W potrzasku

"Pan Schuster kupuje ulicę" - reż. Tomasz Cymerman - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Zwykłe spotkanie na tarasie posiadłości pana Schustera niemal od razu zamienia się w rodzinne piekło, w którym do głosu dochodzą dawne i obecne pretensje, niechęci, frustracje utopione w marazmie i rezygnacji. Trudna do zniesienia, senna atmosfera spektaklu "Pan Schuster kupuje ulicę" Teatru Wybrzeże przenosi się na widownię. Niestety, losy szamoczących się w sadzawce jak ryby wyrzucone na brzeg bohaterów szybko przestają nas obchodzić.

Sztuka Ulrike Syhy portretuje rodzinę w rozkładzie. Nie znajdziemy tu cienia bliskości, czułości czy serdeczności. Wręcz przeciwnie - podczas rodzinnego spotkania królują kąśliwe uwagi, uszczypliwe dygresje i egocentryzm, który sprawia, że nikt nikogo nie słucha. Bohaterowie sprawiają wrażenie wynudzonych i nieobecnych - chyba, że poruszony zostanie jakiś drażliwy temat. Wtedy reakcja bywa natychmiastowa. Dzięki temu z pozoru neutralna sytuacja towarzyska, w której gospodarz proponuje wspólną grę w Monopoly, zamienia się w męczarnię wspólnego spotkania i oczekiwania na ojca żony pana Schustera. Jego obecność w połączeniu z przybyłą do Schusterów teściową (matką gospodyni) ma najprawdopodobniej umożliwić ich pojednanie po latach.

Szybko okazuje się, że faktycznie są rzeczy, które należałoby sobie wybaczyć. I nie dotyczy to tylko nestorów rodu. Jednak zaproponowane przez Teściową ćwiczenia otwartej, rodzinnej komunikacji okazują się dużo trudniejsza niż rozpoczęcie gry w Monopoly, towarzyszącej nam do końca spektaklu.

Na scenie obserwujemy prawdziwy konglomerat neurotycznych, przewrażliwionych na własnym punkcie postaci. Pan Schuster stara się trzymać konwenansów towarzyskich, ale w praktyce pochłonięty jest własnymi sprawami i problemami, w które pomimo krzyku do słuchawki telefonu nikogo nie wtajemnicza. Żona pana Schustera zdaje się być posągiem bez mimiki, ożywionym eksponatem w ogrodzie Schusterów. Jej siostra, czyli Szwagierka, to jedna wielka chodząca rana z przeszłości, a zarazem defensywna, nieszczęśliwa dziewczyna, która aktywuje się tylko, gdy poczuje się urażona i sprowokowana.

Na nerwach obu córek z dużą wprawą gra Teściowa pana Schustera - w praktyce każde jej słowo odebrane jest jak atak, każda cierpka uwaga przypomina obelgę lub zarzut pod adresem jednej lub drugiej córki i działa na nie jak płachta na byka.

W odmiennym od pozostałych porządku funkcjonuje Luiza, czyli Opiekunka dla dzieci, dziwnym trafem cały czas towarzysząca Schusterom w ich rodzinnym piekiełku. Reżyser spektaklu Tomasz Cymerman w usta Opiekunki wkłada didaskalia (często wyświetlane również nad sceną). Jej zachowanie i działania przypominają performans, który towarzyszy pozostałym, kontrastując z ich manierami i ogładą towarzyską.

Szereg niedomówień sztuki Syhy przedstawiono za pomocą łopatologicznej symboliki. Byśmy nie mieli wątpliwości, że bohaterowie siebie nie słuchają, rozstawiono ich niczym pionki na szachownicy, daleko od siebie w różnych punktach sceny. Wszyscy Schusterowie niemal na siebie nie patrzą, ale szybko reagują na domniemaną próbę ataku. Przebywanie we wspólnym towarzystwie nikomu zdaje się nie sprawiać przyjemności (widać to w choćby w jednej z najlepszych scen - podawania sałatki z alg). Żeby podkreślić egocentryzm bohaterów, reżyser nakłonił aktorów do wypowiadania jednocześnie niektórych swoich kwestii. Taki zabieg szybko staje się nieznośną manierą, nie ułatwiając widzom rozeznania z sytuacji na scenie i nadwyrężając ich percepcję.

Dyskomfort sytuacji wzmocniono scenografią Michała Krochowca. Wszyscy brodzą w sadzawce państwa Schusterów "wylanej" po całej scenie. W sadzawce umieszczono meble codziennego użytku, a obok niej dominujący nad sceną potężny radioteleskop - prawdopodobnie pamiątkę po ojcu naukowcu, na którego wszyscy czekamy. Dzięki wodzie ciała aktorów są mokre, a ich kostiumy (przygotowane przez Karolinę Mazur) lepkie także w czysto fizycznym wymiarze. Woda umożliwi też uruchomienie skojarzeń z rybą wyrzuconą na brzeg, podczas jednego z wybuchów Szwagierki.

Aktorzy sprawiają w tych warunkach wrażenie zagubionych i nieco zdezorientowanych. Wnikliwy, pesymistyczny w wydźwięku, krytyczny wobec gospodarki neoliberalnej tekst w ich wykonaniu jest mało istotną bełkotliwą pogawędką. Obecne w tekście gorzkie nawiązania do sytuacji gospodarczej czy politycznej reżyser wraz z dramaturgiem Michałem Kurkowskim sprowadzili do zagadywania ciszy przez najsilniejszą psychicznie bohaterkę spektaklu - Teściową. Grająca ją Joanna Kreft-Baka skupia się raczej na mowie ciała i relacjach z rodziną niż tym, co wypowiada.

Magdalena Boć w roli Szwagierki ma krótkie momenty, w których interesująco manifestuje bunt wobec rodzinnego piekiełka (najciekawiej wypadają jej nieme, podszyte grubą groteską fizyczne próby wyrwania się z tej matni i jej monolog o cielesności). Posągowa Żona w wykonaniu Katarzyny Kaźmierczak zdaje się być pozbawiona emocji, mimiki i nerwów - ta poza intryguje, choć Kaźmierczak przez blisko dwie godziny spektaklu nie oferuje niczego ponadto.

Nieoczekiwanie najbardziej przezroczysty jest Pan Schuster, na którego Robert Ninkiewicz wyraźnie nie ma pomysłu. Aktor nie czuje się pewnie na mokrej posadzce, a krótkie, szarpane kwestie bohatera nie ułatwiają budowy roli. W tej sytuacji najlepiej prezentuje się Justyna Bartoszewicz jako Opiekunka. Aktorka gra często w kontrze do pozostałych, mając przy tym energię i swobodę, których innym brakuje. To jedyna kreatywna rola, niestety ograniczana tautologicznym, zupełnie niepotrzebnym powtarzaniem didaskaliów.

Zajadły i gorzki tekst Ulrike Syhy na scenie Starej Apteki niemal całkowicie traci siłę rażenia. Aktorzy swoje kwestie wypowiadają bez większego przekonania, pomysły reżyserskie nie pozwalają im odpowiednio wybrzmieć, a senne tempo spektaklu utrudnia odbiór. W efekcie obecnie w sztuce poczucie zagrożenia gdzieś całkowicie wyparowuje, ustępując miejsca nudzie. Na nieznośnym, niechcianym spotkaniu znaleźli się więc, niestety, nie tylko bohaterowie spektaklu "Pan Schuster kupuje ulicę".

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
25 lipca 2019
Portrety
Tomasz Cymerman

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia