W ZUS-ie

improwizacja teatralna Grupy No Potatoes z Lublina

Śmiech widzów jest nieodłącznym elementem każdego pokazu. Nie znaczy to, iż wszystkie żarty i dialogi są wyszukane i kunsztowne, jednak najważniejszą cechą przedsięwzięć, o których mowa i swoistym lepem, jest dzianie się, co więcej - powstawanie - tu i teraz

Kolejny pokaz grupy improwizacji teatralnej No Potatoes miał miejsce w Warsztatach Kultury w Lublinie. Tym razem mieliśmy okazję obejrzeć długą formę, a akcja została przeniesiona do ZUS-u. W odróżnieniu od krótkiej formy, czyli skeczy, gier, które trwają po kilka minut, długa forma jest spektaklem, mogącym trwać nawet kilka godzin. Przykładem takowej mogą być „Spadkobiercy”, czyli improwizowany spektakl kabaretowy.

W Lublinie improwizacja teatralna i No Potatoes są zjawiskami, choć nienowymi, ale cieszącymi się niebywałą popularnością. Zauważyliśmy już, że zazwyczaj występ tego teatru gromadzi pełną lub prawie pełną widownię. Zdarzały się sytuacja, w których nie wszystkim zainteresowanym udało się wejść na pokaz z powodu braku miejsc.

To niebywałe zjawisko, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z grupą amatorską. Powodów sukcesu No Potatoes możemy się doszukiwać w dawce humoru, jaką serwuje nam teatr improwizowany. Śmiech widzów jest nieodłącznym elementem każdego pokazu. Nie znaczy to, iż wszystkie żarty i dialogi są wyszukane i kunsztowne, jednak najważniejszą cechą przedsięwzięć, o których mowa i swoistym lepem, jest dzianie się, co więcej – powstawanie – tu i teraz. Aktorzy nie przygotowują wcześniej tego, co powiedzą, jak zagrają, jakie stworzą postacie. Wychodzą na scenę i liczą się z propozycjami odbiorców – realizują ukryte pragnienia widzów (tak zazwyczaj komentuje się sugestie, które związane są z seksualnością lub fekaliami). 

Poza Warsztatami Kultury i scenami teatrów instytucjonalnych, No Potatoes występuje również w pubach. Istotna, co więcej – niezbędna, jest w pokazach interakcja publiczności, może również stąd wypływa zainteresowanie taką formą teatru. Widzowie często czują satysfakcję, gdy maja możliwość zadecydowania, co będą oglądać. Poza tym, współtworzą spektakl, czyli nie są zmuszeni do stania z boku, a mogą uczestniczyć w tym, co dzieje się na scenie. Dosłownie biorą w nim udział. Chociażby na ostatnim pokazie, widzowie nie tylko zostali „rozruszani” na początku falą meksykańską, ale jedna osoba brała bezpośredni udział w realizacji zadania.

Wróćmy do ZUS-u. Pojawiła się dyrektorowa pierwsza, druga, nawet trzecia, również dyrektor. Poza tym także pracownicy techniczni i zajmujący się marketingiem, bo najważniejsze jest przecież stworzenie wizerunku instytucji państwowej. Mieliśmy okazję zobaczyć zdarzenia, które mogłyby mieć miejsce właśnie w ZUS-ie. Nie obyło się bez intryg, szachrajstw, pomyłek, za którymi szły powikłania w rozwiązaniu sprawy, czy w zrealizowaniu celu intrygantów.

Pokaz improwizacji to gra skojarzeniami, znaczeniami, przejaskrawieniami. W końcu, widzimy w niej niejednokrotnie elementy abstrakcji, na przykład, gdy jeden aktor staje się kurtką drugiego.

Fakt, iż wszystko dzieje się „na żywno” wpływa na pojawianie się różnego rodzaju błędów językowych. Jednak, mimo wszystko, nie obywa się bez bisów i powszechnego rozbawienia widowni.

Pokaz odbył się 9.02.2012 r. w Warsztatach Kultury

Katarzyna Basiakowska
Dziennik Teatralny Lublin
24 marca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...