Wąsy aż za uszy

"Starosta kaniowski" - reż: Maria Spiss - Stary Teatr w Krakowie

Jednym z trzech ostatnich słów wyreżyserowanego przez Marię Spiss przedstawienia "Starosta kaniowski" jest słowo ruina bądź słowo gruz. Dobrze nie pamiętam, ale chyba gruz.

Ruina to by jednak było coś. Ruina - brzmi dumnie. Ruina Warszawy po Powstaniu Warszawskim, ruina wież w Nowym Jorku, ruina miłości, wiary, nadziei. Ruina piękna. Czy słyszałeś o gruzie wątroby albo o poezji gruzu? Nie. Słyszałeś o ruinie wątroby i poezji ruin. Ruina to nie byle pętelka. Ruina to w istocie - budowla. W ruinie można żyć. Ruiną można się szczycić. Gruzem raczej nie. Gruz się wywozi bez fanfar, nawet gdy wypowiedziany jest tak, aż tak... nieomylnie? 

Gruz... Zbigniew Ruciński w roli tytułowego buca z kępką na łysej pale i wąsami długimi tak, że za uszy musi je zakładać - gruz mówi fenomenalnie. Jak to szło? Jak brzmiało w całości? "Gruzy mego życia"? "Gruz miłości mej"? A może: "Gruzy zakładu pracy"? Nie pamiętam. Umknęło, niestety. Lecz nigdy nie umknie miłosne zwarcie twardego "r" z rozwlekłym niczym stepy Akermanu "u". Grrruuuuuz... W Narodowym Starym Teatrze - i to dziś, nie wczoraj - tak powiedzieć gruz - mistrzem nad mistrzami trzeba być. 

W finałowym, wirtuozerskim gruzie Rucińskiego wszystko jest. Są gruzy opowieści Zofii Kossak-Szczuckiej, Michała Grabowskiego, Seweryna Goszczyńskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Henryka Rzewuskiego, z których to gruzów Spiss i Szymon Wróblewski gruz scenariusza usypali. Oto szlachcic kresowy, tytułowy buc z kępką na łysej pale i wąsami za uszy - a to pije, a to bije, a to baby głuszy, a to burdy wszczyna, a to się procesuje, a to samego kardynała opieprza w sprawie obrazka świętego. Słowem - gruzy pociesznie dobrodusznych truizmów na temat szlacheckiej, ściślej mówiąc szlachciurskiej mentalności. W gruzie tkwi też aktorstwo. 

Cóż mogą tragicy i komicy, cóż mogą czynić w opowiastce, która mentalnie i estetycznie jest zgruzowanym echem niegdysiejszych "Opisów obyczajów", co je według prozy księdza Kitowicza dyrektor Mikołaj Grabowski popełnił i ukazawszy nam, że rasowy Polak od zawsze lubił sobie pochlać i kuchty pogłuszyć - szalony sukces duchowy nad Wisłą osiągnął? Nic nie mogą - więc, by tak rzec, łypią. Każdy łypie z wierzchołka własnej kupy gruzu. Bo jakże nie łypać, skoro przyszło szlachecką mentalność w poetyce czytanki dla dzieci odegrać? Poza tym - co komu szkodzi połypać sobie przez godzinkę? 

Łypią zatem. Ruciński i Iwona Budner, Natalia Kalita i Aleksander Fabisiak, Grzegorz Grabowski i Ryszard Łukowski, nade wszystko zaś Zygmunt Józefczak - łypacz nad łypaczami! Łypią w kontuszach, łypią w sukniach i z szablą, łypią w futrzanych czapach i bez, łypią jadąc na bujanym koniku, łypią nad armatką-zabawką, łypią w lewo, łypią w prawo, łypią vis-a`-vis. Łypią równo. Łypnij waszmość na mnie, a ja odłypnę waszmości! Czy pragniesz waćpanna, abym cię łypnął ździebełko? Łyp mnie pan, ach, łyp!... Przez godzinkę łypie Kuba do Jakuba, co się w narzeczu dzisiejszego Narodowego Starego Teatru rewizją sarmatyzmu zwie. Rewizją? 

Cóż za ironia losu! Cóż za zbieg okoliczności! Seans Spiss okazał się, owszem, rewizją - lecz samego konceptu rewizji. Wybitny grrruuuuz w gardle sarmackiego buca, co ma kępkę na łysej pale i wąsy aż za uszy, niechcący stał się alfą i omegą rewizyjnej ofensywy w gmachu przy pl. Szczepańskim. Grrruuuuz - tym się z reguły kończą nieprzyjemnie napastliwe pomysły. Grrruuuuz - tak brzmi sztuczność pretensjonalnej gry z widzem w durnia. Gierka na tym polega, że się najpierw widzowi wmawia, iż bez rewizji sarmatyzmu żyć nie sposób - po czym się rewiduje sarmatyzm. I sezon jakoś leci. 

Sezon? Sezony całe! Było rewidowanie romantyzmu, jest rewidowanie sarmatyzmu. Co dalej? Moc wrażeń. Barok, Młoda Polska, pszczelarstwo, okrągły stół, pływanie synchroniczne, budowa kotłów, lody na patyku, krawiectwo damskie, grzybobranie, zupa pomidorowa... Świat cały do zrewidowania! Po czym - rytualny efekt. Wszystko jak niechcąco demaskatorski "Starosta kaniowski". Gruz łatwiutkich truizmów, przez młodzież do wynajęcia usypywanych na zamówienie
(ml)

Paweł Głowacki
Dziennik Polski
25 maja 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia