Warto inwestować w Gombrowicza

Rozmowa z Małgorzatą Potocką

Były lata, kiedy miałam wrażenie, że teatry wręcz zmuszały się do prezentacji Gombrowicza i robiły to często w dość pretensjonalny sposób. Teraz widzę, że jest inaczej,. Każde pokolenie na nowo odkrywa jego twórczość. Jego sarkazm, dystans do świata, przewrotny humor, ale też ból, który w sobie nosił, i ta trafność obserwacji rzeczywistości to wszystko wciąż jest aktualne. Krótko mówiąc, to kłębowisko emocji, które siedzi w każdym człowieku, każdym narodzie, każdym społeczeństwie.

Małgorzata Potocka, dyrektor Teatru w Radomiu, o rozpoczynającym się właśnie Międzynarodowym Festiwalu Gombrowiczowskim, o zaskakujących inscenizacjach i nowej formule imprezy.

Ktoś powie, że Festiwal Gombrowiczowski to kolejny festiwal teatralny w naszym kraju.

Otóż nie. Nazwa wielu festiwali teatralnych w Polsce jest tak nieprecyzyjna, że można w nią wstawić właściwie wszystko. Z naszym jest zupełnie inaczej. Nazwisko Gombrowicza nadaje mu odpowiednią rangę. Ale też precyzyjnie wyznacza formułę. Dla mnie to wyjątkowe wyzwanie, a nawet misja. Zależy mi, aby był on wręcz okrętem flagowym dla Radomia. Taki był przecież zamysł Wojciecha Kępczyńskiego, który tę imprezę powołał do życia. Gombrowicz był poważnym kandydatem do literackiej Nagrody Nobla i mimo że jej nie otrzymał, ma ugruntowaną pozycję w literaturze nie tylko polskiej, ale też europejskiej czy światowej. I warto o tym pamiętać myśląc także o promocji miasta.

Festiwal jednak trwa tylko siedem dni. I odbywa się co dwa lata.

I to jest ta pierwsza zmiana, o której chcę powiedzieć. U nas ten dialog z Gombrowiczem rozpisany będzie na cały rok. Do partnerów festiwalu udało mi się włączyć polskie MSZ, które do 25 krajów będzie przesyłać bieżące relacje z festiwalu oraz wystosuje zaproszenie do teatrów z tamtych krajów, by przygotowały utwór Gombrowicza, który będą mogły pokazać w jubileuszowej edycji festiwalu w 2022 roku. Przez te dwa lata odbywałyby się też w teatrze wizyty studyjne zagranicznych zespołów, wizyty wspierane przez Festiwal, teatr i Muzeum Gombrowicza.

Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego Festiwal Gombrowicza w Radomiu i pobliskie Muzeum Gombrowicza we Wsoli przez ostatnie lata były dla siebie konkurencją.

To było takie małostkowe i polskie, by teatr odcinał się od muzeum, które gromadzi grupę pasjonatów i znawców Gombrowicza. Teraz to się zmieni. Będziemy korzystać z ich ogromnej wiedzy, a kustosz muzeum zasiądzie w gronie naszych festiwalowych jurorów.

Czy fakt pandemii wpłynął jakoś na program festiwalu?

Niestety tak. Kilka zespołów, zwłaszcza zagranicznych, wycofało się z udziału i przełożyło swoją wizytę na następną edycję. Ale też pandemia wpłynęła na zwiększenie aktywności z naszej strony. Stworzyliśmy tzw. piątą scenę, czyli scenę w sieci. Wykorzystując kontakty z twórcami festiwali filmowych, wysłaliśmy zaproszenia do wielu sławnych aktorów na świecie, by każdy w swoim języku przeczytał fragment tekstu Gombrowicza, nagrał i wysłał do nas, a my umieścimy to w sieci. Te nagrania pojawiać się będą na naszym facebooku przez cały rok. Ale chcemy, by do tej akcji włączyli się nasi widzowie i przesłali nam nagraną minutę z Gombrowicza. Jest akcja „Cała Polska czyta dzieciom", my mamy „Cala Polska czyta Gombrowicza". Kolejny pomysł to hasło „Przyślij nam swoją gębę". I mamy już sporo zgłoszeń. Chcemy też upowszechnić wizerunek Gombrowicza, umieszczając go na muralu.

Można więc powiedzieć, że Gombrowicz jako patron festiwalu zaczyna wypierać patrona waszego teatru, czyli Jana Kochanowskiego.

Absolutnie nie. Mural z Gombrowiczem to tylko jeden z kilku poświęconych słynnym artystom związanym z tym rejonem. Na innych pojawią się wizerunki m.in. Andrzeja Wajdy, Jacka Malczewskiego, Marii Fołtyn i właśnie Jana Kochanowskiego. Miło będzie, jak wizerunki tych postaci na ścianach domów witać będą przyjeżdżających do Radomia gości.

