Wesele. Reaktywacja.
Wesele. Reaktywacja. ( lub) powtórka z historii; powtórka z Polski.“…przywołajcie mnie z powrotem tą mową moją własną…” pisał Stanisław Wyspiański; reżyserzy, szczególnie w tym, festiwalowym roku czynią to nader chętnie i często. Często jednak zapominają, że przywoływać wybitnego Artystę godzi się tylko innemu Artyście, takiemu właśnie przez duże A. Marek B. Chodaczyński o tym chyba zapomniał, choć przyznać należy, iż fragmenty “Powtórki z Wesela” świadczą na korzyść reżysera – usiłował on opanować tą, przepraszam, sklerotyczną przypadłość. Około 50 minutowy monodram Macieja Dużyńskiego ogląda się, owszem, przyjemnie, ale nie o to przecież chodzi… Narodowy dramat Wyspiańskiego winien wywracać trzewia, lub przynajmniej powodować u widza odruch niekontrolowanego wiercenia! Dlaczego? Bo “naród, który chce żyć musi w sobie zniszczyć to, co jest martwe”! A tym gościnnym występem Unia Teatr Niemożliwy z Warszawy w Teatrze Groteska niczego nie niszczy, niczego wreszcie nowego w interpretację utworu Wyspiańskiego nie wnosi. Owszem, pomysł był oryginalny i odważny: pokazać dramat symboliczny w formie monodramu, w skromnej oprawie dekoracyjnej, którą tworzy jedynie krawiecki stół i dwa wieszaki to założenie ciekawe artystycznie. Ale niestety, ten krawiec nie jest artystą jeno rzemieślnikiem i szyć “na miarę” nie umie… Nie wiem co było intencją twórczą autorów sztuki, jeśli faktyczna tytułowa powtórka (dla licealistów) to zamiar został zrealizowany; jeśli zaś realizatorzy mieli ambitniejszy zamiar, to, niestety, nie udało się im go sfinalizować. Najprościej mówiąc monodramowi brakowało wyrazistości. Przedstawienie jest nierówne – Maciej Dużyński lepiej sprawdza się w kwestiach kobiecych (świetne wcielenie w Pannę Młodą!), gorzej wypadają postaci mężczyzn. Niestety, że ta nierówność tyczy się też muzyki – 2/3 spektaklu pod tym względem jest monotonne, niewyraźne, dopiero od krzyku klękać robi się interesująco, nakłada się na ów krzyk muzyka do Murów Jacka Kaczmarskiego. Potem mamy jeszcze wyciszoną Rotę i - klamrowo – Chopina. Być może B. E. Szczepański chciał dojmująco pokazać monotonię i marazm, sposób jednak wybrał chybiony. Szkoda, że tylko końcówka spektaklu jest pod tym względem tak udana, wszak to dramat o tym co się komu w duszy GRA! P.S. Jako praktykujący nauczyciel polonista oświadczam, że nie chcę takiej powtórki z Wesela dla swych uczniów. Nie chcę, bo po wyjściu z teatru miałam ochotę zacytować Adasia Miałczyńskiego z kultowego dla polonistów “Dnia świra”: K..wa, Jesus. Ja pier… “Powtórka z Wesela wg St. Wyspiańskiego” Unia Teatr Niemożliwy w Warszawie, inscenizacja i reżyseria: Marek B. Chodaczyński, muzyka: Bogdan Edmund Szczepański, scenografia: Grzegorz Durlik, monodram w wyk. Macieja Dużyńskiego.