W domu pozorów

"Pocztówki z Europy" - reż. Krystyna Janda - Och-Teatr w Warszawie

Pocztówki z Europy" Michaela McKeevera to propozycja Och-teatru. Sztuka mówi o domu rodzinnym, do którego - po ośmiu latach nieobecności - wraca Ivory Sutton (Paweł Ciołkosz). Dobrze sytuowany młody mężczyzna przyjeżdża wraz z narzeczoną, poznaną w Paryżu Gillian Moore.

Dziwny to dom, bo wszystko jest w nim inne niż nam się początkowo wydaje.

Wiele można oczywiście wytłumaczyć na płaszczyźnie realnej. Najprawdopodobniej istniał brat - bliźniak Ivory'ego, a w związku z jego śmiercią, matka zaczęła uciekać od rzeczywistości i chronić się w stworzonym przez siebie świecie schizofrenii. Jeśli jednak wszystko jest takie proste, jak wytłumaczymy rzekomą śmierć Nany, jak uzasadnimy fakt, iż domownicy nie zdają sobie sprawy z tego, iż od dwóch lat po ogrodzie błąka się pies, którego nikt nie karmi? Dlaczego tylko niektórzy domownicy zdają sobie sprawę z istnienia pokoju sąsiadującego z kuchnią? Podobnych wątpliwości i niejasnych sytuacji jest wiele, podczas interpretacji sztuki można więc podążyć odmiennym tropem.

Utwór, w którym jest tak wiele znaków zapytania, gdzie zmarli okazują się żywi, a w domu, w którym życie zaczyna się w nocy pojawia sie pokój, o którego istnieniu nie wie nawet pani domu - Evelyn Sutton (Magdalena Zawadzka), w którym pojawiają sie dziwne i niesamowite przedmioty, daje możliwość zupełnie innej, bardziej interesującej poprzez większe odrealnienie, inscenizacji. Świetnym pomysłem, który nie został później w tej realizacji rozwinięty były np. intrygujące w zupełnej ciemności, świecące kule do nocnej gry w golfa.

W sztuce pada stwierdzenie, że bohaterowie są jacyś "inni". W kontekście faktu, iż zmarli okazują się żywi i na dobrą sprawę nikt nie przejmuje się zasłabnięciami ciągle umierającego pana domu (Leonard Pietraszak), nasuwa się skojarzenie, być może zbyt daleko idące, z filmem "Inni" z Nicole Kidman.

Najciekawszą postać w spektaklu tworzy Dorota Pomykała, w roli ciotki Ester, która okazuje się prowadzić sex-telefon. Bardzo dobra w roli Nany jest Wiesława Mazurkiewicz oraz Leonard Pietraszak w roli Stanforda Suttona. Każde pojawienie się na scenie Nany wywołuje entuzjazm publiczności. Leonard Pietraszak gra tak realistycznie, iż ma się wrażenie, że rzeczywiście zasłabł.

Dorota Pomykała pokusiła się o stworzenie pełnej i żywej postaci. Magda Zawadzka wydaje się jakby zagubiona na nietypowej scenie Och-teatru. Aktorka gra minoderyjnie i zdaje się konstruować postać od sceny do sceny, od kwestii do kwestii. Szkoda, bo miała szansę na wykreowanie ciekawej bohaterki.

O Marii Seweryn pisać nie będę, bo w roli Gillian Moore nie jest do końca przekonywująca. Po brawurowej roli w "Mayday", odnoszę wrażenie, iż aktorka lepiej czuje się w rolach bardziej wyrazistych i zdecydowanie farsowych.

Czym jest prezentowana inscenizacja? Farsą? Chyba nie do końca. Horrorem? Z pewnością nie. Sądzę, że reżyserka spektaklu, a jest nią nie kto inny jak sama Krystyna Janda, do końca nie mogła zdecydować się, jaką konwencję wybrać. Efektem jest przedstawienie trochę mdłe i nijakie.

Bez wątpienia jednak spektakl warto zobaczyć, bo i literatura ciekawa, i aktorzy jednak nietuzinkowi.

Kujawskiv
Teatr dla Was
22 listopada 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...