W teatrze też plaża

"Plaża" XV edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

"Plaża" Petera Asmussena w reżyserii Rudolfa Zioły z Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu okazała się, jak dotychczas, najbardziej nietrafionym "strzałem" XV edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, zorganizowanego przez łódzki Teatr Powszechny.

Zwłaszcza w kontekście tego, co zobaczyliśmy wcześniej, a i w odniesieniu do hasła tegorocznej edycji, czyli estetyki współczesnego teatru, bowiem używa środków niecharakterystycznych dla teatru współczesnego.

"Plaża" to opowieść o wakacyjnych spotkaniach dwóch par. Każda z nich ma swoje tajemnice, bliscy sobie ludzie pogrążają się we wzajmnej destrukcji, noszą w sobie sprawy, których nie potrafią zapomnieć. Ich egzystencje się krzyżują, a gdy dochodzi do osobistych tragedii, wszyscy uświadamiają sobie dopiero, jak byli dla siebie ważni. Ot, kolejna rzecz "o życiu".

Tekst niebezpiecznie ociera się o telenowelę, Rudolf Zioło nie wyciągnął też z niego jakiejś głębszej metafory, skupiając się raczej na swoich bohaterach. Można jednak było odnieść wrażenie, że spędził na tyle dużo czasu z owymi bohaterami i z każdym z aktorów, tłumacząc i budując daną postać, że nie wystarczyło już sił na zbudowanie relacji pomiędzy całą czwórką. Aktorzy grają "obok siebie", tworzą jednostki po skandynawsku chłodne, ale niestety nie oddziałujące na siebie, a przez to i na widza. Jeśli miał to być zabieg wykazujący wyobcowanie poszczególnych postaci, to moim zdaniem się nie powiódł, w konsekwencji doprowadzając do szybkiego odkrycia "co będzie dalej", a w połączeniu z mało oryginalną formą spektaklu - także do znużenia. Przedstawieniu nie pomogli również sami aktorzy, a szkoda, bo widać, że sporo z siebie w nie włożyli i pewnie niemało ich ono kosztowało.

O wiele silniejsze emocje przyniósł ze sobą spektakl "Marat - Sade" Petera Weissa Teatru Wierszalin z Supraśla, w reżyserii Piotra Tomaszuka. To przykład szalonej reżyserii, ale i formalnych poszukiwań, sprawiających, że magia teatru rodzi się w każdej scenie. Tomaszuk zrobił przedstawienie, które rozgrywa się w piekle i jest piekłem - nie tylko domu wariatów, w którym dzieje się akcja, ale i naszej rzeczywistości. Na swój sposób jest to porażające, że rzecz o życiu i tragediach zwykłych ludzi, które rozumiemy i znamy, jest dla nas płytka i nużąca, a zanurzenie się w świecie perwersji, opętania, mroku i gnicia człowieka tak pociągające i skłaniające do filozoficznych przemyśleń...

Kolejna odsłona festiwalu już jutro i w środę o godz. 19 w siedzibie Teatru Powszechnego. Zobaczymy "Utwór sentymentalny na czterech aktorów" z Teatru Montownia w Warszawie do scenariusza i w reżyserii Piotra Cieplaka.

Dariusz Pawłowski
Polska Dziennik Łodzki
9 marca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia