Wehikuł czasu bardzo trudno zatrzymać

Moja ABBA, teatr: Teatr Polskiego Radia, reż: Tomasz Man

Każdy kolejny dramat, wychodzący spod pióra Tomasza Mana, jest lepszy od poprzedniego. "Moja ABBA" skupia w sobie najbardziej charakterystyczne cechy jego dramatopisarstwa, a jednocześnie ten tekst - pod względem tematyki - różni się od "111", "Cięcia" czy "Sex Machine". Autorowi udało się poruszyć w tej historii kilka istotnych kwestii, a słuchowisko w znakomitej obsadzie bardzo dobrze to uwypukliło

„Moja ABBA” ukazała się w październikowym „Dialogu”. Tam też autor sztuki w rozmowie z Justyną Jaworską wspominał: „(…) dostałem od mamy ich płytę i do dziś pamiętam okładkę, na której cała czwórka siedziała w rolls-roysie i piła szampana. Ta limuzyna, ten szampan zrobiły na mnie tak wielkie wrażenie, że pocałowałem okładkę i całą noc spałem z nią w objęciach”. Rodzajem postscriptum do tego wywiadu była rozmowa z reżyserem przed emisją słuchowiska - Tomasz Man opowiadał, jak w dzieciństwie wychodził z gramofonem na balkon i bardzo głośno słuchał przeboju „S.O.S”. W dramacie wspomnienia te znajdują swoje odbicie w monologu jednej z postaci, będąc jednocześnie kulminacyjną sceną dramatu.

Bohaterka sztuki mieszka w bloku z mężem i córką. On jest radnym i chce się dostać do Sejmu. Dziewczyna pracuje w hotelowej recepcji, ale ma dość życia na prowincji. Okazją, by zamieszkać na Saskiej Kępie, mogłoby się stać spotkanie z Reżyserem ze stolicy, który nieoczekiwanie pojawia się w hotelu. Problem w tym, że mężczyzna nie jest zainteresowany córką, lecz jej matką – wielbicielką ABBY. Reżyser ma pomysł na program, zatytułowany „Piękne są wspomnienia”, w którym planuje stworzyć remake występu szwedzkiego zespołu ze Studia 2 z 1976 roku. Jednak raz wprawiony w ruch wehikuł czasu bardzo trudno zatrzymać…

„Moja ABBA” to przede wszystkim bardzo udany debiut Justyny Szafran w Teatrze Polskiego Radia. Wrocławska aktorka ma możliwość przypomnienia słuchaczom o swoich znakomitych możliwościach wokalnych – scena, w której a capella śpiewa kilka wersów „Does Your Mother Know”, naprawdę robi wrażenie. Jej ciepły, przyjemny głos brzmi bardzo wiarygodnie, gdy bohaterka mówi o tym, jak przez pięć lat odmawiała sobie wszystkiego, by mieć pieniądze na wyjazd do muzeum ABBY i – już w studiu – stwierdza, że jest zwykłą kobietą, która nie nadaje się do telewizji. Dziecinny głos Sandry Korzeniak sprawia, że natychmiast zapomina się o zewnętrzności aktorki, a w wyobraźni słuchacza tworzy się wizerunek nastolatki. Korzeniak gra tu dwie postaci – córkę bohaterki i ją samą z przeszłości. Pierwsza przesiaduje na Gadu-Gadu, przegląda strony o rozdziewiczaniu i ma problem z posługiwaniem się językiem literackim, druga w trakcie demonstracji rzuca kamieniami i nienawidzi tych „czerwonych psów”. Andrzej Chyra stworzył postać zupełnie inną niż Bohater w „Kartotece” czy Syn w „Sex Machine”, ale gdyby tę rolę zagrał ktoś inny, mielibyśmy do czynienia jedynie ze stereotypowym wyobrażeniem reżysera. Mimo, że jedną z życiowych dewiz bohatera jest „żyjemy jak gepardy – kto szybszy, ten dopada kozę”, wzbudza sympatię, gdy wspomina, że mama uczyła go piosenek ABBY. Zbigniew Zamachowski przekonał mnie już w pierwszych sekundach otwierającego słuchowisko monologu – tworząc portret sympatycznego pantoflarza, znakomicie akcentował humorystyczne fragmenty.

Wprawdzie w tekście wspomina się jedynie dwa tytuły piosenek, ale trudno byłoby zrobić słuchowisko o ABBIE bez wykorzystania fragmentów przebojów zespołu. Większość jest śpiewana lub nucona („Money, Money, Money”, „Take A Chance On Me”, „I Have A Dream”, „Lay All Your Love On Me”, „The Winner Takes It All”), ale pod koniec spektaklu pojawia się również melodia, otwierająca utwór „Mamma Mia”. Reżyser wykorzystał również pochodzące z archiwum telewizji wypowiedzi, dotyczące tego, w jak profesjonalny sposób zachowywał się zespół w Studiu 2 (brak jakiejkolwiek gwiazdorskiej pozy).

Tomasz Man napisał tekst, który rozpoczyna się jak „Dobrze” lub „Wszystko się uda”, ale nie jest komedią. Jednocześnie nie porusza tematyki tak drastycznej jak „Sex Machine” i nie jest tak depresyjny jak „111” czy „Cięcie”. Autor odwołuje się do zjawiska typu „retro jest zawsze modne”, ale daleki jest od idealizowania lat 70. (mówi się o ucieczce do Szwecji, Gierku, kartkach na mięso, kolejkach po masło i telewizory). „Moja ABBA” skupia w sobie wszystko to, co tworzy charakterystyczny styl autora: operowanie detalem (m.in. szczegółowe opisy ubioru, porównania itd.), zastępujące didaskalia monologi, zwięzłość, poetyckość i zaskakującą puentę. Słuchacz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co w tym tekście zdarzyło się naprawdę, a co – tylko w głowie bohaterki. Myślę, że obecność tego dramatu na polskich scenach nie skończy się na czytaniu we Wrocławiu oraz realizacjach w Kielcach i Katowicach…

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
25 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...