Repertuar tegorocznego festiwalu pokazuje, że utwory Gombrowicza pojawiają się na polskich scenach dość często.

Nie wszyscy chyba zdajemy sobie z tego sprawę. Były lata, kiedy miałam wrażenie, że teatry wręcz zmuszały się do prezentacji Gombrowicza i robiły to często w dość pretensjonalny sposób. Teraz widzę, że jest inaczej,. Każde pokolenie na nowo odkrywa jego twórczość. Jego sarkazm, dystans do świata, przewrotny humor, ale też ból, który w sobie nosił, i ta trafność obserwacji rzeczywistości to wszystko wciąż jest aktualne. Krótko mówiąc, to kłębowisko emocji, które siedzi w każdym człowieku, każdym narodzie, każdym społeczeństwie.

Wśród realizatorów zaproszonych spektakli znajdują się nie tylko nazwiska znanych reżyserów teatralnych.

W minionym sezonie okazało się, że za Gombrowicza zabrały się też dwie świetne reżyserki filmowe Kinga Dębska i Magdalena Piekorz. Obie sięgnęły po adaptacje młodzieńczych utworów i obie mam wrażenie świetnie się nimi bawiły. Kinga Dębska zrealizowała u nas „Tancerza" na podstawie „Tancerza mecenasa Kraykowskiego", a Magdalena Piekorz przywiezie z Warszawy szaloną inscenizację „Biesiady u hrabiny Kotłubaj", gdzie w roli hrabiny wystąpi Jan Peszek, a w roli markizy – Jacek Fedorowicz. Na skutek przypadków losowych obsada nieco się zmieniała, teraz w roli barona Apfelbauma wystąpi Jerzy Schejbal, a w roli kucharza Filipa –dramaturg i satyryk Tomasz Jachimek. Na żywo grać będzie wirtuoz wiolonczeli Marcin Zdunik, a do grona Gombrowiczów Krzysztofa Szczepaniaka i Szczepana Kajfasza dołączył świetnie znany radomskiej publiczności Łukasz Stawowczyk, nagradzany na festiwalu za rolę Henryka w „Ślubie". Tekst „Biesiady..." znalazł się też w scenariuszu spektaklu „Bankiet", zrealizowanym przez Tadeusza Bradeckiego w Teatrze im. Gombrowicza w Gdyni.

Tych okazji do porównań będzie zresztą kilka...

O, tak! „Iwonę, księżniczkę Burgunda" pokażą studenci wrocławskiej filii Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie w reżyserii Radosława Rychcika, a także niezależny teatr Maladype założony w Budapeszcie przez Zoltána Balázsa. Z powodu pandemii w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie nie dojedzie spektakl w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. Twórca „Iwony...", Radosław Rychcik, zrealizował też „Ślub" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Igor Gorzkowski z aktorami Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie zaprezentują „Opętanych". Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie pokaże „Trans-Atlantico" w reżyserii Tomasza Gawrona. „Ferdydurke" zaś zagra nomadyczny Living Space Theatre z Katowic. Dialog z Gombrowiczem po raz kolejny nawiąże też Mikołaj Grabowski, realizując w krakowskiej Bagateli „Dialogi polskie, czyli rozmowy prawdziwych Polaków z Gombrowiczem".

A na inaugurację wasza premiera...

Jan Hussakowski, zwycięzca konkursu dla młodych reżyserów, sięgnął po „Pornografię", znaną dobrze miłośnikom kina z ekranizacji Jana Jakuba Kolskiego. Przedstawienie zrealizowane z aktorami naszego teatru nałożyło się na czas pandemii i zupełnie nieoczekiwanie oddaje nastroje, które nam w tej chwili towarzyszą. Myślę, że zabrzmi dziś szczególnie dotkliwie. XIV edycja Festiwalu zakończy się koncertem inspirowanym twórczością Witolda Gombrowicza „Triple Fish", przygotowanym przez artystów z Belgii.

Kiedy prowadzimy tę rozmowę, okazało się, że wkraczamy w sferę żółtą...

Gdy wybuchła pandemia, kilkakrotnie zastanawialiśmy się, czy nie przenieść tego festiwalu na następny rok. Postanowiliśmy go jednak zrealizować , by nie marnować tej wielkiej energii, jaka towarzyszyła jego organizacji, oraz determinacji, jaka zachęciła nas do szczególnej aktywności. Widzowie bardzo ucieszyli się z tej decyzji, nie wiem tylko, jak mam im wytłumaczyć, że wejście w tzw. żółtą strefę, ogłoszone akurat 10 października, czyli wraz z początkiem Festiwalu, oznacza, że musimy po raz drugi zrezygnować z połowy widzów i ograniczyć widownię do 25 procent.

Jan Bończa-Szabłowski
Rzeczpospolita
10 października 2020

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...