W Sosnowcu zrobili z "Pornografii" erotykę

"Pornografia" - reż: Jacek Bunsch - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Gombrowicz to nie Gogol, a "Pornografia" to nie erotyczna farsa. Jeśli ironiczny Gogol bywa gorzki, Gombrowicz o komedię nawet się nie ociera. W Teatrze Zagłębia w Sosnowcu o tym zapomnieli

Spektakl "Pornografia" w reżyserii Jacka Bunscha w Teatrze Zagłębia był inscenizacyjną nadzieją. Po tym spektaklu sosnowiecki teatr jak Feniks miał powstać z popiołów i udowodnić swoje znaczenie na teatralnej mapie regionu. Przecież jako jedyna z dużych scen od dwóch lat z rzędu jest pomijany w preselekcji do Złotych Masek. Tymczasem Gombrowicz przez lata był gwarantem nagród dla Teatru Zagłębia (pod auspicjami Zbigniewa Zasadnego, a następnie Jacka Bunscha).

"Pornografia" przynosi jednak ogromne teatralne rozczarowanie. Reżyser najnowszej inscenizacji zaryzykował i chciał przez śmieszność pokazać grozę "Pornografii". Powstała teatralna hydra: po dobrze zagranej scenie, która zabijała fatalne wrażenie poprzedniej, pojawiają się nieprzystojne obrazy, które są wręcz nieprzyzwoite wobec wielkości autora.

Parafrazując Szekspira, w tym szaleństwie nie ma metody. Kwestia kompozycji u Gombrowicza jest niezwykle ważna już na poziomie zdań, słów i kropek. Tymczasem w sosnowieckim spektaklu w pierwszym akcie nie sposób rozwikłać, jaka jest myśl przewodnia, motywacje bohaterów ani jaki jest właściwie świat zaproponowany przez Bunscha. Brakuje tempa, wizji i koncepcji, którą kilka lat temu reżyser poraził publiczność w "Operetce".

Reżyser w swojej inscenizacji uczynił przewodnikiem i mistrzem ceremonii Witolda. Grający go Artur Hauke zaczyna swój monolog w ciemności, ze snopem światła skierowanym jedynie na oczy. To on staje się "podglądaczem rzeczywistości" - jego obraz nie jest więc wierny, ale przefiltrowany przez wyobraźnię inteligenta jest karykaturalnie wykrzywiony. W tym groteskowym lustrze swoje odbicie znalazła Maria Bieńkowska (godna uwagi drugoplanowa rola Marii, żony Hipolita), która z grymasem podchodzi do religijności swojej postaci, a także Grzegorz Kwas (Siemian). Jego krótki dialog z Witoldem w drugim akcie pokazuje, jaki potencjał mogło mieć całe przedstawienie. Dopiero tu, gdzieś na czworakach i pod stołem, dało się wyczuć, że to Gombrowicz.

Teatralna hydra ma jednak wiele gogolowskich, komediowych głów: farsową wręcz kreację Ewy Kopczyńskiej (Amelia) wespół z Przemysławem Kanią (Wacław). Do tego dochodzą role Skuziaka i Kucharki (Aleksander Blitek i Ryszarda Celińska) wręcz wzięte wprost z komedii dell\'arte z jej charakterystyczną rubasznością.

Bunsch postawił na podglądactwo, ale podglądanie utopionego w komediowych chwytach gombrowiczowskiego świata nie przynosi ani pożądania sztuki, ani satysfakcji. Kiedy w drugim akcie reżyser zaczyna igrać z nagością (Fryderyk komponuje z nagich ciał Heni i Karola kompozycje na wzór płócien z Adamem i Ewą w raju), skonsternowana publiczność, zamiast raczyć się groteską, próbuje szukać uzasadnienia dla takiej sceny. Ta odarta z kostiumów chwila "Pornografii" pokazuje nagość całej inscenizacji. I choć Zbigniew Leraczyk stara się jak może uratować swoją rolę demiurga Fryderyka, wobec tak skomponowanego świata stoi bezradny. Bezradny pozostaje także widz.

Aleksandra Czapla-Oslislo
Gazeta Wyborcza Katowice
9 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...