W starym kinie

"Ich czworo" - reż. Jerzy Stuhr - Teatr Polonia w Warszawie

"Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej to teatr mieszczański bez pretensji do czegokolwiek więcej. Słowa krytyki nie mają znaczenia. Obsadzone gwiazdami przedstawienie Jerzego Stuhra będzie hitem.

Sztuka powstała ponad 100 lat temu, w 1907 r. Można snuć rozważania, że dramat o typowym trójkącie małżeńskim, w którym najbardziej pokrzywdzoną stroną jest dziecko, brzmi aktualnie. Językowo i socjologicznie jesteśmy jednak w teatralnym muzeum. Może zresztą słusznie postąpił Jerzy Stuhr, rezygnując z uwspółcześnień czy mrugnięć okiem do widza. Zapolska zdekonstruowana byłaby nie do zniesienia.

Stuhr, idąc za literami dramatu, odtworzył świat znany najlepiej z przedwojennego kina, koniecznie z Ćwiklińską, Smosarską i Bodo. Kochliwe mieszczki, ich safandułowaci małżonkowie, lumpujący się kołtuni, rozpustne wesołe wdówki, sprytne kokoty. Szczęśliwie Zapolska miała poczucie humoru oraz talent do dialogów. Siłę tekstu słychać również w warszawskim przedstawieniu, zwłaszcza że "Ich czworo" w Polonii to właściwie słuchowisko w kostiumach. Inwencja reżysera skończyła się na skrótach, kilku banalnych pomysłach w rodzaju ukrywania kochanki w szafie oraz na dobrym ustawieniu ról. A ponieważ Stuhr postawił na same pewniaki, popisy brawurowej Soni Bohosiewicz, zabawnego Tomasza Kota, uwodzicielskiej Renaty Dancewicz, samego reżysera oraz ironicznej Izy Kuny (zdecydowanie najlepsza rola w przedstawieniu) ogląda się z przyjemnością. Jak udany seans W Starym kinie.

Łukasz Maciejewski
Wprost
18 marca 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...