W Zakopanem halny

"Halny" - reż. Andrzej Dziuk - Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem

Znowu tu jestem. Zakopane. Tatry. Teatr. Wróciło dużo wspomnień. Dobrych wspomnień, ale równocześnie przytłaczających, bo budzących tęsknotę za tym, czego już nie ma, co już minęło i co już nie może wrócić. Za tym czasem, który wraz z upływem kolejnych dni nabiera coraz większej magii, zwyczajność i codzienność doświadczeń gdzieś zanika ustępując tym wyjątkowym, które wychodzą na światło dzienne.

Tym razem przywiał mnie tu Halny. Halny – spektakl. Ale nie tylko. Przywiał mnie mój własny halny, moja potrzeba obcowania z górami, ich potęgą, ciszą, dostojnością. Potrzeba obcowania z metafizyką Tatr i metafizyką teatru. Te dwa obszary uzupełniają się i doświadczenie gór nie byłoby tym czym jest, bez moich wspomnień z teatru, a odbiór spektakli nie byłby takim, gdyby nie góry. Jeden świat i drugi przenikają się, uzupełniają. Tęsknię za dawnymi wspomnieniami, ale wiem, że za kilka lat będę tęsknić za tym, co wydarza się dziś. Będę wracać do tych chwil z melancholią, zadumą, żalem, który ogarnia mnie dzisiaj – że coś minęło i już nie ma szansy wrócić, bo było jedyne i niepowtarzalne, tak jak każdy spektakl jest jedyny i niepowtarzalny, wydarza się tylko tu i teraz. Tak jak obcowanie z potęga gór wydarza się tylko tu i teraz. Chociaż to to samo przedstawienie, chociaż to ten sam szlak, nigdy nie jest to takie samo doświadczenie. Więcej – doświadczane w tej samej sekundzie przez różnych ludzi dla każdego z nich znaczy co innego i jest przez każdego z nich inaczej odbierane. I chociaż możemy próbować to wszystko uchwycić aparatem fotograficznym, kamerą – nic nie jest w stanie oddać tego stanu, w którym człowiek się znajduje w tym a nie innym momencie, oglądając ten a nie inny spektakl lub patrząc na ten a nie inny szczyt.

Jaki więc sens może mieć pisanie recenzji po spektaklu „Halny"? Wynika z tego, że żaden, że tak naprawdę każdy powinien po prostu go zobaczyć, poczuć, doświadczyć tu i teraz. Widzom zdaje się on podobać, choć zastanawia mnie, co tak ich zachwyca. Muzyka, bezsprzecznie, od wielu osób słyszałam że jest świetna i z opinią tą zgadzam się w stu procentach. Cóż jednak z całą resztą? Reżyserią, grą aktorską, scenariuszem? Halny to spektakl, którego nie da się opowiedzieć, tak jak nie da się wytłumaczyć, czym jest wiatr halny. Trzeba go doświadczyć, poczuć. Patrzyłam na scenę z .. jak to ująć.. zadziwieniem? Zaciekawieniem? Próbowałam odgadnąć, skąd takie a nie inne pomysły, ile w tym przedstawieniu jest osobistych opowieści aktorów, ile wpływu reżysera i o co chodzi. „Halny" można opowiedzieć krótko – to spektakl o tym, jaki wpływ ma wiatr halny na ludzi i wariacje na temat.

Sęk w tym, że nie jest to tak proste. „Halny" wywołuje lawinę myśli i pytań, zapewne u każdego z widzów innych. To nie jest spektakl, który da się łatwo określić i który daje jasną odpowiedź na pytanie – „o co chodzi". Każdy musi dojść do tego sam. Może dla niektórych widzów będzie wyjątkową okazją do zajrzenia w głąb siebie, zadania sobie samemu pytania – „co jest moim halnym?" I właśnie za takie spektakle – wywołujące tysiące pytań bez oczywistych odpowiedzi – cenię Teatr im. St. I. Witkiewicza najbardziej. Skłonna też jestem twierdzić, że w żadnym innym teatrze takiego spektaklu nie uda się zobaczyć – nie ma tam przecież Andrzeja Dziuka. Nie ma tam także artystów gotowych na wszystko, na eksperymentowanie, na obnażanie siebie, na podjęcie wyzwania pracy nie z tekstem, lecz ze sobą samym..

Alexandra Kamińska
Dziennik Teatralny
7 marca 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...