Ważne jest by nie być samemu

"Ony" - reż. Daniel Adamczyk - Teatr Czytelni Dramatu - 2015-02-28

Wielowymiarowa i baśniowa sztuka dla całej rodziny, po której dorośli zechcą pobawić się w dzieci.
Słyszałeś pewnie powiedzenie, że ostatni będą pierwszymi? Obserwując codzienne życie, nie zawsze można się z tym zgodzić, jednak ostatnio, na własne oczy doświadczyłem sytuacji, która potwierdziła słuszność tego powiedzenia.

W ostatnią niedzielę udałem się do Centrum Kultury w Lublinie na spektakl „Ony". Była to adaptacja sztuki Marty Guśniowskiej stworzona przez reżysera Daniela Adamczyka.

Przed spektaklem - nie lubiąc stać w zatłoczonych miejscach, ustawiłem się na samym końcu kolejki i poczekałem, aż prawie wszystkie osoby wejdą na salę, wiedziałem, że nie obowiązują w niej przypisane do biletu siedzenia. Kiedy czekałem na swoją kolej był to dla mnie całkowicie przeciętny wieczór. Kiedy kolejka została wchłonięta przez framugę, znalazłem się w kameralnej salce i nie sądziłem, że za chwilę trafię na tak niezwykły spektakl. Zobaczyłem, że widownia wypełnia siedzenia, od najbardziej oddalonych od sceny, do tych położonych najbliżej jej. W efekcie, wchodząc ostatni, siedziałem w pierwszym rzędzie, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło, jest to dowód na to, że opłacało mi się być ostatnim, miałem aktorów dosłownie, na wyciągnięcie swojej ręki.

Sztuka opowiada o świecie dorosłych widzianym oczami dziecka. Jest bardzo dynamiczna, wypełniona ruchem i kreatywnym wykorzystywaniem przestrzeni oraz rekwizytów. Głównym bohaterem jest chłopiec grany przez Kacpra Kubieca, wyjaśnia on na własny sposób problemy, które dotykają jego rodzinę, nadając im w swojej głowie baśniowych znaczeń. Cała sztuka ma przyjemną strukturę mitu, pojawiają się w niej bajkowe postacie, epickie wyprawy i niestworzone lokacje. Chłopiec jest narratorem, zwraca się bezpośrednio do widowni, dzieląc się z nią swoimi myślami.

Aktorzy przez cały czas trwania sztuki (75 minut) byli bardzo aktywni, często biegali, spektakl zawierał również niemalże akrobatyczne fragmenty, w których aktorzy skakali po stołach lub wyginali własne ciała, tworząc z nich żywe drzewo. Kiedy akurat któryś z aktorów nie byli w ruchu to i tak nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek, ponieważ często nawet siedząc lub leżąc, wytwarzał efekty dźwiękowe stanowiące tło do opowieści głównego bohatera. Dzięki temu cały czas działo się coś ciekawego na scenie. Nie licząc głównego bohatera, każdy z pozostałych aktorów, odgrywał wiele ról. W zależności do potrzeby aktorzy wcielali się w różne postacie drugoplanowe. Główny bohater grany przez Kacpra Kubieca miał do odegrania imponującą ilość tekstu, jednak świetnie sobie z nią poradził. Pokazał zarówno dziecięcą beztroskę, pierwsze nieporadne zauroczenie, jak i świadomą refleksję nad swoim życiem na końcu spektaklu.

W tekstach aktorów często pojawiały się gry i żarty słowne, a taki styl satyry jest bardzo przystępny dla młodych widzów. Na przykład ojciec chłopca, nazywany jest piratem lub „pijatem" dlatego, że opuścił dom rodzinny i pije. Kiedy chłopiec sturlał się z dachu, była to okazja do zażartowania, że poszedł w ślady swojego ojca, który też się stoczył. Z kolei wujek, jak się można domyślać alkoholik to, czarnoksiężnik dlatego, że ma w piwnicy wiele szklanych fiolek i rurek wyglądających jak przedmioty do tworzenia magicznych mikstur. Kiedy chłopiec wyruszył na poszukiwania swojego ojca, trafił na bezludną wyspę, która należała do „bezluda", a kiedy już odnalazł swojego zaginionego ojca, dostał od niego lata, które skradli jego matce.

Jest to świetny spektakl, który nie jest wyłącznie dla dzieci, ale i dla dzieci ukrytych wewnątrz ich rodziców, którzy przecież też dla kogoś są dziećmi. Poruszane są w nim poważne tematy dotyczące osiągnięcia szczęścia w życiu, wstąpienia na drogę do zawodowego sukcesu, a całokształt zawraca uwagę, na to, jak ważne są relacje rodzinne. Wszystkie elementy, które mogłyby być dobrane za edukacyjne, zostały bardzo sprawnie wplecione w strukturę baśniowego opowiadania, przez co nie narzucały belferskiego tonu. Jest to dla mnie ultymatywny rodzinny spektakl, na którym nie można się nudzić.

Aktorzy byli bardzo zaangażowani w grę i świetnie się ich oglądało, sam spektakl dostarcza wielu ciekawych przemyśleń na temat rodziny, samotności, związku, witalnej dziecięcej siły, polecam tę sztukę każdemu.

Podpis autora recenzji: Wojciech Lutomski
Tytuł recenzji: Ważne jest by nie być samemu „Ony"
Data spektaklu: 19.02.2023
Data recenzji: 28.02.2023
Centrum Kultury w Lublinie
Reżyseria spektaklu: Daniel Adamczyk

Wojciech Lutomski
Dziennik Teatralny Lublin
3 marca 2023
Portrety
Daniel Adamczyk

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia