Wędrówką życie jest człowieka

"Poza horyzont" - chor. Jacek Przybyłowicz - Kielecki Teatr Tańca

W spektaklu "Poza horyzont" Kieleckiego Teatru Tańca dokładnie widać, że przeszkody stawiane nam na drodze są nie tylko nieuniknione, ale też pożyteczne.

Jacek Przybyłowicz, choreograf dobrze znany poznańskiej publiczności, były szef baletu Teatru Wielkiego, w realizacji "Poza horyzont" zaprasza widzów w podróż, której celem jest poszukiwanie własnego miejsca na ziemi, ale też w tę bardziej symboliczną, która dla każdego kończy się tak samo. Jej porządek nadaje rytm, który dyktują tancerze Kieleckiego Teatru Tańca. Pulsujący, który pozwala odnaleźć analogię pomiędzy językiem a muzyką. Rytm jak rym, który może być parzysty, ale też krzyżowy. Może obejmować, ale też być zupełnie nieregularny. Przybyłowicz przeniósł tę zależność również na ruch, wiedząc, że zamiana najmniejszego gestu (skrętu głowy, odchylenia odchylenia ciała czy dosunięcia nogi) w jakiejkolwiek sekwencji - podobnie jak litery w słowie, może zmienić na zawsze jego znaczenie. I zniknąć albo zaistnieć w wielości sensów świata.

Styczna i środek

Podążając tym śladem, w pierwszym akcie tragedii Przybyłowicza tancerze pojawiają się w okręgu, tworzą jedność. Z przestrzeni tej jednak można łatwo wypaść, łamiąc tym samem granice przez niego wyznaczone. W zbiorze tancerzy (ich ruchy przypominają układy tworzone przez pływaków synchronicznych), którzy go stworzyli znaleźli się również i tacy, który "odstają", chcą się dostać do środka. Jest to też pewnego rodzaju metonimia świata, społeczeństwa, w których agresja (w układzie ruchy wyraźnie inne, niezwykle energiczne), prowadzą do jego rozpadu. Ale okrąg ten ma także właściwość zawiązania się na nowo, współdotyku. W celu pokazania tej sytuacji skorzystano także z prostego zabiegu - kolorów ubrań, w jakich tancerze pojawili się na pustej, od samego początku do końca spektaklu, scenie. Mistrz ceremonii - stojący obok grupy, wyznaczający jej tempo, miał niebieską tunikę i spodnie, a próbująca się odnaleźć w kole tancerka, wiśniową. Pozostali artyści - w odcieniach szarości, wydawali się być żywym tłem dla rozgrywających się następnie scen. Ale ich rola wcale nie była mniejsza.

Przed siebie

Spektakl pozbawiony został linearnej narracji. Składał się z kilku etiud, które połączyły m.in. ciągi szybkich i równych kroków, którymi tancerze przecinali scenę. Szli drogą, której końca nie było widać. Podążali za słowami samego Jacka Przybyłowicza. Z hasłami wypisanymi na tabliczkach, jak w czasie demonstracji, za którymi kryły się najprawdziwsze emocje. Z przypisaną układom słynnego choreografa elegancją i płynnością.

"Szli i w dal przed siebie patrzyli.
Śnili o domu który wciąż stał nad brzegiem.
Mijali kraje i lądy zielenią pachnące.
Szli i płakali z radości.
Wracając do miejsca dzieciństwa i wiecznej młodości."*

Homo viator i układ zbiorowy

Przybyłowicz sportretował samotnych homo viator (choć czasem są w duecie albo trio), którzy w "układzie zbiorowym" szukają własnego miejsca: targające nimi emocje, często trud i rozpacz w czasie prób "dopasowania się". W związku z tym też "Poza horyzont" zbudowano na formule zespołowego teatru tańca, w oparciu o relacje między tancerzami.

Autor sięga po twórczość europejskich kompozytorów m.in. muzykę Jana Sebastiana Bacha, którą charakteryzuje "rwący potok akcentów" czy prekursora "muzycznego ekspresjonizmu" - Claude'a Debussy. Swoje dzieło opiera też na kompozycjach orientalnych, utworach z terenów Dalekiego Wschodu i Azji Środkowej, np. muzyce mongolskiej w wykonaniu Anda Union. Kontrasty te oddają osobistą wędrówkę, jaką odbył choreograf, tańczący przez wiele lat m.in. w Izraelu i Niemczech. A widzom umożliwiają przetarcie nowych, innych kulturowo szlaków.

* cyt. "Słowa symbole" Jacka Przybyłowicza

Monika Nawrocka-Leśnik
kultura.poznan.pl
30 sierpnia 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...