W dawnym kościele ewangelickim robią operę i spektakle

Teatr i religia

Koncert operowy i widowisko z profesjonalną scenografią i oprawą wizualną na wsi? Tak. Przychodzą tłumy! Ostatnio widzowie nie zmieścili się w dawnym kościele ewangelickim.

Wybudowany pod koniec XVIII w. ewangelicki kościół w Zawoni w pewnym sensie miał dużo szczęścia. Nie podzielił losu setek innych dolnośląskich świątyń, które opuszczone po wojnie, niszczały i zalewane przez deszcze, obracały się w ruinę. Szczęściem zawońskiego kościoła było to, że znaleziono na niego pomysł. Nieszczęście polegało na tym, jaki to był pomysł.

Sala gimnastyczna w kościele

Świątynia była m.in. magazynem soli, magazynem zboża, a nawet zakładem produkcyjnym waty szklanej. W latach 90. stała się... salą gimnastyczną, bo gmina nie miała innego budynku, w którym dzieci mogłyby ćwiczyć na WF. Zdemontowano więc empory, położono parkiet z liniami do gier zespołowych, przyczepiono tablice do kosza, a na ścianach pojawiła się brązowa lamperia. I tak dzisiaj budynek, który z zewnątrz jest kościołem z wieżą i epitafium na elewacji, wewnątrz jest mocno już wyeksploatowaną salą ćwiczeniową.

Wydarzenia tylko na wysokim poziomie

Gdy gmina postawiła wreszcie nowoczesną salę gimnastyczną dla zawońskich dzieci, kościół opustoszał i pojawił się problem, co z nim zrobić. Po konsultacjach budynek przemianowano na salę widowiskową, a grupa mieszkańców, wspierana przez wójta Roberta Borczyka, postanowiła stworzyć tu "świątynię artystów".

- Od samego początku wyszliśmy z założenia, że nie chcemy tu robić imprezy dla samej imprezy. Chcemy pokazywać mieszkańcom kulturę na najwyższym poziomie. Taką, jaką obejrzeliby we Wrocławiu - opowiada Grzegorz Derela, przedsiębiorca i jeden z mieszkańców, którzy angażują się w "świątynię artystów".

W ciągu pół roku w dawnym kościele mieszkańcy zorganizowali już koncert, recital i spektakl. Były operowe "Duety miłosne", recital Aleksandry Henkiel "W ogrodzie wrażliwości" i widowisko "Skrzypek na dachu". Każdy z profesjonalną oprawą wizualną, scenografią (budowaną przez studenta scenografii), nagłośnieniem (pożyczonym) i sceną (także pożyczoną).

- Za pierwszym razem musieliśmy namawiać znajomych, żeby przyszli. I przyznajemy, nie wiedzieliśmy, co z tego wyjdzie... W końcu organizowanie opery na wsi wcale nie musi się spodobać - opowiada Grzegorz. - Baliśmy się, że zaczynając tak ambitnie, zniechęcimy ludzi.

- Przyszło 250 osób. Były zdumione tym, jak odmieniliśmy scenografią i rzutnikiem wnętrze kościoła - wspomina Ryszard Gil, mieszkaniec Zawoni. - A sam koncert bardzo się spodobał.

Na kolejnym wydarzeniu w kościele był już komplet widowni, a na "Skrzypka na dachu" nie wszyscy chętni się dostali.

- Pierwsi widzowie przyszli dwie godziny przed spektaklem, a 20 minut przed początkiem nie dało się już wejść do środka - mówi Konrad Laprus, scenograf widowiska.

Lucyna Róg
POLSKA Gazeta Wrocławska
8 października 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...