Wciąż nie ma pieniędzy na Boską Komedię

Problemy Krakowskiego Biura Festiwalowego rozpoczęły się już na początku tego roku. Zaplanowany przez realizującą program "Sześć Zmysłów" instytucję budżet miał sięgać 44 mln zł, ale w związku z kryzysem prezydent kazał go ograniczyć do 30,5 mln zł. Jednocześnie zlecił KBF szereg dodatkowych zadań (m.in. zorganizowanie uroczystości związanych z 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej czy Kongres Kultury Polskiej). 

W tej chwili w budżecie KBF brakuje 6 mln zł na zaplanowane do końca roku imprezy. I choć już w czerwcu prezydent Majchrowski zapewniał, że w ciągaroku znajdą się brakujące pieniądze, do tej pory ich nie przyznał. I - znając trudną sytuację budżetu gminy - nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić w najbliższym czasie. 

Dokładnie za miesiąc ma się rozpocząć Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Boska Komedia". Bez gwarancji finansowych organizatorzy nie są jednak w stanie podjąć żadnych zobowiązań formalnych - zorganizować potrzebnego sprzętu ani podpisać umów z zaproszonymi artystami. 

- Komisja kultury, promocji i ochrony zabytków pochyliła sięjuż nad naszą sytuacją i wystąpiła do prezydenta miasta z wnioskiem o zwiększenie tegorocznego budżetu. Procedura jest więc formalnie rozpoczęta - próbowała uspokajać dwa tygodnie temu nerwową sytuację dyrektorka KBF Magdalena Sroka. Ale Jerzy Fedorowicz, przewodniczący komisji kultury Rady Miasta Krakowa, nie miał wątpliwości. - Sytuacjajest podbramkowa. Obcięcie budżetu KBF to koniec kulturalnego rozwoju miasta, i to na arenie międzynarodowej - podkreślał w rozmowie z "Gazetą". 

Prezydent nie skierował jednak projektu zmian w uchwale budżetowej zwiększającego budżet instytucji pod wczorajsze obrady Rady Miasta Krakowa. Kolejna sesja odbędzie się dopiero za dwa tygodnie. Nie wiadomo więc, czy do imprezy w ogóle dojdzie. 

Ponad miesiąc temu zapytaliśmy prezydenta miasta, co z budżetem KBF. Odpowiedzi nie udzielił, wykręcając się argumentem, że wciąż trwają rozmowy budżetowe. Po kilku tygodniach skierował nas do swego pełnomocnika Filipa Berkowicza. On również odmówił wczoraj rozmowy. 

*** 
KOMENTARZ 

Ryszard Kozik 
W tej sprawie granice absurdu już dawno zostały przekroczone, ośmieszyli się też zarówno prezydent Majchrowski, jak pełnomocnik Berkowicz. Wspólnie firmowali projekt "Sześć Zmysłów" i razem zapewniali, że tegoroczny program zostanie zrealizowany. Program, który - przypomnijmy - miał promować w świecie Kraków jako miasto pełne kultury i przyjazne jej twórcom. 

Od miesięcy w świat wysyłane są komunikaty wręcz przeciwne. Na kilka tygodni przed międzynarodowym festiwalem, którego ubiegłoroczna, pierwsza edycja została wysoko oceniona, nie wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie. Już dawno powinna była ruszyć sprzedaż biletów i promocja. Ale jak tuje odpalać, skoro nie wiadomo, kto w końcu - jeśli prezydent w ostatniej chwili zdecyduje się zostać łaskawcą i pieniądze na festiwal da - do Krakowa przyjedzie. Bo przecież bez umów w każdej chwili każdy zespół czy artysta może z przyjazdu zrezygnować. O konsekwencjach dla ewentualnych kolejnych edycji Boskiej Komedii szkoda pisać - kto po takich numerach potraktuje poważnie telefon z Krakowa z zaproszeniem na imprezę, do której dojdzie albo i nie? 

Pamiętam, jak prezydencki pełnomocnik do spraw kultury walczył o trzyletnie miejskie gwarancje finansowe dla kilku festiwali. Wówczas nie miał wątpliwości, że aby móc w ogóle myśleć o stworzeniu dobrej międzynarodowej imprezy, niezbędne jest planowanie jej - i podpisywanie umów - często z wyprzedzeniem większym niż roczne. Dziś, gdy na miesiąc przed festiwalem Boska Komedia, nadal nie wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie, odmawia komentarza.