i niepotrzebnie próbowała być amerykańską gwiazdą w siermiężnym kraju. Nie miała zresztą innej alternatywy.

Reżyser nie był zainteresowany robieniem dzieła biograficznego. Od początku wiedział, że jego spektakl zacznie się od ostatnich dni życia VV. Nie ma więc bogatych sukni, biżuterii czy fantastycznych włosów. Jest tylko biały płaszcz imitujący jej białe futro z norek. Na scenie oglądamy obrazy i postacie z przeszłości.

Villas, grana zbyt dyskretnie przez Monikę Niemczyk, nie śpiewa. Próbują to robić zwierzęta i przyjaciel gwiazdy - dziennikarz, z którym zaprzyjaźniła się po wywiadzie "Z Las Vegas do Pruszkowa" dla tygodnika "ITD", którego mianowała swoim narzeczonym i na którego obraziła się za nic, rzucając popielniczką i filiżanką z kawą. Ta postać

kilkakrotnie pojawia się w spektaklu. Jest nią... Bohdan Gadomski, czyli ja. W tej roli sugestywny, nieprzerysowany, taktowny, sympatyczny Maciej Maciejewski w czerwonej marynarce, którą przed laty często nosiłem.

Zminimalizowana jest postać garderobianej Elżbiety Budzyńskiej, która przyczyniła się nie tylko do upadku gwiazdy, ale także do jej przedwczesnej śmierci na skutek zaniedbania. Potraktowana przez dramaturga i reżysera wyjątkowo łagodnie. Gra ją w stonowany sposób Beata Kolak.

Są sceny rzeczywiste, sytuacje i rozmowy, które miały miejsce, ale są i wymyślone, jak taka, w której spotykają się biskup i drag queen i rozmawiają, czy Violetta Villas ma być kanonizowana. Reżyser tłumaczy ten epizod tym, że Villas chciała być świętą, choć dlawielu osób była niewiarygodna, bo w pięknych i drogich strojach oznajmiała, że najważniejsza jest pokora i prostota.

Skąd tytuł tej fantazji? Tomasz Wygoda tak to wyjaśnia: "Villas żyła w świecie emocji i one były dla niej najważniejsze. Nie kontrolowała ich, była nieprzewidywalna. Emocje były wzmagane przez zmęczenie, wiek, alkohol, leki. W ostatnich latach żyła w oparach tej mieszanki. Ale wcześniej też nie było z nią łatwo. Tytuł sztuki narodził się na pogrzebie Villas na Powązkach. Zagrano na nim piękny utwór Melancholię, który został ze mną".

Osobiście ubolewam, że w spektaklu nie ma w całości kilku piosenek śpiewanych przez samą Violettę, której nikt nie jest w stanie zastąpić. Reżyser tłumaczy, że oglądamy ostatnie dni jej życia, więc nie śpiewa i nie występuje. Bardzo nie podobały mi się za długie i zbyt namolne impresje taneczne w wykonaniu aktorów i tancerzy imitujących stado zwierząt Villas (psy, koty, kozy). Villas jest tutaj stara, schorowana, siwe włosy układają się w strąki. W finale odchodzi w bezkres widnokręgu. W tym czasie szopa, w której mieszka, unosi się do góry, składa, odlatuje w przestworza, a my widzimy na jej podbudowie rzędy świateł, rodem z "Casino de Paris". Przejmujący obrazek. Na widowni smutek, zaduma. Dopiero na coktailu w foyer nastąpiło odprężenie, piliśmy wino i słuchaliśmy autentycznego głosu Violetty, sączącego się z teatralnych głośników. Znów zachwyciliśmy się tamtą Violettą Villas, sprzed wielu lat...

Bohdan Gadomski
Tygodnik Angora
15 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia