W tym szaleństwie jest metoda?

"Nasycenie" - reż: K.Kosidło - Teatr Castingowy w Poznaniu

Świat pędzi do przodu, czas ucieka... Co dzień gnamy przed siebie mijając na ulicy ludzi, których nawet nie zauważamy - pogrążeni w swych marzeniach, celach, dążeniach. Chcemy mieć coraz więcej, kupujemy to, co drogie, markowe, nie patrząc, czy tak naprawdę tego wszystkiego potrzebujemy. Dokąd tak biegniemy, za czym gonimy? Czy naprawdę być znaczy mieć? Dlaczego nie przystanąć na chwilę, porozmawiać z sąsiadem, popatrzeć na budzącą się wiosną naturę...

Studio Teatr Castingowy MplusM we współpracy z absolwentką Akademii Muzycznej w Poznaniu, Karoliną Kosidło, postanowił tym razem przyjrzeć się bliżej mani, której ulega współczesny człowiek. Przedstawił za pomocą połączenia teatru i tańca szaleństwo ludzi zdrowych w spektaklu „Nasycenie”. Premiera odbyła się 8. maja 2010 w DK Dąbrówka.

Nasycenie – jak trudno nasycić potrzeby, zmysły, pragnienia człowieka… Ten współczesny jest po prostu nienasycony. Młodzi aktorzy za pomocą ruchu i muzyki oddali gonitwę współczesnego świata. Brak scenografii, tylko światło, muzyka, czarne proste kostiumy i ruch. I już wiadomo, że będzie to nietuzinkowy spektakl. Aktorzy, jeszcze zanim zebrali się wszyscy widzowie, znajdowali się na scenie. W różnych pozycjach budzą się i ruszają w codzienność. Mijają się, nie dostrzegają drugiego człowieka, liczą się tylko marki, przyjemności, seks, przemoc… 

Chcą mieć coraz więcej – najlepiej przedstawia to pragnienie scena w hipermarkecie. Hipermarket to symbol naszego życia, to nasz hiperświat. W nim obecnie żyjemy. Nasze życie przypomina nieustanne zakupy, dążenie za pieniądzem, a potem wydawanie ich i tak w kółko. Przypomina to szaleństwo ludzi zdrowych, w którym chyba nie ma metody…

Spektakl „Nasycenie” przestrzega widza przed powszechną komercjalizacją, nie dajmy się zwariować, nie pędźmy tak, przystańmy na chwilę, nic się nie stanie, jak nie kupisz sobie kolejnego drogiego ciucha czy samochodu. Bo być to nie znaczy mieć.

W inscenizacji trzeba podkreśli i zwrócić szczególną uwagę na ruch sceniczny idealnie dopracowany do muzyki. Widać, że zespół długo pracował i dopracowywał ten występ. I choćby za to należy się im już pochwała. Gesty wtapiają się w dźwięki. Poruszanie się na scenie w czarnych, obcisłych kostiumach, światło współgra z ich ruchem, tym co aktualnie chcą przekazać widzowi. To niesamowita współpraca światła, ruchu, gestu i muzyki. Trudno uwierzyć, że za pomocą prostoty udało się pokazać najbardziej frapujące problemy dzisiejszego człowieka. Po prostu chapeau pas. 

Widz dostaje przestrogę, ale czy będzie umiał to docenić? Czy jego hiperświat otworzy się nieco szerzej na inne przyjemności niż zakupy? Czy uda mu się dostrzec kwitnące stokrotki i czy nie kupi kolejnej markowej bluzki? Miejmy nadzieję, że tak, że dzięki temu spektaklowi choć raz na jakiś czas spojrzy na świat inaczej i w końcu porzucić to szaleństwo ludzi zdrowych…

Karolina Walczak
Dla Dziennika Teatralnego
15 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia