W którą stronę płynie prąd?

"Atrament dla leworęcznych" - reż. Krzysztof Niedźwiedzki - Teatr KTO

„Atrament dla leworęcznych” Krzysztofa Niedźwieckiego to pełna absurdu komedia, ukazująca i wykpiwająca schematy zachowań społecznych, którym wszyscy ulegamy. Uwypukla kulturowo i społecznie zakorzenione w nas zachowania, których absurdalności już nawet nie zauważamy.

Przez godzinę czterech aktorów: Jacek Buczyński, Maciej Małys, Paweł Rybak oraz Maciej Słota bawi publiczność przenosząc się w coraz to nowe miejsca. Spektakl wymyka się wszelkim ramom i ograniczeniom. Postaci nie mają imion, historia nie ma logicznego ciągu, a sytuacje, w jakich znajdują się bohaterowie scena po scenie przenoszą nas w miejsca, w których wszyscy bezrefleksyjnie zachowujemy się według z góry przyjętych reguł. Może być to restauracja, gabinet dentystyczny czy poczekalnia. W restauracji klient zamawiający zupę makaronowo-ryżową dostaje gratis zegarek i soczewki kucharza, które kolejno wyławia z zupy, a w gabinecie dentystycznym płaci za niewyrwanego zęba.

Ponadto rzeczy naturalne i schematyczne nagle zaczynają przybierać formę prawdziwego wyzwania. Toteż zostaje nam przedstawiony poradnik „dobrego zachowania".

Dowiadujemy się z niego np. jak należy się zachować, gdy przyjdą goście. Pojawia się tu dokładna instrukcja postępowania: zaczynamy od przygotowania herbaty.
Nie jest to jednak proste zadanie, gdyż nigdy nie wiadomo, w którą stronę popłynie prąd i w jaki sposób należy podłączyć wtyczkę grzałki, którą będziemy podgrzewać wodę. Następnie musimy jeszcze trafić woreczkiem z herbatą do szklanki, co, jak się okazuje, również przysparza niektórym wiele trudu. Nie każdy przecież posiada taką samą zdolność koordynacji ruchowej...

Niedorzeczność, absurd, brak logiki – zarzut czy atut? Myślę, że w tym przypadku jest to atut. Mamy okazję zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad schematyzmem własnego życia. To świetna zabawa oraz gimnastyka dla umysłu i wyobraźni.

Okazuje się, że słowa nie są tu wcale potrzebne. Sam kontekst sytuacyjny, mimika i plastyka ciała potrafi je skutecznie zastąpić. Aktorzy w każdej scenie budują nastrój tak gęsty i rzeczywisty, że żadne rekwizyty czy kostiumy nie są tu potrzebne. Scenografia w zasadzie sprowadza się do wieszaka, gazetnika i czterech krzeseł. Cała reszta jest już grą wyobraźni.

Spektakl łamie wszelkie zasady i założenia – staje naprzeciw wszystkim możliwym ramom, do których zostaliśmy przyzwyczajeni w teatrze. Jest popisem kreatywności reżysera i profesjonalnej gry aktorskiej.

Karolina Suchoń
Dziennik Teatralny Kraków
1 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia